Na wczorajszą rozprawę sąd wezwał dwóch byłych funkcjonariuszy konińskiej Służby Bezpieczeństwa. Stefan Dziamara, były starosta powiatowy, w latach 80., jako funkcjonariusz SB zajmował się ochroną elektrowni i kopalni. Po opublikowaniu Katalogu IPN zadzwonił do posła Nowaka.
- Pan Dziamara przekazał mi wyrazy współczucia, że coś takiego mnie spotkało. Gdy skojarzyłem, że miał kiedyś związek ze służbami, poprosiłem, aby mi wyjaśnił, jak mogło do tego dojść - powiedział Tomasz Nowak.
Stefan Dziamara oświadczył, że tak zwany kontakt operacyjny mógł zostać zarejestrowany bez wiedzy i zgody zainteresowanego. Świadek ustalił, że w 1989 roku ludźmi kultury i dziennikarzami, zajmował się Zenon G. Zapytał go, dlaczego zarejestrował Nowaka. G. odpowiedział, że zrobił to, aby ochronić go przed represjami - w związku z podeptaniem "Trybuny Ludu" podczas spektaklu. Tomasz Nowak uważa natomiast, że G. chciał sobie polepszyć statystykę...
- Czy było to normalne, że funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa chronili kogoś, kto z nimi nie współpracował? - zapytał sąd. - Wszędzie są ludzie i ludziska - filozoficznie stwierdził świadek. - Pan G., jak i ja, wielokrotnie pomagaliśmy ludziom, ale nie podam nazwisk.
Świadek Zenon G. natomiast nie musiał wczoraj zeznawać, bo jest... podejrzanym. - Przedstawiono mi zarzut, że fikcyjnie rejestrując pana Nowaka, oszukałem władze - powiedział Zenon G.
Agata Gut, prokurator Instytutu Pamięci Narodowej, oświadczyła na koniec, że żaden dowód nie potwierdza tego, że lustrowany złożył fałszywe oświadczenie. Poznański Sąd Okręgowy ogłosi formalny werdykt w czwartek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?