Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rząd nie da pieniędzy na usunięcie groźnych odpadów ze Szczypiorna

Andrzej Kurzyński
Andrzej Kurzyński
Ministerstwo Środowiska odmówiło pieniędzy na utylizację nielegalnie zgromadzonych odpadów w kaliskim Szczypiornie. Co dalej ze składowiskiem?

Składowisko odpadów w kaliskim Szczypiornie spędza sen z powiek okolicznym mieszkańcom. W jednym z magazynów przy ulicy Wrocławskiej zalega około 3 tysięcy ton różnego rodzaju substancji zgromadzonych w beczkach. Część z nich nie wytrzymuje już próby czasu...

Odpady, wśród których są także materiały uznawane za niebezpieczne, trafiły do Kalisza przeszło trzy lata temu. Sprowadził je poznaniak Patryk M. Wynajął on około 900 metrów kwadratowych magazynu przy ulicy Wrocławskiej w Kaliszu i zdobył od miasta pozwolenie na gromadzenie odpadów. Niedługo potem zwieziono tutaj setki nieopisanych beczek z różnego rodzaju chemikaliami. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W lipcu 2013 roku okoliczni mieszkańcy postawili na równe nogi służby ratunkowe. Nad dzielnicą unosił się silny zapach gazu, choć nie ma tam gazociągu. Wszyscy skierowali wzrok na podejrzany magazyn. Przed rampą odnaleziono pojemnik z nawaniaczem gazu... Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska skontrolował magazyn, ale sposób składowania uniemożliwiał weryfikację rodzaju odpadów. W budynku czuć było wyraźny zapach chemikaliów.

Patryk M. szybko zniknął i przez dłuższy czas był nieuchwytny dla wymiaru sprawiedliwości. Okazało się, że był on jedynie „słupem” w całym procederze. Został on skazany, ale problem odpadów, niestety, nie zniknął. Nie ma szans, aby wyegzekwować od Patryka M. likwidację nielegalnego składowiska.

Zdaniem Edwarda Prusa, wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej Kalisza to już najwyższa pora, aby pozbyć się zagrożenia.

- Na dobrą sprawę nie wiemy, co jest w magazynie. Na wysokość kilku metrów poustawiane są beczki z jakimiś substancjami. Co będzie jak zaczną się rozszczelniać? - pyta samorządowiec, zarazem mieszkaniec Szczypiorna.

Miasto zwróciło się o wsparcie do Ministerstwa Środowiska. Władze Kalisza otrzymały odpowiedź odmowną, bo „nie jest to sytuacja kryzysowa”.

- Oznacza to, że musi najpierw dojść do nieszczęścia, aby ktoś wreszcie zauważył, że jest problem? - zastanawia się radny Prus. - Dotychczas uzbieraliśmy jedynie stertę pism, z których nie wynika żaden konkret. Rząd boi się przyznać komuś pieniądze, bo za nim pójdą kolejni. Podobno w Polsce jest jeszcze około stu innych tego typu miejsc. A przecież odpady te same do nas nie trafiły. Ktoś na to wszystko pozwolił.

Zdaniem Prusa ludzie zaczynają się niecierpliwić. Według niego, obecność składowiska nielegalnych odpadów powoduje, że spada popyt na kupno działek budowlanych w całej okolicy.

- Ludzie wolą budować gdzie indziej lub poza miastem. To z kolei powoduje, że gazownia odmawia budowy gazociągu, bo jest zbyt mało odbiorców. Chętnych jest około 80, a żeby inwestycja była opłacalna musiałoby być ich około 160 - dodaje Edward Prus.

Bomba ekologiczna w kaliskim Szczypiornie wciąż tyka. Miasto szacuje, że usunięcie około 3 tysięcy ton odpadów może kosztować nawet 3 miliony złotych. Samorząd próbował zdobyć na ten cel pieniądze rządowe, ale nic z tego nie wyszło.

- Z pewnością na tym nie poprzestaniemy i nadal będziemy szukać wsparcia - deklaruje Karolina Pawliczak, wiceprezydent Kalisza.

Wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Kalisza postanowił więc wystąpić z oficjalnym wnioskiem do prezydenta miasta, aby podjął decyzję odnośnie usunięcia odpadów.

Niedawno po raz kolejny magazyn kontrolowali kaliscy strażacy. Na razie nie stwierdzono bezpośredniego zagrożenia, choć niektóre beczki zaczynają się odkształcać...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski