Nowe przepisy mają przede wszystkim powstrzymać falę zwolnieć w firmach i gwarantować pracownikom szybką wypłatę wynagrodzeń w przypadku niewypłacalności spółki. Projekty ustaw zostaną przyjęte przez rząd najpóźniej w marcu.
Elastyczny czas pracy
Rząd chce powstrzymać firmy przed wyrzucaniem pracowników na bruk. Zamierza tak zmienić kodeks pracy, by spółkom, które mają przestoje w produkcji, opłacało się zatrzymać pracowników. W okresie spadku zamówień i ograniczeń produkcji, ludzie pracowaliby mniej, ale ich pensje pozostałyby bez zmiany. Nie wypracowane godziny załoga musiałaby jednak odrobić w terminie późniejszym, gdy koniunktura gospodarcza się poprawi, przybędzie zamówień i trzeba będzie pracować nawet po kilkanaście godzin dziennie. To opłaca się również pracodawcom - nie będą oni musieli wtedy płacić za nadgodziny.
To rozwiązanie funkcjonuje z powodzeniem już na zachodzie Europy i nazywane jest "bankiem czasu pracy". Stosują je dotknięte kryzysem firmy różnych branż, m. in. motoryzacyjne i meblarskie w Niemczech oraz krajach skandynawskich.
Nowe przepisy mają także zwolnić pracodawców (tylko na czas spowolnienia) z wypłat trzynastek i nagród jubileuszowych.
Gwarancje wypłaty
Rząd pracuje też nad zmianami zasad wypłacania pieniędzy z Gwarantowanego Funduszu Świadczeń Pracowniczych, kie-dy zakład ogłosi brak płynności finansowej.
Mają być one wypłacane znacznie szybciej, niż do tej pory. Dzisiaj, aby otrzymać zaległe wynagrodzenie, pracownicy muszą czekać na ogłoszenie upadłości swojej firmy przez sąd. W niektórych województwach sądy gospodarcze są tak zatkane, że na wyrok trzeba czekać miesiącami.
Po wprowadzeniu zmian w prawie, pracownik będzie mógł dostać pieniądze z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń natychmiast, gdy tylko pracodawca udowodni, że ma problem z wypłacalnością.
Minister Pracy i Polityki Społecznej Jolanta Fedak zapewnia, że pieniądze na te działania są.
Na kontach Funduszu Pracy oraz Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych znajduje się obecnie ponad 5 mld zł nadwyżki. Ta suma gromadziła się przez ostatnich kilka lat, bo dzięki bardzo dobrej sytuacji na rynku pracy na zasiłki dla bezrobotnych i ich aktywizację zawodową wydawano mniej niż wpłacali pracodawcy.
Z opracowywanego systemu pomocowego skorzystać mogłyby załogi zakładów, które znalazły się w trudnej sytuacji na skutek drastycznego ograniczenia produkcji i spadku zamówień. Środki uruchamiane byłyby po oprcacowaniu przez zakład specjalnych planów ratunkowych. Szczególna rola przypadłaby urzędom pracy: mogłyby one decydować o innym wsparciu zagrożonych przedsiębiorstw, np. część pracowników w okresie przestojów mogłaby zostać wysłana na szkolenia, które finansowane byłyby ze środków funduszu pracy.
Przedsiębiorcy pozytywnie oceniają pakiet zmian. - Idą w dobrym kierunku, ale powinny być wprowadzone jak najszybciej. W przeciwnym razie wiele firm ich nie doczeka i rozpocznie masowe zwolnienia ludzi - mówi Przemysław Byszewski, rzecznik prasowy koncernu General Motors.
GM, który ucierpiał na skutek 26-procentowego spadku sprzedaży samochodów w Europie, ratował się, urządzając blisko 4 tygodniowy przestój, podczas którego wysłał pracowników na urlopy, a cześć załogi skierował do prac okołoprodukcyjnych, do tej pory świadczonych przez firmy zewnętrzne.
Firmy postulują jednak znacznie głębsze zmiany: m.in. domagają się, aby państwo współfinansowało płace załogi, kiedy firma musi wstrzymać produkcję i ogłosić przestój.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?