Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sezon ogórkowy w kulturze? Dawno i nieprawda!

Marcin Kostaszuk
Marcin Kostaszuk
Marcin Kostaszuk
Z polszczyzny - przynajmniej na terenie Poznania - wyparowuje właśnie wyrażenie "sezon ogórkowy". Jeszcze kilka lat temu miało się całkiem dobrze - z chwilą zakończenia festiwalu Malta na początku lipca w stolicy Wielkopolski zaczynał się czas ciszy na scenach, estradach i w kinach, trwający mniej więcej do drugiej połowy września. Od kilku lat to się zmieniło i to radykalnie, a mijające lato jest apogeum tej zmiany.

Policzmy. Muzyka? Dwa wielkie koncerty (Bryan Adams i Faith No More), do tego grasująca w całej Wielkopolsce przez dwa tygodnie Polska Akademia Gitary, kilkudniowe przeglądy folkowe Etno Port, Tzadik i bardziej "paradowe" festiwale zespołów folklorystycznych z poznańskiego AWF i Politechniki.. Bardziej poważniej? Objawił się nowy ciekawy festiwal Dawno Dawno Teraz, nie sposób też nie wymienić muzyki filmowej na Transatlantyku. Do tego duża część programu Malty, letnie sceny w KontenerArcie i na Starym Rynku (Pasaż Kultury). Doliczmy do tego nieco wcześniejszy (początek czerwca) jazzowy Enter Music Leszka Możdżera i przede wszystkim działającą w czasie Euro Strefę Kibica, z wielką sceną otwartą na każdy rodzaj muzyki. Półżartem można dodać, że od koncertów było tak gęsto, że niektóre festiwale musiały pomieścić się w pociągu (Blues Express) a nawet na rzecznej barce (Mississippi Delta Blues).

Teatr? Już nie tylko Malta, ale też (pod koniec lipca) podgryzający hegemona alternatywny Festiwal Stara Gazownia, plus spora dawka teatru tańca na kończącym się właśnie Dancing Poznań. Film? Oczywiście Transatlantyk (ponad 40 tysięcy widzów!), ale też lipcowy Animator plus ekstra cztery prężne kina letnie. Sztuki piękne? Zjawiskowa wystawa Tycjana w Narodowym i lekko potraktowane posnaniana w muzeach Historii Miasta Poznania i Powstania Wielkopolskiego.

- Święta przeżywamy naprawdę tylko wtedy, kiedy oddziela je od siebie nieświąteczna codzienność. Kiedy się do nich przygotowujemy. Tymczasem od dłuższego już czasu można odnieść wrażenie, że żyjemy w czasie jakiegoś święta permanentnego. Codziennie jest jakaś premiera, jakiś wernisaż, jakiś koncert, a także - o zgrozo - niemal codziennie jest też jakiś festiwal - ironizowała Ewa Obrębowska-Piasecka na łamach wakacyjnego "Iksa", prorokując, że ów nadmiar, lub jak nazywają do kulturoznawcy "festiwalizacja" doprowadzi do coraz bardziej naskórkowego odbierania wydarzeń kulturalnych przez widzów, a także do "wojen ogórkowych" o fundusze publiczne, do których zdobycia aspirują organizatorzy niemal wszystkich wydarzeń.

Festiwalizacja wakacji w Poznaniu ma jednak zbyt wiele dobrych stron, by się tym wszystkim na wyrost przejmować. Różnorodność propozycji nie skutkowała pustką - każde z wymienionych wydarzeń zebrało przyzwoitą publiczność niezależnie od tego, czy wstęp był darmowy czy płatny. To sygnał, że poznaniaków udało się zatrzymać latem przy kulturze i dać im przy tym sporo satysfakcji.

Jeszcze większą korzyść widać od strony artystycznej. Letnie sceny to szansa dla artystów funkcjonujących poza "etatowym" obiegiem filharmonii i teatrów, które stać na odpuszczenie sobie "plenerowych" widzów, a w skrajnym przypadku nawet wywieszenie przez siedzibą plakatu z otwartą pustą klatką, sygnalizującą skąd właśnie aktorzy (z ulgą?) wyfrunęli.

Mnie ten plakat wkurzył, bo wakacyjny Poznań przestał być klatką, także dla tych, którzy z różnych powodów nie mogą z niego wyjechać. Dla nich właśnie - głównie młodych odbiorców - festiwalowa konstelacja dziesiątek imprez była w tym roku premią, promocją, zachętą i mocnym argumentem, że żyją w całkiem fajnym mieście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski