Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sarmacka: Od blisko dwóch dekad walczą o wykup swoich domów rodzinnych

Błażej Dąbkowski
Sprawa wykupu domów w rejonie ul. Sarmackiej ciągnie się już od 18 lat. Ich mieszkańcy protestowali wielokrotnie przeciwko wstrzymywaniu sprzedaży przez miasto
Sprawa wykupu domów w rejonie ul. Sarmackiej ciągnie się już od 18 lat. Ich mieszkańcy protestowali wielokrotnie przeciwko wstrzymywaniu sprzedaży przez miasto Janusz Romaniszyn
Mieszkańcy ul. Sarmackiej w Poznaniu mają już dość przepychanek z urzędnikami. Teraz sprawą wykupu domów może zająć się Rzecznik Praw Obywatelskich.

18 lat - tyle mieszkańcy rejonu ulicy Sarmackiej czekają na możliwość wykupu około setki nieruchomości od miasta. Choć ich rodziny zasiedliły je jeszcze przed wojną, nic nie wskazuje na to, by mimo deklaracji władz Poznania o chęci odsprzedaży, nastąpił przełom, choć od ponad roku nie ma żadnych prawnych przeciwskazań.

Powstał zespół
- Chciałbym wreszcie tę sprawę po wielu latach zaniedbań rozwiązać, bo to bardzo ważny temat - mówił w czerwcu prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. I zapewnił mieszkańców, że miasto nie chce na tym zarobić, bo tego się najbardziej obawiali. Sprawa Sarmackiej była istotnym elementem w kampanii wyborczej w 2014 r., kiedy to prezydent obiecywał tramwaj na Naramowice oraz załatwienie kwestii wykupu gruntów w rejonie ul. Sarmackiej.

Poczyniono ku temu pierwsze kroki, we wrześniu powołując zespół, mający wypracować zasady, na jakich odbędzie się wykup gruntu, jednak po trzech spotkaniach przedstawiciele Stowarzyszenia Sarmacka, reprezentującego mieszkańców, nie widzą światełka w tunelu, choć sprawa miała zostać sfinalizowana w pierwszym kwartale 2016 r.

- Do 10 grudnia odnosiliśmy wrażenie, że władze wykazywała zrozumienie dla naszych postulatów, czyli sprzedaży nam rodzinnych domów z 80-proc. bonifikatą, ale po spotkaniu prezydenta z dyrektorem Wydziału Gospodarki Nieruchomościami wszystko się zmieniło. Jacek Jaśkowiak od tego momentu nas unika - stwierdza Elżbieta Skrzypczyńska, przewodnicząca Stowarzyszenia Sarmacka.
Mieszkańcy twierdzą, że podczas grudniowej rozmowy urzędnik wprowadził w błąd prezydenta, przeinaczając ich postulaty. - Nikt tego z nami nie konsultował - tłumaczy E. Skrzypczyńska, pokazując tabelkę, na której znalazło się po sześć punktów - stanowisko miasta i stowarzyszenia. - Napisano m.in., że nie zgadzamy się na rozbiórkę budynków niemieszkalnych, ale to nieprawda. Wielu z nas już to zrobiło, likwidując na przykład garaże - stwierdza przewodnicząca Sarmackiej.

- Oceniam, iż do dzisiaj kwestią sporną pozostaje zagadnienie, czy bonifikaty powinny być stosowane od ceny nieruchomości po uprzednim odjęciu nakładów. Z jednej strony wyrażam satysfakcję, iż większość spornych kwestii od tamtego czasu udało się rozwiązać. W tej jednej, z uwagi na treść uchwały Rady Miasta Poznania, a także przepisy prawne, Miasto Poznań nie może iść na kompromis - odpowiada Bartosz Guss, dyrektor WGN.

Rzecznik sprawdzi?
Dlaczego miasto nie potrafi porozumieć się zmieszkańcami, jeśli już w2013 roku poznańscy radni podjęli uchwałę o sprzedaży zbonifikatą jednolokalowych budynków mieszkalnych, zktórej skorzystali już m.in. mieszkańcy Krzesin? Członkowie stowarzyszenia nie potrafią znaleźć logicznej odpowiedzi nato pytanie.

- Przez lata próbowano nam wmówić, że jesteśmy roszczeniowi, tymczasem jesteśmy gotowi zrzec się należnych nam odszkodowań zanieprawidłowo naliczane czynsze. Odstąpimy też ododszkodowań ztytułu poniesionych nakładów wwysokości takiej, jakiej miasto udzieli nam bonifikaty zalokal - wylicza E. Skrzypczyńska.
Przewodnicząca stowarzyszenia na podstawie operatu wykonanego przez miasto dokonała wyceny na własną rękę. Wartość rynkowa jej działki i domu z nakładami (ponad 600 mkw.) wynosi ponad 550 tys. zł. Nakłady miasta zostały ocenione na ponad 7 tys. zł, natomiast jej na ponad 190 tys. zł. Wartość nieruchomości po bonifikacie wynosi 111 tys. zł, a nakładów przez nią poczynionych 38 tys. zł. Mieszkańcy mieliby więc dozapłacenia miastu 72,5 tys. zł.

- Z naszej strony to uczciwa propozycja, tym bardziej że wiele budynków zostałoby zburzonych, a wartość terenu znacznie by wzrosła. Miastu przyniosłoby to dodatkowe zyski ze sprzedaży pustych parceli - wyjaśnia E. Skrzypczyńska.

Tymczasem B. Guss twierdzi, że miasto jest gotowe do sprzedaży nieruchomości. - Oficjalnie wpłynęły do nas tylko cztery takie wnioski i zajmujemy się nimi - zaznacza.

Jest jednak, jak twierdzi, jedna przeszkoda: - Musimy działać w ramach przyjętej przez Radę Miasta uchwały, dlatego suma bonifikaty od ceny nieruchomości nie może przekroczyć 80 proc. jej wartości. Warunkiem zawarcia aktu notarialnego jest zrzeczenie się ewentualnych roszczeń najemców w stosunku do miasta Poznania - informuje dyrektor WGN.

Jak się dowiedzieliśmy, sprawą wykupu domów może zainteresować się Rzecznik Praw Obywatelskich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sarmacka: Od blisko dwóch dekad walczą o wykup swoich domów rodzinnych - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski