Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ryszard Grobelny: Czuję, że jest to koniec pewnej epoki [ROZMOWA]

Bogna Kisiel
Ryszard Grobelny: Czuję, że jest to koniec pewnej epoki
Ryszard Grobelny: Czuję, że jest to koniec pewnej epoki Polskapresse
Z Ryszardem Grobelnym, ustępującym ze stanowiska prezydenta Poznania o przyczynach porażki, 16 latach prezydentury, rodzinie i planach na przyszłość rozmawia Bogna Kisiel.

Dramat, tragedia – takie słowa padały podczas wieczoru wyborczego w niedzielę, gdy pojawiły się wyniki sondażowe i do Pana zwolenników dotarło, że poniósł Pan porażkę. Jak Pan spał tej nocy?
Ryszard Grobelny: W miarę dobrze, ale krótko. Po pierwsze poszedłem trochę później spać niż zwykle i obudziłem się godzinę wcześniej niż powinienem.

Czy w poniedziałek spotkał się Pan ze swoimi współpracownikami?
Ryszard Grobelny: Takie spotkanie odbywa się co poniedziałek. Omówiliśmy sobie krótko co będziemy jeszcze robić w najbliższych kilku dniach, co uporządkujemy, jak przygotujemy nasze stanowiska pracy na przyjście nowej ekipy.

Czytaj też: Jacek Jaśkowiak: Biblię znam lepiej niż Ryszard Grobelny [ROZMOWA]

Czy rozmawialiście o wynikach wyborów?
Ryszard Grobelny: Umówiliśmy się jeszcze na podsumowanie. Pewnie jeszcze przyjdzie czas, aby pójść na wspólny lunch i chwilę porozmawiać. Na pewno będziemy w dobrym kontakcie ze sobą.

Już się Pan pakuje?
Ryszard Grobelny: Może pakować to nie, ale szybko sprzątam biurko. Te rzeczy, które były zaległe w trakcie kampanii, są obecnie podpisywane. Za chwilę przyjdzie jeszcze czas na przejrzenie tego co znajduje się w moim gabinecie. Jest tego dużo, ale nie mam jakiś sentymentalnych rzeczy, bo ich nie zbierałem. Na moim biurku nigdy nie leżały nagrody, które otrzymywałem. To wszystko pozostaje w urzędzie. To były nagrody prezydenta, a nie moje osobiste.

Zobacz: 16 lat prezydentury Ryszarda Grobelnego [ZDJĘCIA, OŚ CZASU]

Czy już są osoby, które nie odbierają od Pana telefonów?
Ryszard Grobelny: Tego nie wiem, bo nie dzwonię więc nie dałem im szansy. Kiedyś jeden znajomy mówił, że to jest taki test dla przyjaciół. W ciągu pół roku bardzo szybko można poznać kto jest przyjacielem, a kto tylko się takim mienił. Zobaczymy. Z natury jestem pełen optymizmu życiowego i myślę, że ten test wypadnie dobrze.
W niedzielę wyborczą mówił Pan, że jutro, pojutrze przyjdzie czas na analizę tego co się wydarzyło. Jakie są Pana refleksje na temat swojej klęski?
Ryszard Grobelny: Na pewno był to pewien zbieg okoliczności, także o charakterze ogólnokrajowym. Widać, że jest nastrój na zmiany w wielu miejscach w kraju. Tutaj w Poznaniu i okolicach również. Z pewnością była to też kwestia błędów, które popełniałem w zarządzaniu. Może tego, że pewne decyzje nie były w pełni zrozumiałe dla poznaniaków. Może również pewnego zmęczenia, które spowodowało, że mieszkańcy poszukali nowej twarzy, uważając, że trzeba trochę zmienić sposób funkcjonowania miasta.

Zobacz: Wszystkie twarze Ryszarda Grobelnego. Jak się zmieniał? [GALERIA]

Wydawało się, że zwycięstwo ma Pan w kieszeni, jeśli wziąć pod uwagę Euro, definitywne zamknięcie sprawy Kulczykparku i wysokie poparcie w sondażach.
Ryszard Grobelny: Coś się wyraźnie zmieniło. Dla mnie te cztery ostatnie lata były dobre. Rzeczywiście Euro okazało się wielkim sukcesem. Udało się miasto dobrze do tego przygotować. Było to wspaniałe święto w Poznaniu. Taka atmosfera, która chyba szybko się nie powtórzy, a szkoda. Udało się zrealizować wiele inwestycji, wiele jest w trakcie realizacji, dużo jest przygotowanych. Moje sprawy osobiste też udało się zamknąć, bo przecież po wielu latach niesprawiedliwych procesów zostałem uniewinniony w sprawie Kulczykparku. Dla mnie był to dobry czas, ale poznaniacy wybrali innego prezydenta.

Czy nie sądzi Pan, że zgubił Pana nadmierny apetyt na władzę także w sejmiku? Nie upatruje Pan w tym źródła swojej klęski?
Ryszard Grobelny: Nie wierzę, żeby poznaniacy z tego powodu chcieli zmienić swojego prezydenta. Myślę, że mieli zdecydowanie ważniejsze powody, które sprawiły, że zagłosowali nie na mnie, ale na moich konkurentów, a w efekcie wybrali pana Jacka Jaśkowiaka. Próbowano mi taką łatkę przyszyć, ale nie mam apetytu na władzę. Zawsze mówiłem, że to będzie społeczny komitet kandydatów na radnych do sejmiku, konkretni ludzie, którzy będą sami odpowiadali przed mieszkańcami, a nie przede mną. Nie byłaby to moja „partia”, mimo że konkurencja chciała to właśnie tak przedstawić. To jest nawet niemożliwe. Nie można niezależnym ludziom czegokolwiek nakazać. To nie były apetyty, a próba wyjścia naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców. Okazało się, że te oczekiwania były inne. Mieszkańcy chcą nadal ufać partiom politycznym.

Tą listą do sejmiku Pan wystraszył partie polityczne i zmobilizował przeciwko sobie.
Ryszard Grobelny: Jeżeli ktoś jest zmobilizowany i bardziej aktywizuje się dla dobra Poznania i Wielkopolski, to dobrze. Nie wystraszyłem partii, zmobilizowałem w niewielkim stopniu. Myślę, że wyraźna była tendencja ogólnopolska. Choć wcześniej mieszkańcy deklarowali głosowanie nie na partie, to w efekcie zdecydowali się, że takie typowo polityczne rozstrzygnięcie jest w sejmiku potrzebne. Szkoda jedynie, że tak dużo głosów było nieważnych w wyborach do sejmiku. To ewenement i to zaskakujący. Ale taki jest wybór mieszkańców.
Jaka ta kampania była, bo słyszałam w pana sztabie, że brudna i brutalna?
Ryszard Grobelny: Trochę było takich rzeczy. Na pewno było dużo demagogii, niesprawiedliwych ataków, nieprawdziwych opinii. Jednak nie należę do ludzi, którzy chcą wracać do tego i rozliczać. Myślę, że mieszkańcy ocenili to, dokonując wyboru.

Wróćmy zatem do sejmiku. W poniedziałek była pierwsza sesja, a Pan nie było na niej.
Ryszard Grobelny: Nie wziąłem w niej udziału, bo jeszcze pełnię funkcję prezydenta, a tych dwóch funkcji łączyć nie można. Jak tylko skończę swoją pracę pewnie złożę ślubowanie i zostanę radnym sejmiku.

Razem z panią Katarzyną Bujakiewicz będziecie tworzyć duet, czy tak?
Ryszard Grobelny: (śmiech) To bardzo ładny duet i sympatyczny. Będziemy starali się współpracować z zarządem województwa, popierać dobre rzeczy, inicjować rozwiązania, bo na pewno nie będziemy biernymi radnymi. Chcemy, jak najwięcej zdziałać dla dobra Poznania i Metropolii Poznań, bo z tego regionu zostaliśmy wybrani, ale także dla całej Wielkopolski.

Co odpowiedziałby Pan na propozycję PSL, żeby wraz z Panią Bujakiewicz wstąpić do tego klubu? Nie do partii, ale klubu.
Ryszard Grobelny: Pewnie, gdy któryś z klubów zaproponuje nam jakąś formę współpracy, to się nad tym zastanowimy, bo praca zupełnie samodzielna w sejmiku jest trudna. Stąd, jak sądzę, będziemy otwarci na jakąś współpracę, ale pewnie zostaniemy niezależni co do ostatecznych głosowań i własnych osądów.

Co Pan czuje, czytając, słysząc w mediach „koniec epoki Grobelnego”?
Ryszard Grobelny: Czuję, że jest to koniec pewnej epoki. Taka jest prawda.

A jaka ta epoka była?
Ryszard Grobelny: Bardzo dobra. Poznań przecież bardzo się zmienił przez te ostatnie 16 lat, a z mojego punktu widzenia nawet więcej, bo przecież powinienem mówić o moich 22 latach w Urzędzie Miasta i prawie 25 latach funkcjonowania w samorządzie poznańskim. To był okres wielkiej zmiany, dużego skoku cywilizacyjnego Poznania. Teraz jest to zupełnie inne miasto niż było, gdy rozpoczynałem pracę. W latach 90. nawet nie marzyliśmy o tym, że Poznań może wyglądać tak pięknie, jak dzisiaj. Że może być tak dobrze funkcjonującym miastem, któremu w wielu miejscach w Europie zazdrości się rozwoju gospodarczego, rynku pracy, wyższych uczelni, wielu elementów architektury, układu komunikacyjnego. To wszystko jest naprawdę bardzo dobrze rozwinięte w Poznaniu i dobrze rokuje na najbliższe lata.
Jakie były sukcesy przez te 16 lat?
Ryszard Grobelny: Gdyby wszystkie je wymienić, nie wystarczyłoby miejsca na łamach „Głosu”. Tych sukcesów było dużo. Oczywiście, na pierwszym miejscu wymieniam rynek pracy. Dla przeciętnego poznaniaka najważniejsze jest, że ma pracę. Ważnym osiągnięciem jest rozwój ośrodka akademickiego. Przecież uczelnie to był jeden z największych inwestorów. Fakt, że udało się pozyskać duże zakłady pracy takie, jak Volkswagen, który w ostatnich latach postanowił inwestować i nadal prowadzi największe inwestycje na terenie Poznania i w jego okolicach. Dzięki dużym inwestorom rozwijają się świetnie małe i średnie przedsiębiorstwa. I to jest też wielki sukces Poznania, bo nie ma innego miasta, które miałoby tylu przedsiębiorców. Dla nas jest to wielki powód do dumy. Wymieniłbym też wiele inwestycji, tych prywatnych np. Stary Browar czy kompleks Andersii, ale i komunalnych, jak Biblioteka Raczyńskich, stadion, Bramę Poznania.

Chwali się Pan stadionem?
Ryszard Grobelny: To jest taki niesprawiedliwy wytrych. Nie chce się przyznać, że ciągle jest to najtańszy stadion w Polsce, który na bieżąco nie przynosi strat, jako jeden z dwóch takich obiektów w kraju. Stadion zaliczam do sukcesów podobnie, jak całe Euro 2012.

Czy były porażki?
Ryszard Grobelny: Pewnie były. Nie lubię do nich wracać myślami. Zawsze „biegnę” do przodu. Nawet, jeśli coś się nie udaje, to i tak wiem, że za chwilę trzeba podjąć kolejną decyzję, szukać kolejnego dobrego rozwiązania.

Gdyby przyszło Panu zrobić rachunek sumienia, to z jakich grzechów musiałby się Pan wyspowiadać?
Ryszard Grobelny: Pewnie sporo grzechów popełniłem skoro wynik wyborczy nie jest dobry, skoro arbitrzy czyli mieszkańcy nie ocenili mnie dobrze. Musiałem popełnić ileś błędów. Chociażby takie, że nie wszystko potrafiłem im dobrze wyjaśnić, nie do wszystkiego przekonać. Być może podejmowałem zbyt mało stanowcze decyzje, które były dla nich niezrozumiałe. Może ich oczekiwania były dużo większe, niż byłem w stanie spełnić.

A może za rzadko Pan rozmawiał, pytał o ich opinie?
Ryszard Grobelny: Trudno byłoby się z tym zgodzić, szczególnie w odniesieniu do ostatnich, czterech lat. Wtedy zostały rozbudowane, najbardziej w Polsce, systemy konsultacji. Gdy moja liczba spotkań z mieszkańcami była dużo, dużo wyższa niż w poprzednich latach. Po raz pierwszy od wielu lat w tej kadencji zacząłem powszechnie przyjmować mieszkańców na tzw. skargach. Kiedyś takich osób przyjmowałem po kilka, kilkanaście rocznie, teraz po kilkaset. Jak widać nie przełożyło się to na wynik wyborczy.
To ma Pan jakieś zasługi dla tego miasta, czy nie?
Ryszard Grobelny: Nie zamierzam się bronić. O mnie świadczy to co się w mieście wydarzyło przez te 16 lat. Trudno mówić o sobie, szczególnie, gdy przegrało się wybory.

W jakim stanie zostawia Pan Poznań?
Ryszard Grobelny: Na pewno w bardzo dobrym czyli w takim, w którym chciałbym kontynuować funkcję przez kolejne cztery lata. Jestem przekonany, że zarówno budżet, sytuacja finansowa, zestaw projektów do realizacji są bardzo dobrze przygotowane.

A dochody nie są za bardzo zawyżone?
Ryszard Grobelny: Mam nadzieję, że nowemu prezydentowi uda się je zrealizować. Oczywiście, jest to budżet odważny, ale najlepszy z możliwych. Jestem o tym głęboko przekonany. Można próbować przebudować jakieś priorytety, zrezygnować z jednego zadania na rzecz innego, ale nie można go zwiększyć, nie pozwala na realizację miliardowych obietnic.

Czy, poza pracą w sejmiku, zamierza się Pan wycofać z życia publicznego?
Ryszard Grobelny: Prawdopodobnie tak. Nie jestem członkiem żadnej partii politycznej. Będę pełnił, jak najlepiej swoją funkcję w sejmiku, ale nie wyobrażam sobie siebie w polityce.

Czy za cztery lata wystartuje Pan w wyborach na prezydenta Poznania, czy też czerwona kartka otrzymana w niedzielę zniechęciła Pana na zawsze?
Ryszard Grobelny: Z pokorą przyjmuję werdykt mieszkańców. Nie uważam, że powinienem w przyszłości ubiegać się o stanowisko prezydenta. W polityce jednak nigdy nie mówi się nigdy. Czasami bywały takie powroty, ale ja bym tego nie chciał. Raczej byłbym skłonny pomóc komuś uzyskać mandat prezydenta albo zaproponować jakiś ciekawy program dla Poznania, a nie sam go realizować.

To czym Pan się zajmie? Biznesem?
Ryszard Grobelny: Nie umiem powiedzieć. Będę poszukiwał. Muszę sobie ułożyć życie prywatne. Mam nadzieję, że będę miał więcej czasu dla rodziny. Zobaczymy.
A propos rodziny. Nie ma Pan poczucia, że przegapił Pan czas, gdy dzieci były małe?
Ryszard Grobelny: Mam. Czas ucieka i nie można go cofnąć. Dzieci już nie będą miały tyle lat co kiedyś, ale teraz też potrzebują kontaktu z ojcem, choć innego rodzaju.

Już mają swoje życie.
Ryszard Grobelny: Tak. Na szczęście jednak nadal mamy dobre relacje rodzinne i wzajemnie potrafimy się wspierać, pomagać sobie. Oczywiście, straconego czasu nie nadrobię, ale zawsze coś pożytecznego można zrobić. Mamy wspólne pasje. Poznaniacy pewnie wiedzą, że Paweł też trenuje triathlon. Proponuje mi nawet wspólne treningi. Nie wiem po co, bo jestem dla niego za słaby, ale to sympatyczne. Może uda się nam wybrać zimą na narty czy latem pojeździć rowerem lub powspinać się po skałkach. Chętnie spędzam czas z córką. W stosunku do żony również wiele muszę nadrobić, bo Ewa pociechy ze mnie nie miała.

Co dzieci bardziej przeżyły: Pana niedzielny, kiepski wynik czy np. Kulczykpark?
Ryszard Grobelny: Na pewno Kulczykpark. Dla nich, dla całej mojej rodziny to był bardzo trudny czas. Obecny wynik wyborów jest koniec pewnej misji, który zawsze kiedyś musi nastąpić.

A co powiedziały Panu w niedzielę?
Ryszard Grobelny: Jesteś najlepszym tatusiem na świecie.

Dostał Pan koszulkę z napisem „Najfajniejszy tata”?
Ryszard Grobelny: Nie, ale największą frajdę mam, słysząc takie słowa.

Jaką radę dałby Pan nowemu prezydentowi?
Ryszard Grobelny: On to wie, że musi być otwarty na ludzi, pomysły najbliższych współpracowników. Pewnie jeszcze porozmawiamy. Postaram się przekazać mu parę szczegółowych uwag na temat funkcjonowania miasta. Taka jest tradycja i uważam, że warto ją kontynuować.
Pan odchodzi, ale urzędnicy zostają. Część z nich obawia się, że przyjdzie „nowa miotła” i ich wymiecie. Co Pan im mówi?
Ryszard Grobelny: Mówię im, że Poznań jest ciągle wielkim wyzwaniem, że dla tego miasta warto pracować. Jeżeli znajdą miejsce dla realizacji tych wyzwań, to należy się w to zaangażować, bo Poznań na to zasługuje.

A co pan chciałby powiedzieć na pożegnanie poznaniakom?
Ryszard Grobelny: Przede wszystkim podziękować za te 16 lat współpracy. Za to, że mnie wspierali, że w paru bardzo trudnych dla mnie chwilach byli ze mną i dodawali mi otuchy. To było dla mnie największą motywacją do działania. Kiedyś szedłem na kolejną rozprawę i jakaś poznanianka idąc po drugiej stronie ulicy w sposób znaczący podniosła kciuk na znak powodzenia. Byłem jej wtedy bardzo wdzięczny. Nie znałem jej, pewnie nigdy potem jej nie spotkałem, ale takie gesty były dla mnie bardzo ważne. (prezydent jest wyraźnie wzruszony) Jestem dumny, że udało się dzięki współpracy z poznaniakami tak wiele osiągnąć.

Czy zostanie Pan w Poznaniu?
Ryszard Grobelny: Chciałbym, ale we współczesnym świecie nie da się tego przewidzieć. Zobaczymy jaka przyszłość mnie czeka. Wolałbym w Poznaniu. Jeśli los mnie rzuci gdzieś dalej, to będę zawsze myślał i działał dla Poznania. Nawet na drugim końcu świata.

Już kilka razy powiedział Pan, że nie wyklucza wyjazdu z Poznania. Wszyscy się zastanawiają, jakiego asa chowa Pan w rękawie.
Ryszard Grobelny: Nic nie mam, to niczego nie wykluczam.

Czy byłemu, wieloletniemu prezydentowi trudno znaleźć pracę?
Ryszard Grobelny: Proszę mnie zapytać za rok, to będę wiedział. Jak patrzę na kolegów, to trudno znaleźć pracę. Raz, że byliśmy związani przez ileś lat ze swoim miastem. Dwa, że mamy zakaz pracy przez rok we wszystkich instytucjach, w stosunku do których wydawaliśmy jakiekolwiek decyzje. W związku z tym nie możemy pracować na terenie Poznania w wielu firmach. Nie mamy żadnej dodatkowej odprawy z tego tytułu. Dlatego nie będzie łatwo znaleźć nowe rozwiązanie życiowe. Może trzeba będzie zdecydować na własnym biznes.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski