Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Seriale telewizyjne - wzloty i upadki

Anna Gronczewska
"Plebania" ma bardzo dobrą oglądalność. Każdy odcinek ogląda ponad 3 milionów widzów, a widownia niektórych sięga  3,6 miliona!
"Plebania" ma bardzo dobrą oglądalność. Każdy odcinek ogląda ponad 3 milionów widzów, a widownia niektórych sięga 3,6 miliona!
"Plebania" miała się zakończyć w grudniu, ale jej emisję przedłużono do końca stycznia. Ale czy to naprawdę koniec?

Czytaj także:
Polacy kochają seriale
Małgorzaty Kożuchowskiej życie bez Hanki Mostowiak
Hanka Mostowiak - za co ludzie ją kochali?

Wiele wskazuje, że tegoroczne Boże Narodzenie było ostatnim, które spędziliśmy w towarzystwie ks. Antoniego Wójtowicza i innych bohaterów "Plebanii". Ostatni odcinek ma być wyemitowany 31 stycznia, choć wcześniej zapowiadano, że serial swój żywot skończy z końcem 2011 r.

Z "Plebanią" znamy się od 2000 roku, kiedy to wyemitowano pierwsze odcinki serialu, przedstawiające kulisy życia proboszcza wiejskiej parafii i jego parafian. Teraz liczba odcinków zbliża się do 2 tysięcy!

- Pracujemy nad odcinkami 1825-1829 - mówi Krzysztof Tyszowiecki, redaktor prowadzący serialu "Plebania".

Przez te wszystkie lata serial się zmienił. Akcja nie rozgrywa się w Tulczynie, wiejskiej parafii na wschodzie Polski. Kilka lat temu jej dotychczasowy proboszcz Antoni Wójtowicz dostał awans. Przeniósł się do miejskiej parafii w Hrubielowie. Został nie tylko proboszczem, ale też dziekanem hrubielowskiego dekanatu.

- Niedawno zmontowaliśmy kilka minut z pierwszego odcinka "Plebanii" i okazało się, że to zupełnie inny serial - twierdzi Krzysztof Tyszowiecki. - Zmieniło się bowiem miejsce akcji, ale też niektórzy bohaterowie. Przybyły nowe wątki, bohaterowie mają inne problemy. Taki Tracz był wiejskim bandziorem. Dziś jest wielkim gangsterem, takim hrubielowskim ojcem chrzestnym.

Nadal jednak kryształowym bohaterem jest ksiądz Antoni. Wiele osób marzy, by mieć takiego proboszcza.

- Tęsknią za takim proboszczem, bo w realnym życiu trudno im podobnego spotkać - mówi Włodzimierz Matuszak, który gra księdza Antoniego. - Mają więc jego namiastkę w serialu.

Z kolei Janusz Tracz, którego wspaniale gra Dariusz Kowalski, wciąż pozostaje czarnym charakterem.

- Oj, nie do końca! - zastrzega Krzysztof Tyszowiecki. - W najbliższych odcinkach serialu jego charakter nie będzie taki czarny, nabierze odcienia szarości. Więcej zdradzić nie mogę.
Niektórzy aktorzy odeszli z serialu. Nie widzimy już pierwszego wikarego, ks. Adama, którego grał krakowski aktor Bogdan Brzyski. Zniknął wątek rodziny Tośków. Nie oglądamy więc naiwnego policjanta Józka (Radosław Popłonikowski), jego żony Hanki (Joanna Pietrońska) i matki Eugenii Piecuch (Grażyna Barszczewska) czy też Antoniego Tośka (Jerzy Rogalski). Pojawiły się za to nowe postacie, jak choćby ksiądz Kuba, grany przez Krystiana Wieczorka, który jest ojcem dziecka córki hrubielowskiego kościelnego.

W serialu gra też Olgierd Łukaszewicz, który wciela się w postać Aleksa Lubinieckiego. Krystyna Tkacz to serialowa matka Tracza, Natalia Lesz - sekretarka burmistrza Hrubielowa.

Dalej oglądamy starych bohaterów. Oprócz ks. Antoniego i Tracza, także gospodynię proboszcza, babcię Józię (Katarzynę Łaniewską), Krystynę - siostrę proboszcza, którą gra Bernadeta Machała-Krzemińska, Irkę (Małgorzata Teodorska) czy dr. Jakuba Blumentala (Janusz Michałowski). Od kilku lat w "Plebanii" występuje też Agnieszka Włodarczyk, wcielającą się w postać Wiki.

- W styczniowych odcinkach pojawi się znów Wojciech Błach, grający Jurka Tosika, który nie występował jesienią - dodaje Tyszowiecki.

O tym, że "Plebania" zniknie z anteny, zaczęto mówić już pod koniec lata. Jednak nikt nie potwierdzał tej informacji. W końcu oznajmiono, że koniec serialu nastąpi z końcem grudnia. Ale wycofano się z tej decyzji. Przez grudzień trwały zdjęcia do nowych odcinków "Plebanii". Stwierdzono, że z jej bohaterami pożegnamy się wraz z końcem stycznia. Czy tak się stanie?

- Nie wiem, czy to ostateczna decyzja - mówi Krzysztof Tyszowiecki. - Tym bardziej że serial ma bardzo dobrą oglądalność. Każdy odcinek ogląda ponad 3 milionów widzów, a widownia niektórych sięga 3,6 miliona! To bardzo dobry wynik.

Producenci i scenarzyści tak zaplanowali jesienne odcinki, by przyciągnęły widzów. Oprócz nowych bohaterów, pojawiły się nowe wątki, oparte na prawdziwych historiach - jak walka o kamienicę, która trafiła w ręce prywatnego właściciela, czyli Tracza.

Także Włodzimierz Matuszak nie wie już, jakie będą naprawdę losy serialu. Nie jest wcale przekonany, że ostatni odcinek "Plebanii" zostanie wyemitowany w styczniu. - Na pewno żal byłoby się rozstawać z tym serialem - mówi aktor. - Na jego planie spędziłem 11 lat. Zżyłem się z zespołem, narodziły się przez te lata przyjaźnie. Nic nie jest przesądzone. Zwłaszcza gdy tak nagle zmienia się decyzję.

Włodzimierz Matuszak przyjmie jednak każdą decyzję. Na "Plebanii" świat się nie kończy. Przyznaje, że choć zżył się z księdzem Antonim, to czasem miał dosyć tej postaci.
Jak będzie naprawdę, okaże się już niedługo. Jednak redakcja telewizyjnej Jedynki powinna mieć na uwadze doświadczenia kolegów z "Polsatu". 25 listopada ubiegłego roku wyświetlono ostatni, 1554 odcinek "Samego życia", serialu opowiadającego o perypetiach pracowników pewnej warszawskiej gazety, ich rodzinach i przyjaciołach. Podobno przyczyną był spadek oglądalności serialu. W 2005 roku widownia "Samego życia" osiągała 5 milionów, pięć lat później 2 miliony mniej.

Miejsce po "Samym życiu" szybko zostało wypełnione. Zajął je serial "Linia życia". Przedstawiał życie pięciu gdyńskich rodzin, ale nie podbił on serc widzów. Mimo że grała w nim m.in. Małgorzata Potocka, Beata Ścibakówna, Jan Monczka czy Tomasz Ciachorowski, którego wszyscy znali z roli Michała w "Majce". Ostatniego października pokazano ostatni odcinek "Linii życia". Jego widownia ledwo przekraczała 2 miliony. Tak więc nie dorównało to "słabemu" wynikowi "Samego życia". Może decydenci z "Polsatu" żałują, że zdjęli z anteny ten ostatni serial, który miał swoich wiernych wielbicieli?

Ale największą porażką ostatnich miesięcy jest pokazywany przez TVN serial "Wszyscy kochają Romana". Tytułową rolę grał Bartek Kasprzykowski. Jego serialową partnerką była Aneta Todorczuk-Perchuć. W obsadzie serialu pojawiła się Anna Seniuk, a także raper Tede. Serial został oparty na amerykańskim formacie. W USA "Everybody Loves Raymond" przez dziewięć sezonów dostarczał emocji, był jednym z ulubionych seriali komediowych Amerykanów. Zdobył trzynaście statuetek Emmy. To opowieść o przygodach Raymonda (Romana), dziennikarza sportowego i jego rodziny.
Jego polska wersja okazała się kompletną klapą. Po emisji czterech odcinków TVN zadecydowała, że zawiesi nadawanie kolejnych. Podobno tzw. oglądalność wynosiła średnio około 1,77 mln widzów, choć serial był emitowany w znakomitym czasie - w piątki o godz. 20.

- Nie dziwię się, że tego serialu już nie ma - mówi Konrad Nowacki, informatyk. - Oglądałem dwa odcinki i ani razu się nie zaśmiałem. Jakieś to wszystko sztywne było. Nie wiem, bo widziałem amerykańską wersję i naprawdę była fajna. Może po prostu nie da się do Polski przenieść niektórych grepsów?

Podobno za jakiś czas TVN ma pokazać kolejne, nakręcone już odcinki "Wszyscy kochają Romana".
Ubiegły rok okazał się z kolei pechowy dla "Złotopolskich". Ostatni odcinek tego serialu obejrzeliśmy w grudniu 2010 roku. Powodem zdjęcia go z anteny miała być zbyt niska oglądalność. Od marca do czerwca 2010 roku "Złotopolskich" oglądało średnio 2,73 miliona widzów. Nie pomogło mu nawet to, że w 2009 roku, w tym samym okresie widownia była tylko o ponad 200 tysięcy niższa. W 2001 r. "Złotopolscy" byli jednym z najpopularniejszych polskich seriali. W każdą sobotę i niedzielę oglądało ich po 8 milionów Polaków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski