Był to już jego drugi proces. Pierwszy wygrał. Sąd stwierdził wówczas, że radny nie współpracował ze służbą bezpieczeństwa. Jednak w listopadzie ubiegłego roku Sąd Apelacyjny uchylił to orzeczenie z powodów proceduralnych. Instytut Pamięci Narodowej zarzucił radnemu, że był tajnym współpracownikiem, chociaż w aktach nie ma jego oświadczenia (musiał takie napisać każdy informator SB).
- Nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby współpracować ze służbą bezpieczeństwa - twierdził od początku Andrzej Bortel. - Nawet w warunkach bardzo dramatycznych, w obozie internowania, nie podpisałem "lojalki".
W latach Andrzej Bortel siedemdziesiątych pracował w miejskim oddziale Stowarzyszenia PAX w Lesznie. Radny przyznał, że nachodził go wówczas w biurze Marian K., funkcjonariusz leszczyńskiej służby bezpieczeństwa.
W minioną środę prokurator IPN przekonywał sąd, że w latach siedemdziesiątych SB było sprawnie funkcjonującą strukturą, że nie było wtedy takich nacisków, które dekadę później zmuszały funkcjonariuszy do "fabrykowania" tajnych współpracowników. Dlatego wniósł o uznanie radnego kłamcą lustracyjnym, który przez trzy lata nie mógłby startować w żadnych wyborach, a także pełnić funkcji publicznych. Jednak sąd nie znalazł podstaw, by to uczynić. Orzeczenie jest nieprawomocne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?