Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd w Kaliszu umorzył sprawę byłego wiceprezesa Art-B [ZDJĘCIA]

Andrzej Kurzyński
Sąd Okręgowy w Kaliszu umorzył w piątek postępowanie wobec Andrzeja Gąsiorowskiego, oskarżonego o przywłaszczenie prawie 72 mln złotych należących do słynnej spółki Art-B. Po zmianie przepisów, które weszły w życie 1 lipca, sprawa przedawniła się już w 2011 roku. Prokuratura nie miała innego wyjścia, jak tylko złożyć wniosek o umorzenie sprawy.

Gąsiorowski był oskarżony o to, że od października 1990 do sierpnia 1991 roku jako wiceprezes spółki Art-B i właściciel jej 40 proc. udziałów przywłaszczył sobie blisko 718 miliardów ówczesnych złotych, czyli ponad 71,7 milionów złotych. Według śledczych, wiceprezes spółki miał zlecić zapłatę pieniędzmi firmy zakup dla siebie i swojej żony przeszło dwuhektarowej nieruchomości w Cieszynie oraz jej remont. W lipcu 1991 roku miał kupić sobie luksusowe bmw i uciec nim z kraju. Gąsiorowski razem z Bogusławem B., prezesem Art-B mieli przywłaszczyć sobie ponad 36 mln złotych, które za pośrednictwem firmy Aleksandra G., byłego senatora, obecnie oskarżonego o podżeganie poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary oraz prywatnego konta Bogusława B. zostały przeznaczone na zakup 37,7 mln dolarów amerykańskich. Niemal cała ta kwota miała zostać wywieziona zagranicę. Pieniądze z Art-B miały też zostać wyprowadzone pod pozorem umowy zakupu ponad 13,8 mln baryłek nigeryjskiej ropy naftowej. Do jej realizacji jednak nie doszło. Biznesmenowi groziło do 10 lat więzienia.

Śledztwo w tej sprawie prowadziła Prokuratura Okręgowa w Warszawie i trafiła do tamtejszego sądu. Jednak ze względu na obłożenie toczącymi się już postępowaniami, warszawski sąd uznał, że nie jest w stanie się nią zająć i zakończyć do sierpnia 2016 roku, aby – jak wówczas wyliczano - zarzuty się nie przedawniły. Dlatego wystąpił do Sądu Apelacyjnego w Warszawie o przekazanie postępowania innemu sądowi. A ten na podstawie danych Ministerstwa Sprawiedliwości dotyczących liczby spraw toczących się przed sądami okręgowymi w centralnej Polsce uznał, że najmniej obciążony jest sąd w Kaliszu. Dla porównania do warszawskiego sądu wpłynęło 5278 spraw karnych, a do kaliskiego 1785.

Akta sprawy liczą 310 tomów, z których każdy liczy sobie około 200 stron. W sprawie miało być przesłuchanych 88 świadków. Tak się jednak nie stanie. Z dniem 1 lipca został znowelizowany Kodeks karny. W myśl nowych przepisów, okres przedawnienia karalności przestępstwa zarzucanego Gąsiorowskiemu został skrócony o pięć lat.

- W niniejszej sprawie bieg terminu przedawnienia liczy się od zakończenia przestępczej działalności, składającej się na przestępstwo ciągłe, to jest od sierpnia 1991 roku. W okresie 15 lat od tej daty zostało wszczęte postępowanie przygotowawcze przeciwko oskarżonemu, stąd czyn mu zarzucany przedawnia się po upływie 20 lat. A zatem przedawnienie karalności tego czynu nastąpiło z dniem 1 sierpnia 2011 roku – mówił w uzasadnieniu postanowienia sędzia Marek Bajger.

Andrzej Gąsiorowski nie krył zadowolenia z takiego rozstrzygnięcia sprawy, choć jak sam podkreśla, czuje się niewinny i żałuje, że nie mógł tego udowodnić.

- Powinienem dzisiaj być zadowolony, że sprawa dla mnie się skończyła, ale sprawa procesowa powinna rozpocząć się już dziesięć lat temu i wówczas miałbym szansę udowodnić, że jestem niewinny, nie na zasadzie, że jest przedawnienie, ale uniewinnienie. Zostałem tej szansy pozbawiony, z korzyścią wprawdzie na moją stronę, ale wolałbym, aby to się skończyło inaczej – mówi Andrzej Gąsiorowski. - Dwa dni temu na dodatkowej sprawie, którą prowadzimy przeciwko likwidatorowi Art-B, on sam zeznał, i jest to w sprawie procesowej, że środki, które rzekomo wyprowadziłem wróciły do firmy w postaci spłaty za akcje firmy Pas. W związku z tym byłoby to bardzo proste, że te środki nie zostały zagrabione. Żałuję, że nie będę tego mógł zrobić w procesie tylko w inny sposób.

Andrzej Gąsiorowski rozważa założenie fundacji na rzecz obrony ofiar polskiego wymiaru sprawiedliwości.

- Być może to będzie jakieś forum publiczne, aby postawić „kropkę nad i” i pewne sprawy udowodnić? Zgodnie z faktami, które są powszechnie znane, były premier (Jan Krzysztof) Bielecki sam stwierdził, że najpierw uruchomił procedury śledcze w postaci służb, a potem prawne. Nie uważam, że jest to normalny tryb postępowania prawnego w takim kraju jakim jest Polska - kwituje biznesmen.

Przypomnijmy, że spółka Art-B (skrót od Artyści Biznesu) działała w latach 1989-1991. Jej założycielami byli Bogusław B. i Andrzej Gąsiorowski. Art-B zasłynęła tym, że sprawą wykorzystania tzw. oscylatora ekonomicznego, właścicielom udawało się kilkadziesiąt razy oprocentowywać w bankach tę samą wpłatę. Wyliczono, że system bankowy stracił na tym około 4,2 biliona ówczesnych złotych, czyli 420 miliony złotych.

Po wybuchu afery Bogusław B. i Andrzej Gąsiorowski wyjechali do Izraela. B. został zatrzymany w 1994 roku w Szwajcarii, a później deportowany do Polski. W 2000 roku usłyszał wyrok 9 lat więzienia. Po zaliczeniu na poczet kary pobytu w areszcie, B. wyszedł na wolność cztery lata później.

Postępowanie wobec Andrzeja Gąsiorowskiego trwało od 1991 roku i zakończyło się dopiero w ubiegłym roku. Prokuratura postawiła Andrzejowi Gąsiorowskiemu zarzut przywłaszczenia mienia spółki w kwocie 71,7 mln zł. Groziło mu za to do dziesięciu lat więzienia.

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski