Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd: Były doradca pogrąża senatora Stokłosę

Barbara Sadłowska
W poniedziałek poznański sąd kontynuował proces Henryka Stokłosy
W poniedziałek poznański sąd kontynuował proces Henryka Stokłosy Fot. Waldemar Wylegalski
W poniedziałek poznański sąd kontynuował proces Henryka Stokłosy, ponownie przesłuchując głównego świadka oskarżenia, byłego doradcę podatkowego pilskiego biznesmena. Senatora nie przyjechał na rozprawę - był w Warszawie na Wiejskiej. Zabrakło też jego głównego oponenta, warszawskiego prokuratora Roberta Kiełka, który jest na zwolnieniu lekarskim.

Były doradca senatora, Marian J. zeznawał w sądzie już w lipcu 2009 roku, ale wówczas jako oskarżony o wręczanie łapówek byłemu prezesowi sądu administracyjnego w Poznaniu miał prawo milczeć i nie odpowiadać na pytania, gdyby odpowiedzi mogły mu zaszkodzić.

PRZECZYTAJ TAKŻE:

Stokłosa nie wystartuje w wyborach

Henryk Stokłosa chciał od sądu 3 mln kaucji w akcjach

Henryk Stokłosa wrócił na ławę oskarżonych

Henryk Stokłosa wraca do Senatu

72 - letni wówczas świadek przyjechał na rozprawę z adwokatem Robertem Magnuszewskim i dwoma "ochroniarzami". Skorzystał z prawa do milczenia, więc lipcowa rozprawa toczyła się według schematu: sędzia sprawozdawca odczytywał, co Marian J. powiedział w śledztwie jako podejrzany od grudnia 2006 roku, świadek oświadczał, że nie będzie odnosił się do swoich wcześniejszych wyjaśnień, a Henryk Stokłosa komentował niemal każde z nich, że "nie odpowiadają one prawdzie".

Marian J., były dyrektor Izby Skarbowej w Pile, jest głównym świadkiem oskarżenia w procesie pilskiego senatora. To on miał wozić wędzone węgorze i gotówkowe łapówki dla dyrektorów z Ministerstwa Finansów, a także wręczać koperty z pieniędzmi byłemu prezesowi poznańskiego sądu administracyjnego i urzędniczce z Ministerstwa Finansów, która poznała sędziego z senatorem.

Poniedziałkowe przesłuchanie miało inny przebieg, niż poprzednie, gdyż w ciągu dwóch ostatnich lat sytuacja tego świadka zmieniła się. W październiku ubiegłego roku Sąd Rejonowy w Chodzieży skazał Mariana J. na karę 500 złotych grzywny za wręczanie łapówek sędziemu, przy czym zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary dla oskarżonego, który szczerze ujawnił okoliczności przestępstwa.

Adwokat Mariana J. zaskarżył ten wyrok, domagając się uniewinnienia dla swojego klienta. W marcu poznański Sąd Okręgowy utrzymał go w mocy. Swoją decyzję uzasadnił tym, że Marian J. nie poinformował organów ścigania po wręczeniu łapówek w 1999 roku, a dopiero siedem lat później - gdy sam usłyszał zarzuty. Tak spóźnioną skruchą na uniewinnienie więc nie zasłużył.

W poniedziałek - jako prawomocnie skazany - musiał złożyć wyjaśnienia zgodne z prawdą i odpowiadać na pytania sądu i stron.

- Udzielałem pomocy w przekazaniu środków pieniężnych - przyznał Marian J., wyliczając, że dyrektorowi M. z Ministerstwa Finansów cztery razy wręczył łapówkę, dyrektorowi Ż. - raz, a sędziemu S. - 2 razy (z tego prokuratura w zamian za oskarżenie Stokłosy, jego księgowej, sędziego i warszawskich urzędników umorzyła Marianowi J. pięć zarzutów). Zeznał, że nie wie, dlaczego Stokłosa kazał wręczać w kopertach po 20 tysięcy złotych sędziemu i po 15 tysięcy urzędniczce z MF, Elżbiecie Z.

Woził też pieniądze do Warszawy, chociaż uważał, że decyzje resortu, korzystne dla senatora, były zgodne z prawem. Przyznał, że pytał naczelnika pilskiego fiskusa, dlaczego wszczyna u Stokłosy egzekucję przedawnionego roszczenia - usłyszał, że na polecenie Urzędu Ochrony Państwa.

- Węgorze woziłem Ż. z własnego stawu i z własnej inicjatywy, bo znał się na rybach - mówił Marian
J. Jako doradca pracował dla Henryka Stokłosy 16 lat. Jak stwierdził wczoraj - za marne pieniądze. Pierwszy raz był przesłuchiwany w Warszawie 6 i 7 grudnia 2006 roku w Warszawie. Początkowo nie przyznał się do winy. Następnego dnia zaczął mówić.

- Co się zmieniło między pierwszym a drugim przesłuchaniem, że nagle po kilku godzinach, oświadcza pan, że zamierza ujawnić przestępstwa korupcyjne? - dopytywali adwokaci oskarżonych.
- Nie zdarzyło się nic, tylko prokurator stwierdził, że wie wszystko w sprawie Stokłosy i przypomniał treść przepisu o nadzwyczajnym złagodzeniu kary - powiedział świadek, któremu także wczoraj towarzyszył Robert Magnuszewski.

Adwokat Mariana J. musiał interweniować, gdy pytania obrońców oskarżonych zaczęły niebezpiecznie zmierzać w kierunku procesu cywilnego, jaki państwo Stokłosowie wytoczyli byłemu doradcy, któremu wypowiedzieli umowę w marcu 2007 roku. "Za nierzetelne prowadzenie" ich spraw domagają się od Mariana J. 2, 4 mln złotych. Natomiast sam Marian J. zawiadomił prokuraturę, że w procesie cywilnym pojawiły się sfałszowane dokumenty...

Proces pilskiego biznesmena, jego głównej księgowej i poznańskiego sędziego sądu administracyjnego toczy się 1 kwietnia 2009 roku. Oskarżeni nie przyznali się do winy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski