Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd w Poznaniu pozwolił, by skazany osiem lat temu przestępca spłacał dług 80-latce do 2016 roku

Agnieszka Świderska
Jan Schneider przed sądem, który uznał, że jego  80-letnia matka może jeszcze poczekać...
Jan Schneider przed sądem, który uznał, że jego 80-letnia matka może jeszcze poczekać... Fot. Paweł Miecznik
Robert S. miał cztery lata, żeby zwrócić szóstce pokrzywdzonych ponad 300 tys. złotych, z których je okradł. Nie oddał w tym czasie nawet złotówki. W nagrodę sąd nie odwiesił mu kary, tylko odroczył termin naprawienia szkody do... 2016 roku. Nowego terminu 80-letnia Kazimiera Schneider z Poznania, której jest winien prawie 160 tys. złotych, może już nie dożyć.

Możesz ukraść i spać spokojnie? Miałeś oddać to, co ukradłeś? Też możesz spać spokojnie. Ktoś, kogo okradłeś, będzie próbował odzyskać swoje pieniądze? Też możesz spać spokojnie. Obowiązek naprawienia szkody, który sądy zasądzają razem z wyrokami dla złodziejów i oszustów, często pozostaje tylko na papierze.

80-letnia Kazimiera Schneider z Poznania, która utrzymuje się z 1279 złotych emerytury, której nie starcza na lekarstwa i operację chorego oka, teoretycznie jest bogata. Już w 2005 r. zapadł wyrok, w którym sąd zobowiązał Roberta S., który oszukał ją przy sprzedaży ziemi, do zwrócenia jej prawie 160 tys. złotych. Była jedną z sześciu pokrzywdzonych, a przywłaszczona przez niego kwota sięgała ponad 300 tys. złotych.

Został za to skazany dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat. Od tego, czy wywiąże się z obowiązku naprawienia szkody, zależało, czy sąd odwiesi mu karę. Dostał na to cztery lata. Przez ten czas na konto Kazimiery Schneider nie wpłynęła nawet złotówka. Nie spłacił, więc kiedy minął okres próby w kwietniu 2010 roku Sąd Rejonowy Poznań Grunwald i Jeżyce zarządził wykonanie kary. Robert S. nie trafił jednak do celi.

W styczniu 2011 roku ze względu "na trudną sytuację materialną rodziny i zły stan zdrowia jednego z synów" sąd odroczył mu karę na sześć miesięcy. W więzieniu miał się stawić 29 lipca 2011 roku. Dwa tygodnie wcześniej wpłynął kolejny wniosek obrońcy o odroczenie kary z tych samych powodów, co wcześniej. Do wniosku dołączone były dowody wpłat opiewające na 2000 złotych na rzecz dwójki pokrzywdzonych - nie było wśród nich Kazimiery Schneider. Sąd odroczył karę o kolejne pół roku.

Cztery następne wpłaty - po 500 złotych, tym razem również na konto Kazimiery Schneider, zapewniły w marcu 2012 roku Robertowi S. już nie tylko odroczenie kary, ale zawieszenie jej o kolejne pięć lat. Na to, żeby odzyskać resztę pieniędzy, czyli prawie całą ukradzioną jej kwotę, Kazimiera Schneider musi czekać do … 22 września 2016 roku. Tym samym łączny okres na naprawienie szkody wyniósł już osiem lat i sześć miesięcy.

- Ta "trudna sytuacja materialna" pana Roberta S. to prężnie działająca firma, którą z pieniędzy mojej matki prowadzi wspólnie z synem - mówi Jan Schneider, walczący w imieniu matki o jej pieniądze. - Kiedy sąd się o tym dowiedział, zmienił swoją decyzję. Mogliśmy przy pomocy komornika odzyskać choć część pieniędzy, nawet jeżeli Robert S. za wszelką cenę nam to utrudniał. I co z tego? Sąd Okręgowy, chociaż miał w aktach informację o toczącym się postępowaniu komorniczym, o faktycznej sytuacji przestępcy, o ukrywaniu przez niego majątku i symulacji naprawienia szkody, uznał, że to sąd rejonowy wyciągnął zbyt daleko idące wnioski. Bo przecież skazany płaci! A to, że po 15 latach oddał mojej matce zaledwie jeden procent tego, co ukradł, nie ma znaczenia.

Nie był to jedyny prezent, który Robert S. otrzymał od wymiaru sprawiedliwości. W styczniu tego roku sąd zmniejszył mu z 2000 do 500 złotych karę grzywny za … utrudnianie czynności komornikowi, który działał w imieniu Kazimiery Schneider. Postępowanie egzekucyjne przeciwko Robertowi S. zostało oczywiście zawieszone wcześniej.

Nie grozi mu już komornik, ale sam z siebie też nie płaci. To może być podstawą do odwieszenia mu wyroku. Taki wniosek musiałby złożyć jego kurator. Dlaczego nie składa?
- Nie udzielam żadnych informacji - odmawia komentarza kurator Julita Jarantowska.

Z Robertem S. nie udało nam się skontaktować. Z kolei rzecznik Sądu Okręgowego w Poznaniu, sędzia Jarema Sawiński, odsyła do pisma wizytatora ds. karnych, sędziego Grzegorza Nowaka, który szczegółowo przyjrzał się tej sprawie. Przyjrzał i wyciągnął wnioski: "Sporo do życzenia pozostawia jakość wywiadów środowiskowych (kuratora), które nie skupiły się na kwestiach naprawienia szkody. Także sąd odniósł się do kwestii naprawienia szkody w sposób zdawkowy cytując "przystąpił do naprawienia szkody", jednocześnie nie zauważając, że skazany uiścił drobne kwoty począwszy dopiero od 11 lipca 2011 roku".

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski