18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sędziowie piłki nożnej na scenie. Recenzja ze spektaklu "Szczaw, frytki" w Teatrze Polskim [ZDJĘCIA]

Stefan Drajewski
Sędziowie w szatni, czyli "Szczaw, frytki" w Teatrze Polskim w Poznaniu
Sędziowie w szatni, czyli "Szczaw, frytki" w Teatrze Polskim w Poznaniu Fot. Piotr Bedliński
Michał Listkiewicz, sędzia piłkarski a zarazem hungarysta, po premierze sztuki Zoltána Egressy’ego „Szczaw, frytki” powiedział: „Poczułem się jak w prawdziwej szatni sędziowskiej”. I już bezpośrednio do aktorów: „W lutym mamy testy kondycyjne dla sędziów. Zapraszam całą trójkę”.

„Szczaw, frytki” to opowieść o sędziach. Nie znam się na piłce nożnej, nie znam żadnego sędziego piłkarskiego, ale wierzę Listkiewiczowi, który mówi, że jest to znakomita opowieść o tym środowisku. Ale przecież sędzia piłkarski to taki sam człowiek jak stolarz, nauczyciel, dziennikarz, menadżer… Ma swoje marzenia, kłopoty, życie prywatne, które zabiera ze sobą do pracy, lubi bądź nie lubi kolegów, traci ukochaną kobietę...

Dla piłkarzy, dla kibiców piłkarskich, „Szczaw, frytki” będzie ciekawą zabawą. Przecież na piłce i na sędziowaniu wszyscy się znają. Tu, w teatrze, będą mogli skonfrontować swoją wiedzę, wyobrażenia o tych, których zwykle obwiniają za porażkę swoich ulubionych graczy. Może odważą się włączyć w te rozmowy w szatni. Ale być może zobaczą w niej siebie, swoich kolegów z zakładu pracy.

Egressy stworzył bardzo plastyczne osobowości. Sędzia główny (Mariusz Adamski) jest typowym młodym wilczkiem korporacyjnym, który ma precyzyjnie zaplanowaną ścieżkę kariery. Sędzia liniowy I (Piotr Kaźmierczak) reprezentuje pokolenie ludzi przegranych, którzy nie odnaleźli się w nowej rzeczywistości (sztuka pochodzi z 1998 r.). Drugi sędzia liniowy (Jakub Papuga) jest typowym nieudacznikiem życiowym, pijaczkiem, domorosłym poetą. Każdy jest inny, chociaż na boisku przez 90 minut powinni być zespołem. Tymczasem wzajemnie się nie cierpią, podgryzają, oszukują…

„Szczaw, frytki” to sztuka dla aktorów (chociaż dowcipne kostiumy dookreślają ich osobowości i dodają pikanterii). Świetnie napisane dialogi, krótkie, trochę pourywane zdania skrzą się humorem, który jest raczej sarkastyczny a chwilami wręcz ociera się o groteskę. Z drugiej strony, jest to język jak najbardziej realistyczny, powiedziałbym delikatnie – męski, który w ustach Papugi, Kaźmierczaka i Adamskiego brzmi nad wyraz naturalnie, swobodnie. Kaźmierczak, będąc jednocześnie aktorem i reżyserem, pilnuje, aby sztuka nie osunęła się w rejony taniej farsy, aktorzy nie poszli na lep rozbawionej publiczności. A ta śmieje się często i gęsto, chociaż momentami ten śmiech więźnie w gardle. I wtedy chciałoby się przywołać to wyświechtane już gogolowskie powiedzenie: „Z samych siebie się śmiejecie”.

Teatr Polski w Poznaniu: Zoltán Egressy, „Szczaw, frytki”, przekład Jolanta Jarmołowicz, reżyseria Piotr Kaźmierczak, choreografia Iwona Pasińska, kostiumy Jola Łobacz, Agnieszka Kołdyka. premiera 5 października 2013 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski