Sąd: Rozprawa dotycząca błędu lekarki odroczona

Rodzina dziewczynki wini placówkę za błąd, którego dopuściła się lekarka odbierająca poród, co skutkowało upośledzeniem dziecka. Na rozprawie nie pojawiła się jednak biegła i sąd odroczył ją do połowy marca.

Sprawa toczy się od października 2008 roku. Wtedy matka dziewczynki Anna Adamczak pozwała leszczyńską lecznicę, którą wini za kalectwo dziecka. Nadia przyszła na świat po cesarskim cięciu, które wykonano dopiero po kilkunastu godzinach pobytu kobiety w szpitalu. Pomimo to, że wszystkie przeprowadzane badania wskazywały na ewidentne zagrożenie płodu, zwlekano z operacją. Dziecko urodziło się z niedotlenieniem mózgu i dopiero w trzeciej minucie życia złapało pierwszy samodzielny oddech. Skutkowało to pojawieniem się guza, który pękł, doprowadzając do porażenia mózgowego. Lekarka, która przyjmowała poród, została już skazana w procesie karnym.

Nadia ma teraz sześć lat, ale zachowuje się, jakby miała kilka miesięcy. Nie mówi, nie jest zdolna do samodzielnego życia i wymaga intensywnej rehabilitacji. I właśnie na rehabilitację potrzebne są pieniądze. Dziecko dostaje jedynie 1,7 tysiąca złotych tytułem tymczasowej renty. Rodzina wybudowała nawet specjalne pomieszczenie, w którym Nadia może przechodzić zabiegi. Domaga się zwrotu kosztów poniesionych na tę inwestycję. Łącznie ponad 45 tysięcy złotych. Adwokat lecznicy wnioskował wczoraj o powołanie biegłego, który zrobi wycenę przeprowadzonych prac. Sąd na tę propozycję przystał. Sprawa została jednak odroczona, gdyż nie pojawiła się na niej biegła, która jest autorką opinii z zakresu rehabilitacji medycznej.

- Chcemy wiedzieć, ile kosztuje sprzęt i jaka ma być częstotliwość rehabilitacji - mówi radca prawny Janusz Kończal, pełnomocnik WSZ w Lesznie.

Sąd wystąpi więc do biegłej o pisemne uzupełnienie opinii. Na tej podstawie może bowiem oprzeć wysokość ewentualnego odszkodowania i renty. Proces został odroczony do 16 marca.