Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd gani prokuraturę za bałagan ws. 132 przestępstw

Łukasz Cieśla
Kuriozalna sprawa w wymiarze sprawiedliwości. Najpierw jeden sędzia z Poznania skazał trzech włamywaczy. Ale wyrok został uchylony przez sąd odwoławczy. Wtedy inny sędzia stwierdził, że błędy popełniła prokuratura, bo przysłała akt oskarżenia pełen niejasności i oparła się na szczątkowych dowodach. Głównie na tym, że podejrzani sami przyznali się do winy. Efekt? Śledztwo ws. 132 przestępstw sprzed wielu lat ma być wznowione.

Oskarżonymi są znani w poznańskim półświatku Krzysztof W., ps. „Kanada” i Tomasz H., ps. „Oczko”. Trzeci oskarżony to Krzysztof C. Wspomniany „Kanada” i „Oczko” przed laty poszli na współpracę z prokuraturą. Zaczęli „sypać” kompanów z półświatka, mówili też o swoich przestępstwach. Zostali oskarżeni m.in. o kradzieże samochodów i włamania do domów sięgające jeszcze końcówki lat 90.

Najwięcej zarzutów – aż 111 – usłyszał „Kanada”. Akt oskarżenia trafił do poznańskiego Sądu Okręgowego 14 lutego 2013 roku. I choć dotyczył przestępstw na szkodę ponad stu osób, sędzia Danuta Kasprzyk wydała wyrok już po siedmiu miesiącach. Było to we wrześniu 2013 roku.

Sąd docenił wtedy wcześniejszą współpracę „Kanady” i skazał go tylko na 3 lata więzienia. Dwóch kolejnych oskarżonych na karę więzienia w zawieszeniu. Wyrok zapadł w okresie, kiedy „Kanada” zaczął się wycofywać ze współpracy ze śledczymi. Był rozgoryczony, że mimo niej nadal siedzi za kratkami za inne przestępstwa.

Po wyroku z września 2013 roku, jego obrońca złożył apelację. Podobnie postąpili adwokaci „Oczki” oraz Krzysztofa C.
Sam „Kanada” twierdził na przykład, że prokuratura zarzuciła mu również takie przestępstwa, których popełnić nie mógł, bo akurat siedział za kratkami za inne czyny. On jednak początkowo „hurtowo” przyznawał się do wszystkiego, bo liczył na nadzwyczajne złagodzenie kary za różne przestępstwa i zostanie tzw. małym świadkiem koronnym.

– Wiadomo jednak, że przyznanie się do winy nie jest koroną dowodów. To postępowanie potwierdziło tę znaną zasadę – komentuje adwokat Marek Siudowski, obrońca „Kanady”.

We wrześniu ubiegłego roku poznański Sąd Apelacyjny, po analizie wyroku uznał, że trzeba go uchylić. Zwrócił akta do Sądu Okręgowego w celu ponownego rozpatrzenia zarzutów.

Sprawa tym razem trafiła do sędzi Agnieszki Kędzierskiej. Na początku kwietnia postanowiła, że ponownego procesu nie będzie, bo akt oskarżenia trzeba zwrócić gorzowskim śledczym. Sędzia Kędzierska wskazała, że gorzowska prokuratura zrobiła rzecz niedopuszczalną, bo poprzestała na szczątkowych dowodach, czyli „samooskarżeniu się” przez „Kanadę” i „Oczkę”. Zdaniem sądu, prokuratura nie wykazała też żadnej inicjatywy dowodowej ani znajomości sprawy. Bo np. śledczy żądali w sądzie naprawienia szkody za kradzieże nawet tych samochodów, które już dawno udało się odzyskać.

Sąd wytknął również, że śledczy zarzucili oskarżonym działanie w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym. Jednak nie wykazali, jak grupa miała działać, jaką miała hierarchię, kto ją tworzył. Sąd uznał, że w kontekście grupy przestępczej musiałby „zdekodować” o co chodziło prokuraturze, a potem sam się przekonywać czy zarzut jest słuszny. To byłoby sprzeczne z zasadami logiki i prawem oskarżonych do sprawiedliwego procesu.

To nie koniec listy zastrzeżeń. Sędzia stwierdziła, że śledczy z Gorzowa Wlkp. nie określili wartości skradzionych samochodów, ich klasy, wyposażenia, pojemności. Poprzestali np. na stwierdzeniu, że skradziono mercedesa i orientacyjnej „wycenie” podanej przez ofiarę. A powinni wyceniać biegli, by precyzyjnie określić, jaką szkodę majątkową mieliby naprawić skazani.

Sąd zaznaczył ponadto, że prokuratura przysłała akta imponującej objętości. Ale brakowało w nich dowodów, część materiałów była nieczytelna, pojawiły się kserokopie tych samych dokumentów, ale też puste karty czy notatki nie mające znaczenie dla sprawy. Nakazał też przesłuchanie 77 osób, czyli większości spośród ponad 100 pokrzywdzonych. Część z nich to obcokrajowcy, niektórzy nie żyją. Czy po tylu latach prokuraturze uda się wyjaśnić szczegóły włamań?

– Przede wszystkim nie zgadzamy się z decyzją sądu o zwrocie nam akt postępowania – podkreśla Dariusz Domarecki, rzecznik gorzowskiej prokuratury. – Faktem jest, że pierwszy proces toczył się szybko i miał ograniczony charakter, ale wówczas sąd nie miał wątpliwości do naszych dowodów i skazał oskarżonych. Niedawną decyzję o zwrocie akt zaskarżymy więc do Sądu Apelacyjnego. W tej chwili trudno powiedzieć, co się dalej wydarzy. Najpierw musi się wypowiedzieć sąd drugiej instancji – dodaje rzecznik.

Kim jest "Kanada"?
Krzysztof W. to syn nieżyjącego poznańskiego policjanta. Nie poszedł w ślady ojca. Związał się ze złodziejami samochodów. „Specjalizował się” również we włamaniach „na śpiocha”, czyli okradaniu domów w nocy, kiedy domownicy spali. Kilka lat temu, po kolejnej wpadce, poszedł na współpracę ze śledczymi. Twierdzi, że jednym z powodów był fakt, że dowiedział o tym, że kolega z półświatka zgwałcił jego dziewczynę.

Na podstawie wyjaśnień i zeznań „Kanady” wznowiono niewyjaśnione sprawy. Część z nich zakończyła się skazaniami jego dawnych kompanów, niektórzy zostali jednak uniewinnieni. Wpływ na to miała także postawa „Kanady”, który w 2013 roku zaczął wycofywać się ze współpracy z prokuraturą. Obecnie nadal siedzi za kratkami. Stara się, na razie bezskutecznie, by sąd przedterminowo zwolnił go z więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski