Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd: Dożywocie dla mężczyzny, który zabił matkę po dopalaczach

Barbara Sadłowska
Dożywocie - taki wyrok wydał poznański sąd za zabójstwo pod wpływem dopalaczy.
Dożywocie - taki wyrok wydał poznański sąd za zabójstwo pod wpływem dopalaczy.
Dożywocie - taki wyrok usłyszał w piątek 34-letni Krzysztof M., który zabił swoją matkę, będąc pod wpływem dopalaczy. To surowszy wyrok, niż żądał prokurator, który zaproponował dla Krzysztofa M. karę 25 lat pozbawienia wolności.

12 lat temu Krzysztof M. spowodował śmierć 78-letniej babci. Przyszedł do niej z bombonierką i kwiatami oraz nadzieją na kolejną bezzwrotną pożyczkę. Starsza pani nie wpuściła go do mieszkania i rozmawiała przez drzwi zabezpieczone łańcuchem. Zamiast pieniędzy dała wnukowi dobre rady, powiedziała, że musi zmienić swoje zachowanie i podobno nieładnie wyraziła się o jego dziewczynie. 21-letni wówczas Krzyś zdenerwował się i kopnął drzwi tak mocno, że zerwał łańcuch, a uderzona nimi babcia straciła przytomność. Chłopak, myśląc, że ją zabił, ułożył na tapczanie i starannie otulił kołdrą. Staruszka udusiła się.

CZYTAJ TEŻ:
POZNAŃSKI SĄD: ZABIŁ BABCIĘ, ZABIŁ MATKĘ. PO DOPALACZACH

Wnuk zabrał z mieszkania babci przeszło 300 złotych i upozorował włamanie. Pieniędzy potrzebował, między innymi, na narkotyki. W grudniu 2001 roku poznański Sąd Okręgowy skazał go na 10 lat więzienia za rozbój i nieumyślne spowodowanie śmierci babci. Prokurator żądał dla niego wtedy 15 lat za zabójstwo. Sąd jednak stwierdził, że Krzyś nie zamierzał zabić babci.

Krzysztof M. wyszedł z więzienia w lutym 2008 roku, nieco wcześniej, bo dobrze się sprawował. Ożenił się. Niestety, odkrył dopalacze. We wrześniu ubiegłego roku zabił 51-letnią Małgorzatę M. młotkiem. Po zatrzymaniu twierdził, że wszystkiemu były winne dopalacze... Przez nie żona wyrzuciła go z domu. W nocy, 10 września ubiegłego roku zażył dopalacze i jak twierdzi, po tym "urwał mu się film". Zapamiętał jedynie, że potężny głos w jego głowie kazał mu skrzywdzić matkę. Policję zawiadomiła żona oskarżonego, która rano otrzymała od niego sms-a z informacją, że zabił matkę i chce popełnić samobójstwo. Policjanci zatrzymali go dzień później w Szczecinie.

W piątek prokurator zażądał dla Krzysztofa M. kary 25 lat więzienia. Bo przez dopalacze stracił najbliższą osobę, po opuszczeniu więzienia prowadził przykładne życie, chociaż nie próbował walczyć z uzależnieniem.
- W prokuraturze oskarżony - nie mówiąc nic - po prostu płakał. Typowy zabójca nie płacze - stwierdził prokurator.

- Oskarżony nie jest osobą zdemoralizowaną, ale nie potrafi sobie poradzić z chorobą - mówił obrońca Krzysztofa M. - Biegli założyli, że wprowadzając się w stan odurzenia dopalaczami, powinien przewidzieć skutki. Jak mógł to przewidzieć, skoro nawet biegli nie potrafią wyjaśnić, jak działają dopalacze?
Adwokat przedstawił oskarżonego jako ofiarę systemu resocjalizacji skazanych oraz legalnej sprzedaży substancji psychoaktywnych. Krzysztof M. przebywał w zakładzie karnym prawie 10 lat, ale nie został w tym czasie skierowany na terapię. Jako osoba cierpiąca na zespół uzależnienia od substancji psychoaktywnych bez powodu zabił matkę z którą miał wzorowe relacje.
- Czy ta choroba pozostawiła mu swobodę wyboru? - pytał mecenas, prosząc o karę "adekwatną do stopnia winy".

- Mama chciała mnie ratować. Ale jedyną osobą, która mogła mnie przed sobą obronić, byłem ja - przyznał w "ostatnim słowie" Krzysztof M. Odczytał wzruszające fragmenty swojego pamiętnika, w którym opisywał wagę, którą jego mama kupiła, aby paczki przygotowywane dla syna przebywającego w więzieniu miały dozwoloną ilość kilogramów.
- Cieszyła mnie świadomość, że mama robiła to z miłości dla mnie - mówił Krzysztof M. Powiedział też, że legalność dopalaczy była oszustwem. Zacytował policjanta, który stwierdził, że dopalacze "wywracają mózg do góry nogami".
- W pewnym sensie to, co się stało, stało się w majestacie prawa. Chciałbym potrząsnąć tym zaćpanym Krzychem, nawet go pobić i uratować mamę - mówił Krzysztof.

Po naradzie sąd ogłosił wyrok. Skazał Krzysztofa M. na dożywocie. - Oskarżony wiedział, jak może zachowywać się po dopalaczach. Był agresywny, dusił żonę i dlatego musiał opuścić ją i dzieci - powiedział sędzia Michał Ziemniewski. W ocenie sądu, Krzysztof M. nie starał się walczyć z uzależnieniem, nie poszedł z matką do Monaru. Po opuszczeniu więzienia brał narkotyki - potem wybrał dopalacze z ciekawości i dlatego, że łatwiej było je kupić. Nie był też przykładnym mężem, o czym świadczyło jego zaangażowanie na serwisach randkowych.

- Oskarżony nie wyciąga wniosków z doświadczeń, nie uczy się na błędach - mówił sędzia Ziemniewski, uzasadniając konieczność orzeczenia kary o charakterze eliminacyjnym.
Piątkowy wyrok nie jest prawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski