Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sesja egzaminacyjna z miłości

Redakcja
Agnieszka Karolewska-Kachel studiuje pedagogikę i kulturoznawstwo. Damian Kachel już pracuje
Agnieszka Karolewska-Kachel studiuje pedagogikę i kulturoznawstwo. Damian Kachel już pracuje Archiwum rodzinne
Gdy znajomi zastanawiają się, jak spędzić wieczór, oni pędzą do domu ugotować obiad albo przeczytać dziecku bajkę. Jest ich coraz mniej, ale są szczęśliwi i sobie radzą. O tym, że można pogodzić studiowanie z małżeństwem, pisze Paulina Jęczmionka.

Instytucja małżeństwa nie jest popularna wśród studentów. Większość zapytana o znajomych z uczelni, którzy są już po ślubie, spogląda ze zdziwieniem i przecząco kiwa głową. Trudno też znaleźć małżonków w akademikach. Zwykle są to pojedyncze przypadki. Bo - jak się okazuje - mieszkanie tam to dla obojga wydatek porównywalny z kosztami wynajęcia kawalerki. A standard życia w zwykłym mieszkaniu nieporównywalny. Ci, którzy decydują się na ślub, udowadniają, że życie rodzinne nie przeszkadza im w studiowaniu. I nie widzą powodu, by zwlekać z małżeństwem. Radzą sobie nawet wtedy, gdy na świat przychodzi dziecko. Obok życia rodzinnego, wciąż potrafią wieść to typowo studenckie.

Uczą się razem z dzieckiem

Anna i Dominik Weber studiowali razem rolnictwo na poznańskim Uniwersytecie Przyrodniczym. Dziś on jest na piątym roku, ona właśnie rozpoczęła studia doktoranckie. Ślub wzięli prawie trzy lata temu. Mają 2-letniego synka Michała, a w styczniu Ania urodzi drugie dziecko. Przez dwa lata mieszkali w akademiku. Jednak kilka dni temu przeprowadzili się do wynajętego mieszkania. Oboje studiują w trybie dziennym. Ale są przekonani, że zdołają pogodzić obowiązki rodzinne z nauką.

- Poradziliśmy sobie, gdy urodził się Michałek, poradzimy sobie i teraz - mówi Ania Weber. - Mamy już doświadczenie i wiemy, czego należy się spodziewać.
Choć oboje przez dwa lata mieli zajęcia w tej samej grupie, poznali się bliżej dopiero na drugim roku studiów. Potem, kiedy byli już parą, ona wyjechała na stypendium do Niemiec. I właśnie za granicą kobieta dowiedziała się, że jest w ciąży. - Byłam w wielkim szoku - opowiada. - W mojej głowie pojawiło się tysiąc pytań, ale żadnych odpowiedzi.

Ania była poza Polską, więc na Dominika spadł obowiązek poinformowania rodziców. To właśnie bliscy motywowali parę, by nie przerywała studiów. Ania urodziła Michała kilka dni przed rozpoczęciem czwartego roku studiów. Już po tygodniu wróciła na uczelnię. Jednak przyznaje, że był to dla niej najtrudniejszy semestr. Co prawda, Dominik wziął urlop dziekański, ale i tak część przedmiotów zaliczał w normalnym trybie. Dzieckiem opiekowali się na zmianę.

- Kiedy żona miała zajęcia, ja opiekowałem się Michałkiem i domem - opowiada Dominik. - Z kolei, kiedy ja szedłem na uczelnię, obowiązki przejmowała ona. Od rana do wieczora tylko się mijaliśmy.
Małżonkowie przyznają, że było im łatwiej, bo studiowali ten sam kierunek. Chodzili na zajęcia na zmianę i mieli wspólny zeszyt. Czas na naukę uzależniali od rytmu życia dziecka. - Uczyliśmy się głównie, kiedy synek spał - mówi Dominik. - Często też jedno z nas bawiło się z nim, a drugie czytało głośno notatki.
Świetna organizacja i wymiana obowiązkami sprawiły, że para poradziła sobie zarówno na studiach, jak i w życiu rodzinnym. I oboje podkreślają, że nawet na chwilę nie przestali czuć się studentami. Anna skończyła studia z wyróżnieniem. Po urodzeniu synka zdała certyfikat z języka niemieckiego i odbyła za granicą sześć tygodni praktyk. I co najważniejsze: będzie robić doktorat. A Dominik zabiera się właśnie do pisania pracy magisterskiej.

Małżonkowie nie zrezygnowali też z życia towarzyskiego. Kiedy Michał podrósł, na powrót zaczęli chodzić na imprezy i spotykać się ze znajomymi. Radzą sobie także finansowo. Zarabiają głównie w wakacje. Poza tym utrzymują się ze stypendiów i innych świadczeń. Kiedy Anna urodzi drugie dziecko (prawdopodobnie córkę), Dominik ma zamiar na początku zostać w domu. Potem będzie szukał pracy. Para odważnie patrzy w przyszłość. A na pytanie o przeszłość zgodnie odpowiada, że nie chciałaby cofać czasu. Anna i Dominik nigdy nie żałowali, że ich życie tak się potoczyło.

Wspólnymi siłami do sesji

Studia nie były także przeszkodą w ślubie Justyny Hofman-Przybylskiej i Bartosza Przybylskiego. Małżeństwem są od lipca, ale mieszkali razem już wcześniej. I nie widzieli powodu, by z decyzją o ślubie zwlekać. Znają się od trzech lat, a przez rok byli zaręczeni. Justyna ma 24 lata i jest na dwóch kierunkach studiów. W trybie dziennym na UAM-ie studiuje na czwartym roku pedagogikę, zaocznie kończy kulturoznawstwo. Bartosz jest w trakcie siódmego semestru informatyki na Politechnice Poznańskiej.

Utrzymują ich głównie rodzice. Czasem Bartek łapie dorywcze zajęcie. Jednak para nie chciała czekać aż będzie finansowo samodzielna. Zdaje sobie bowiem sprawę, że to może jeszcze trochę potrwać. - Uniezależnienie od rodziców byłoby idealne, ale na razie nie jest możliwe - tłumaczy Justyna. - Fizycznie nie jestem w stanie pogodzić studiów z pracą. Ale sądzę, że małżeństwo szybciej zmotywuje nas do usamodzielnienia.

Para od kilku tygodni wynajmuje mieszkanie w Luboniu. Czasem, z powodu natłoku zajęć, spotykają się w nim dopiero późnym wieczorem. Ale są w stałym kontakcie telefonicznym i starają się zobaczyć podczas wolnych godzin na uczelni. Już na pierwszy rzut oka widać, że kluczem do ich szczęścia jest wzajemne uzupełnianie się. Justyna jest bardziej żywiołowa, dużo mówi. Bartek woli milczeć. Potrafi jednak przewidzieć, co chce powiedzieć żona i dokończyć za nią zdanie. W domowym zaciszu ona przygotowuje obiad, on zmywa naczynia. Bartosz często wstaje rano wcześniej, by zaparzyć żonie kawę. A w dniu ślubu był jej fryzjerem. W 15 minut uczesał z jej długich dredów koka.
Razem też się uczą. I przyznają, że sesja to najbardziej burzliwy czas w ich związku.
- Wspólnie zarywamy noce nad książkami. Jesteśmy wtedy nerwowi, więc wywiązuje się z tego mnóstwo awantur - mówi Justyna. A Bartosz dodaje: - Tak naprawdę mam trzy sesje: swoją i dwie Justyny, bo często czytam razem z żoną jej materiały. Dziewczyna tłumaczy, że kłótnie wynikają z tego, iż jedna strona bardzo przeżywa egzaminy drugiej. Ale nie obrażają się na długo.
Poza własnym towarzystwem małżonkowie znajdują też czas dla znajomych. Mimo obowiązków domowych, nie chcą rezygnować ze studenckiego życia. I choć są zabiegani, potrafią te dwie rzeczy pogodzić.

Na razie nie planują dziecka. Ale nie widzą też nic złego w narodzinach potomka podczas studiów. Justyna nie wyklucza całkowicie, że może się tak zdarzyć. Wtedy najpierw wychowa dziecko i skończy studia. Później poszuka pracy. Ale tak naprawdę zastanawiać się będą, gdy Bartosz zacznie zarabiać. Wiedzą, że to odpowiedzialna decyzja. Od ich ślubu minęły nieco ponad dwa miesiące. Oboje mówią, że jeszcze przyzwyczajają się do statusu małżeństwa. Uświadamiają sobie też znaczenie słów "na zawsze". Ale równocześnie podkreślają, że się ich nie boją. Jako przykłady do naśladowania podają małżeństwa swoich rodziców.

Studia wciąż są priorytetem

Agnieszka Karolewska-Kachel poznała Damiana dwa lata temu na weselu kolegi. Oboje nie mieli partnerów, więc bawili się razem. Miesiąc temu wzięli ślub. Damian pracuje, a Agnieszka kończy w tym roku dwa kierunki studiów. Ale nie chcieli już czekać. - Myśląc o ślubie, nigdy nie spoglądałam na studia jak na przeszkodę - mówi świeżo upieczona mężatka. - Wcześniej finansowo pomagali mi rodzice, teraz utrzymuje mnie mąż. Ale zawsze starałam się być trochę niezależna. Pracowałam w weekendy, miałam też stypendium naukowe. Teraz Agnieszka skupia się na pisaniu dwóch prac magisterskich. Potem ma zamiar poszukać pracy. I takie same plany miała przed ślubem.

Agnieszka studiuje w Poznaniu pedagogikę, która zdaje się być jednym z najbardziej prorodzinnych kierunków. Na roku ma jeszcze kilka koleżanek po ślubie. Ale dla tych, które wciąż pozostają w stanie wolnym, jej decyzja nie była niczym dziwnym. Dziewczyny cieszyły się razem z przyszłą panną młodą. Niektóre wprost mówiły, że też chciałyby znaleźć się już w takiej sytuacji. Agnieszka zdaje sobie sprawę z tego, że teraz rzadziej będzie wychodzić z koleżankami, ale nie zamierza całkowicie porzucić takich wypadów. Nie boi się też, że ominie ją coś ze studenckiego życia.
- Kończę już studia, a wraz z nimi skończy się okres beztroski. Doszłam już w swoim życiu do momentu, w którym potrzebuję stabilizacji - tłumaczy swoją decyzję.

I na razie świetnie sobie radzi w podwójnej roli. Razem z mężem i rodzicami mieszka w Lesznie. Jako że na uczelni ma już mało zajęć, dojazdy nie są dla niej uciążliwe. Od rana jest w Poznaniu, a po powrocie zajmuje się pracami domowymi. Ale jeśli to Damian wróci wcześniej, czeka na nią gotowy obiad. Bo kiedy tylko to możliwe, młodzi starają się dzielić między siebie obowiązki. Zawsze też mogą liczyć na pomoc rodziców.
Wcześniej Agnieszka mieszkała w akademiku. I najczęściej to tam przygotowywała się do egzaminów. Damian przyjeżdżał do niej tylko na kilka godzin. Ten czas poświęcała tylko jemu. Dlatego pod tym względem, małżeństwo i wspólne mieszkanie okazało się lepszym rozwiązaniem. Para ma siebie na co dzień, więc Agnieszka ma czas i dla męża, i na pisanie prac magisterskich.
Obecnie najważniejszym celem małżonków jest, by młoda żona skończyła studia. Ostatni rok jej nauki poświęcają na podjęcie decyzji o dalszej przyszłości. Mieszkanie z rodzicami traktują jako przejściowe rozwiązanie. Wciąż jednak wahają się, czy później rozpocząć budowę domu, czy może zdecydować się na kupno mieszkania. Dlatego cieszą się, że mają jeszcze rok na spokojne rozważania. Dzięki pomocy rodziców nie muszą się z tym spieszyć. Na później odkładają także decyzję o dziecku. Najpierw Agnieszka chce znaleźć pracę, by jej wykształcenie nie pozostało tylko na papierze.

Młodzi potrzebują wsparcia

Studenckie małżeństwa stają się powoli rzadkością. Nie powinno to dziwić, bo taka postawa wpisuje się w europejskie trendy. W latach 90. statystyczna Polka brała ślub w wieku 21 lat. Dziś ta średnia wynosi 24 lata. A w Unii Europejskiej 29. -Młodzi ludzie na pierwszym miejscu stawiają dziś własny rozwój - tłumaczy dr Aldona Żurek, socjolog Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. - Stabilizacji upatrują w sukcesie zawodowym. A ten oznacza dla nich znalezienie pracy. Małżeństwo nie jest dla nich osiągnięciem.

Takie poglądy wyznają też ich rodzice. Chcą, by pociechy kończyły studia i robiły karierę. A małżeństwo to zobowiązania i odpowiedzialność. Jednak historie Agnieszki i Damiana, Ani i Dominika oraz Justyny i Bartka pokazują, że małżeństwo i studia nie wykluczają się. A często przynoszą odwrotny skutek w postaci dodatkowej mobilizacji do usamodzielnienia. Według dr Aldony Żurek młodzi nie powinni bać się ślubu. Jednak w Polsce brakuje pozytywnych wzorców, społecznego przyzwolenia, a przede wszystkim pomocy ze strony państwa. A studenci nie mając żadnych gwarancji wsparcia, wolą odłożyć decyzję o założeniu rodziny na później.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski