Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd: Ćwierć wieku dla mordercy żony spod Kwilicza

Barbara Sadłowska
Bogdan K., który w lipcu 2010 roku zabił żonę podczas odwiedzin synów na obozie w Prusimiu koło Kwilcza, został skazany na 25 lat pozbawienia wolności. Przed dożywociem uratowała go tylko opinia biegłych, którzy stwierdzili u oskarżonego znacznie ograniczoną poczytalność. Wyrok jest nieprawomocny.

48-letni Bogdan K., który prowadził gospodarstwo ogrodnicze w Nietążkowie, postrzegał małżeństwo jako okazję do całkowitej dominacji, kontroli oraz gnębienia kobiet, które go pokochały. Pierwsza żona uciekła z dzieckiem, unikając tragicznego losu swojej następczyni. Honorata K., jedenaście lat młodsza od męża, odchodziła i wracała - z nadzieją, że Bogdan spełni swoje obietnice i będzie dobrze. Mężczyzna całkowicie uzależnił ją od siebie. Wywoływał awantury, po czym sam się okaleczał i wtedy wzywał policję, twierdząc, że to żona jest agresywna...

W lipcu 2010 roku Honorata jeszcze raz uwierzyła, że małżeństwo można jeszcze uratować. Po kilku dniach uciekła do Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Lesznie. Bogdan K. nie potrafił pogodzić się z tym, że nie może już kontrolować i maltretować swojej ofiary. Postanowił ją zabić. Wiedząc, że Honorata zamierza w sobotę odwiedzić synów, którzy przebywali na obozie w Prusimiu, pojechał tam też. Po drodze kupił na targowisku w Kościanie nóż - bagnet. Kiedy przyjechał do Prusimia, poprosił żonę o rozmowę podczas spaceru w otaczającym obóz lesie. Wtedy zaatakował Honoratę. Zadał 36 ciosów nożem. Mierzył w szyję i klatkę piersiową. Potem ściągnął ciało z dróżki, wsiadł do samochodu i uciekł. Zatrzymano go w Gorzowie Wlkp.

Po zatrzymaniu Bogdan K. przyznał się do winy. Powiedział wtedy, że żona tak go skrzywdziła, że musiał ją zabić i nie żałuje tego, co zrobił. Do skruchy dojrzał dopiero przed sądem. Podczas procesu o Honoracie źle mówiły tylko matka i siostra oskarżonego. Natomiast biegli psychiatrzy i psycholog stwierdzili, że zabijając żonę mężczyzna miał znacznie ograniczoną poczytalność. Nie z racji upośledzenia czy choroby, tylko paranoicznych zaburzeń osobowości.

Sąd zamierzał zakończyć proces już jesienią ubiegłego roku. Ale Bogdan K. był w tak fatalnym stanie stanie psychicznym, że musiał odraczać rozprawy. Mógł oddać głos stronom dopiero teraz. Szamotulski prokurator, Marek Piegat w bardzo analitycznym i nie pozbawionym emocjonalnego charakteru wystąpieniu, powiedział: - Nikt nie ma prawa, aby według własnego mniemania, decydować, kto ma żyć... Stwierdził też, że oskarżony zasłużył na dożywocie - biorąc jednak pod uwagę opinię biegłych, sąd ma możliwość złagodzenia kary - do 25 lat.

Obrońca Bogdana K., adwokat Krzysztof Czyżniewski próbował przekonać sąd, że znaczne ograniczenie poczytalności winno spowodować wymierzenie kary łagodniejszej niż najniższa za zabójstwo, czyli 8 lat. Oskarżony natomiast w "ostatnim słowie" przeprosił bliskich Honoraty i podziękował jej rodzicom, że zaopiekowali się bliźniakami.

Po naradzie sąd ogłosił wyrok - 25 lat pozbawienia wolności. Sędzia Izabela Pospieska powiedziała, że moralną odpowiedzialność za śmierć Honoraty ponosi także rodzina oskarżonego - bo nie reagowali, a jego matka nawet fałszywie oskarżała synową o pobicie. Środowy wyrok jest nieprawomocny. Adwokat oskarżonego zapowiedział apelację.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski