Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sejm zajmie się kolejną grupą zawodów do deregulacji. Protesty już są.

Paulina Jęczmionka
Druga transza deregulacji zawodów ma trafić do Sejmu w ciągu miesiąca. We wtorek projekt ustawy miał przyjąć rząd, ale ostatecznie nie znalazł się on w porządku obrad. Pierwsze głosy niezadowolenia i wątpliwości już się jednak pojawiły.

W ubiegłym tygodniu Sejm przyjął pierwszy (z trzech) projekt ustawy, która ma ułatwić dostęp do 50 zawodów. Nie obyło się jednak bez kontrowersji. Senatorowie zgłosili ponad 170 poprawek (Sejm przyjął ok. 140 z nich), głównie o charakterze precyzującym. Niektórzy z nich wprost nazywali projekt bublem prawnym. Choć teraz dokument czeka na podpis prezydenta, to wciąż wywołuje emocje.

Deregulacja zawodów powraca do Sejmu. Kontrowersje wokół projektu ministra Gowina

- Nadal docierają do mnie protesty, np. notariuszy - mówi Józef Racki, poseł PSL z sejmowej komisji zajmującej się deregulacją. - Część zawodów rozważa skargę do Trybunału Konstytucyjnego. O ile prezydent nie skieruje tam projektu.

Racki od dawna uważa, że propozycje rządu idą za daleko i obniżą jakość usług. Jeszcze bardziej krytykuje projekt po poprawkach komisji. I już nie chce pracować nad drugą transzą.

Obawy co do jej odpowiedniego przygotowania ma też Tadeusz Dziuba z PiS. - Jestem za ułatwieniem dostępu do zawodów, ale uważam, że reforma jest źle przygotowana - mówi Dziuba. - Do jednego projektu wpisano za dużo różnych zawodów. Przez to skoncentrowano się podczas prac tylko na niektórych. I przez to tak wiele było do poprawy.

A drugi projekt deregulacyjny liczy nie 50, a już 91 zawodów. Obejmuje branżę finansową, budowlaną, transport. I tak np. od agenta ubezpieczeniowego nie byłoby już wymagane średnie wykształcenie i zdanie egzaminu po szkoleniu. Egzamin zostałby też zniesiony np. u maklerów papierów wartościowych. Z kolei wobec doradcy podatkowego czy biegłego rewidenta istniałaby możliwość zwolnienia z części egzaminu z powodu wykształcenia. Skróceniu uległby też czas odbywania praktyki.

Największe zmiany miałyby dotknąć urbanistów. Profesja ma zostać całkowicie otwarta. Zniknąłby więc wymóg wyższego wykształcenia i kilkuletniego doświadczenia zawodowego. W przetargach gmin (zlecają opracowanie m.in. planów zagospodarowania przestrzennego) mógłby startować dosłownie każdy. I to wywołuje spore oburzenie środowiska. Towarzystwo Urbanistów Polskich wydało już krytyczne stanowisko w tej sprawie. Zwraca uwagę, że rząd przyjął "Koncepcję Przestrzennego Zagospodarowania Kraju 2030", której jednym z celów jest przywrócenie ładu przestrzennego. A wśród kryteriów osiągnięcia tego celu znalazło się większe zatrudnienie w urzędach uprawionych urbanistów.

- Jedną ręką rząd podpisuje się pod tym, a drugą chce uprawnionych urbanistów zlikwidować - mówi Grzegorz Buczek, wiceprezes TUP. - Przygotowujemy bardzo ważne dokumenty, których niska jakość może źle wpłynąć na sytuację gminy.

Łukasz Borowiak z PO, przyznaje, że plany rządu wzbudzają wiele emocji. - Spodziewamy się, że tak, jak przy pierwszym pakiecie, tak i teraz środowiska zawodowe będą naciskać na posłów i być może pierwotny projekt ulegnie zmianom - mówi poseł. - Będziemy z tymi środowiskami rozmawiać, ale to nie oznacza, że wycofamy się z deregulacji. Musimy dać młodym ludziom dostęp do zawodów i wprowadzić konkurencję. A jakość ich pracy najlepiej zweryfikuje rynek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski