Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sejm (nie) zostanie znów sparaliżowany?

Redakcja
Sejm (nie) zostanie znów sparaliżowany?
Sejm (nie) zostanie znów sparaliżowany? Adam Guz
Pierwszy krok w stronę zażegnania kryzysu parlamentarnego za nami? Tak przynajmniej twierdzi PiS, choć PO zapowiada dalszy protest w Sejmie.

Prawie dwie godziny trwało poniedziałkowe spotkanie marszałka Senatu, Stanisława Karczew-skiego, z liderami największych polskich partii w sprawie rozwiązania kryzysu parlamentarnego. Nieobecny był jedynie Grzegorz Schetyna, przewodniczący PO.

- Uczestnicy spotkania zgodzili się, że najbliższe posiedzenie Sejmu zaczniemy na sali plenarnej. Ponadto stwierdzili, że ich kluby nie będą blokowały mównicy - powiedział tuż po zakończeniu rozmów Jarosław Kaczyński, prezes PiS.

To jednak nie jedyne efekty poniedziałkowego spotkania. - Przedstawiciele jednej, może dwóch partii, uznali, że w razie uchwalenia ustawy budżetowej, będą zaskarżali ją do Trybunału Konstytucyjnego - mówił prezes PiS dodając, że nadal otwarta jest za to kwestia ewentualnych poprawek do budżetu. Kolejne rozmowy mają się odbyć we wtorek. Ponownie zaproszeni zostali na nią przedstawiciele PO.

Wstępne porozumienie?

- To spotkanie to dowód, że dążymy do kompromisu i wyciągnęliśmy do opozycji rękę. Po blisko trzech tygodniach okupacji widzimy, że udało się uzyskać wstępny kompromis. Mam nadzieję, że to krok w dobrym kierunku i we wtorek zapadnie ostateczne porozumienie - komentuje Marcin Porzucek, poseł PiS z Piły.

- Kwestia rozwiązania kryzysu w Sejmie to nie jest sprawa Senatu. Sejm to miejsce, w którym można rozmawiać o rozwiązaniu tego konfliktu - to z kolei słowa Grzegorza Schetyny, przewodniczącego PO, które wypowiedział jeszcze przed rozpoczęciem rozmów.

On, podobnie jak inni politycy Platformy, nie wziął w nich udziału. Przedstawiciele PO uważają, że zorganizowanie spotkania była jedynie zagrywką pod publiczkę ze strony PiS.
- Dzięki temu politycy PiS będą mówili, że oni dążą do zgody, a nie chce jej Platforma. Oczekujemy realnego rozwiązania kryzysu, a nie symulacji, którą uprawia marszałek Senatu - uważa Jakub Rutnicki, poseł PO z Piły.

I dodaje: - Domagamy się, by prawo było przestrzegane. Chcemy konkretnych rozwiązań, takich jak powrót na salę plenarną i przyjęcie na niej ustawy budżetowej zgodnie z prawem. Dziwię się pozostałym posłom opozycji, że zgodzili się na rozmowy z marszałkiem Senatu.

Zdziwienia nie ukrywają również politycy opozycji. Dla nich jednak zaskoczeniem jest fakt, że podczas spotkania nieobecni byli... politycy PO. - Takie rozmowy mają sens, kiedy jest na nich obecna cała zjednoczona opozycja. Wtedy nasz głos jest duży silniejszy. To był błąd, że nie było Grzegorza Schetyny - nie ukrywa Katarzyna Lubnauer, poseł Nowoczesnej.

Dalszy protest opozycji

Mimo dzisiejszego spotkania posłowie opozycji zapowiadają dalszy protest. - Nie padły na tyle konkretne deklaracje, by można było powiedzieć, że kryzys jest zażegnany. Zagwarantowaliśmy jedynie, że w środę nie będziemy okupować mównicy - wyjaśnia Joanna Schmidt, poseł Nowoczesnej z Poznania.

Politycy opozycji przekonują także, że według nich, formalnie powinno się zakończyć... poprzednie (grudniowe) posiedzenie Sejmu. - Ono nie zostało zakończone, zaś to, co się wydarzyło w Sali Kolumnowej nie było posiedzeniem - nie ma wątpliwości Waldy Dzikowski, poznański poseł PO.
Domagają się też przywrócenia do obrad posła Michała Szczerby i ponownego głosowania nad budżetem. Dopiero wtedy, jak mówią, zakończą swój protest. Takiego rozwiązania nie wyobraża sobie za to PiS.

- W takim przypadku musielibyśmy uznać, że posiedzenie w Sali Kolumnowej było bezprawne. A przecież posiedzenia mogą odbywać się także na innych salach, a nie tylko w Sali Plenarnej. Ponadto obraz z trzech kamer pozwala stwierdzić ze stuprocentową pewnością, że w Sali Kolumnowej było kworum - odpowiada Szymon Szynkowski vel Sęk.

I dodaje: - Nie ma żadnego punktu zaczepienia, zgodnie z którym posiedzenie byłoby nielegalne, czy nie zakończyłoby się.

Straż i BOR w Sejmie?

W związku z kontynuacją protestu, zwłaszcza przez polityków PO, otwarte pozostaje również pytanie, jak będzie wyglądało jutrzejsze posiedzenie sejmu. Przypomnijmy, że ostatnio bardzo duże kontrowersje wzbudziła opinia prawna dotycząca obecnej sytuacji w sejmie przygotowana przez prof. Grzegorza Górskiego z Toruńskiej Szkoły Wyższej. Wymienił on trzy możliwości rozwiązania problemu.

Prof. Górski zaproponował przeprowadzenie posiedzenia w Sali Kolumnowej przy ograniczonym dostępie mediów, przeprowadzenie tajnego posiedzenia w Sali Plenarnej oraz wprowadzenie na salę funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu. I to właśnie ta ostatnia propozycja wzbudziła największe kontrowersje, zwłaszcza, że w kuluarach prowadzono także rozmowy dotyczące ewentualnego wykorzystania Straży Marszałkowskiej przeciwko protestującym posłom.
- Mam nadzieję, że nigdy nie dojdzie do sytuacji użycia przemocy przeciwko posłom. Nie chcę jednak dywagować nad tym, co wydarzy się w środę -mówi Jakub Rutnicki.

Przed rozpoczęciem jutrzejszego posiedzenia z obu stron konfliktu nie brakuje uszczypliwości. Obustronną winę zauważa za to dr Szymon Ossowski, politolog UAM, który uważa, że zarówno opozycja, jak i PiS, dały się ponieść negatywnym emocjom.

- Można było rozwiązać ten spór w sposób bardziej „cywilizowany” - mówi dr Ossowski.

Jednocześnie dodaje, że najlepszym rozwiązaniem byłoby ponowne przegłosowanie ustawy budżetowej przy obecności wszystkich posłów. Jednak krytycznie odnosi się do przesiadywania opozycji w Sejmie.

- To jest oznaka jej słabości i bezradności. Opozycja nie ma pomysłu, a im dłużej posłowie przebywają w sali, tym trudniej będzie z tego wyjść z twarzą - kończy dr Ossowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski