Mikołaj K. został zatrzymany w lipcu 2009 roku. Przyznał się, że był z Justyną w lasku i gdy z niego uciekali, dziewczyna potknęła się i upadła głowa na kamienie. Wtedy w szoku, sam uderzył ją kamieniem w głowę, bo myślał, że nie żyje...
Potem wszystkiego się wyparł. Jeszcze dziś w ostatnim słowie przekonywał, że nie miał motywu, by zabić Justynę i nie zrobił tego. Mówił, że przeciwko niemu są tylko "słowa" - żadnego naukowego dowodu. - To, że nie ma "dowodów naukowych" i oskarżonego nikt za rękę nie chwycił, nie znaczy, że jest niewinny - powiedział do Mikołaja K. sędzia Przemysław Grajzer, przewodniczący składu orzekającego.
Wyrok jest prawomocny. Ale trzech obrońców Mikołaja K. będzie walczyć do końca - skargami kasacyjnymi do Sądu Najwyższego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?