Sądy łagodne dla oprawców zwierząt. Psy wolno katować?

Jaka powinna być kara dla właściciela, który latem "smażył" psa w blaszanej beczce postawionej w szczerym polu? Nie zapomniał o łańcuchu, ale zapominał już o świeżej wodzie i karmieniu go czymś innym niż zlewkami wymieszanymi z odchodami.

Sąd Rejonowy w Szamotułach uniewinnił właściciela uzasadniając to tym, iż "warunki utrzymania psów na wsiach mogą odbiegać od przyjętych norm". Blaszana beczka dla psa zamiast budy? Właściciel miał prawo obawiać się kradzieży... budy. Pogotowie dla Zwierząt, które występowało w tej sprawie jako oskarżyciel posiłkowy, sprawdziło te "obawy" podzielone również przez sąd: w ciągu ostatnich lat nie odnotowano w Polsce żadnej kradzieży psiej budy.

Odnotowano za to kilka tysięcy spraw o znęcanie się nad zwierzętami. Pod tym zarzutem przed Sądem Rejonowym w Chodzieży stanęli właściciel pseudohodowli psów rasowych z Równopola. Zarabiali na cierpieniu: za brudne, zapchlone i nierzadko chore yorki, które trzymali w klatkach pełnych odchodów i robaków, życzyli sobie nawet 900 złotych.

Zarzuty dostali za dramat 15 zwierząt. Proces zakończył się w tym miesiącu. Sąd uznał ich winnych znęcania się i skazał na karę grzywny w wysokości... 1500 złotych. Zasądził jednak przepadek zwierząt, które padły ofiarą pseudohodowców.

Kilkadziesiąt rasowych psów na skraju śmierci głodowej, gdyż żywiły się jedynie tymi, które już padły - takie warunki panowały w "psim obozie koncentracyjnym" we wsi Drzonek (powiat śremski). Najpierw Sąd Rejonowy w Śremie, a później Sąd Okręgowy w Poznaniu za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem wymierzyły właścicielom karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata, dozór kuratora, przepadek psów i 6-letni zakaz hodowli.

Łagodna kara dla właścicieli pseudohodowli psów w Drzonku

Dla prokuratora, który żądał dla nich kary bezwzględnego więzienia, to było za mało.

- Jeden z argumentów za karą bezwzględnego pozbawienia wolności to społeczne oddziaływanie takiej kary - przekonywał Jarosław Żak, prokurator rejonowy w Śremie. - Coraz częściej słyszymy o bestialskim traktowaniu zwierząt. Co musi się wydarzyć, żeby sąd orzekł karę więzienia? Czy śmierć to za mało?

Konin: Są zarzuty dla kobiety, która głodziła psy

Za zatłuczenie kilkumiesięcznego kotka - sekcja zwłok wykazała, że każdą kość miał połamaną, dwie mieszkanki Chodzieży usłyszały dwa lata temu wyrok skazujący jedną z nich na rok, a drugą na cztery miesiące prac społecznych. W ich przypadku prokurator również domagał się kary więzienia.

Takie wyroki zapadają w Polsce najwyżej raz na rok, jeżeli nie rzadziej. W ubiegłym roku usłyszał go 58-letni mieszkaniec Oświęcimia, który wyrzucił przez okno psa. W Wielkopolsce nikt za kratki jeszcze za to nie trafił. A skoro nie po wysokości kary, to jak odróżnić dobry wyrok od złego?

Labrador cierpiał przez właścicielkę. Nie chciała go leczyć

- Za dobry wyrok uważamy już ten, w którym sąd zasądzi przepadek zwierząt oraz zakaz ich posiadania czy hodowli - mówi Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt.

Sąd Okręgowy w Poznaniu uchylił uniewinniający wyrok w sprawie psa z beczki. Proces rozpoczął się na nowo.