Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd: Szef "Solidarności" nie musi przepraszać

Barbara Sadłowska
Jarosław Lange nie musi przepraszać internowanego członka "Solidarności" za naruszenie jego dóbr osobistych - tak orzekł we wtorek poznański Sąd Okręgowy. Sąd oddalił pozew Jana Kajkowskiego, gdyż ten nie wykazał, że szef wielkopolskiej "Solidarności" publicznie oskarżył go o współpracę ze służbą bezpieczeństwa.

- Pozwany skierował list bezpośrednio do powoda, natomiast w publikacjach Gazety Wyborczej i Głosu Wielkopolskiego mówił o swoich działaniach na płaszczyźnie ustawodawczej, nie odnosząc się wprost do osoby powoda - przypomniał sędzia Maciej Busz. - Publikacje prasowe nie były inspirowane przez pozwanego, a powód zwrócił na siebie uwagę, wnosząc pozew o odszkodowanie za internowanie. Musiał liczyć się z tym, że sprawa zainteresuje kręgi solidarnościowe.

W trakcie cywilnego procesu Jarosław Lange oraz świadkowie wielokrotnie mówili o potrzebie nowelizacji ustawy, mówiącej o zadośćuczynieniu dla osób represjonowanych przez poprzedni ustrój.

- Wskazywaliśmy, że ustawa w obecnym brzmieniu daje możliwość ubiegania się o odszkodowania osobom, które w tamtych czasach współpracowały z tajnymi służbami PRL. Jan Kajkowski ubiegał się o odszkodowanie chociaż sam - w filmie z 2006 roku o obozie internowanych w Gębarzewie, przyznał się do podpisania zobowiązania o współpracy - mówił Jarosław Lange.

- Ten film jest zmanipulowany, brakuje w nim połowy mojej wypowiedzi - mówił Jan Kajkowski. - Nie współpracowałem ze służbą bezpieczeństwa, a zostałem moralnie zmieszany z błotem.

Gdy w ubiegłym roku Jan Kajkowski złożył wniosek o zasądzenie zadośćuczynienia za 11 dni internowania w Gębarzewie, Jarosław Lange napisał do niego, by jako były współpracownik organów bezpieczeństwa zrezygnował z roszczeń. Kajkowski pozwu nie wycofał. Sąd odszkodowawczy przyznał mu 500 złotych. Jednak sprawa odbiła się echem wśród działaczy wielkopolskiej "Solidarności" oraz w mediach. Jan Kajkowski, który twierdzi, że wprawdzie podpisał oświadczenie o współpracy, ale nigdy nawet nie zamierzał jej świadczyć, pozwał do sądu Jarosława Langego i Krzysztofa Stasiewskiego ze Stowarzyszenia Internowani.pl.

Od szefa "Solidarności" domagał się przeprosin i 5 tysięcy złotych. We wtorek przegrał. W pierwszej instancji obrona dobrego imienia kosztowała go wpisowe plus blisko tysiąc złotych. - Być może rzeczywiście nie podjął współpracy, ale gdyby przychylił się do treści mojego listu, wszystko potoczyłoby się w innym kierunku - stwierdził Jarosław Lange.

Wyrok jest nieprawomocny. Jan Kajkowski może go zaskarżyć. 27 kwietnia rozpocznie kolejną batalię z Krzysztofem Stasiewskim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski