Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siatkarki mają nowego selekcjonera, który raczej bohaterem skandalu nie zostanie...

Radosław Patroniak
Radosław Patroniak
Radosław Patroniak
Piotr Makowski został trenerem kadry siatkarek. Tak długo go zatwierdzano na selekcjonera, że nawet można było mieć wątpliwości, czy działacze PZPS w ostatniej chwili nie wyciągną jakiegoś królika z kapelusza. Obyło się bez niespodzianki i całe szczęście, bo polski sport w równym stopniu cierpi na brak pieniędzy, co na nadmiar eksperymentów.

Nie ukrywam, że już dziesięć lat temu Makowski robił na mnie dobre wrażenie, kiedy przyjeżdżał jako trenerski młokos z Pałacem Bydgoszcz na mecze ligowe do Poznania. Zawsze wyważony, oszczędny w słowach i skromny, zwłaszcza przy dużo bardziej utytułowanych szkoleniowcach. To wtedy obecny selekcjoner poznał Andrzeja Niemczyka, do którego sukcesów, czyli podwójnego mistrzostwa Europy, chciałby pewnie nawiązać.

Makowski klasę pokazał też w stosunku do innego starszego kolegi, a mianowicie Jerzego Matlaka, kiedy sam w 2009 r. doprowadził kadrę do brązowego medalu ME w Łodzi, ponieważ Matlak czasie decydujących spotkań musiał być przy chorej żonie w szpitalu. Ani razu nie powiedział, że to jego zasługa, choć niektórzy sugerowali, że mógłby się zdobyć na większą samodzielność. Zawsze znał swoje miejsce w szeregu i zawsze wiedział jak się należy zachować.

W ostatnich miesiącach też się nie pogubił, choć pewnie inny trener mógłby stracić panowanie nad sobą wobec przedłużających się spekulacji i niechęci części zawodniczek. Spokojnie prowadził siatkarzy Delecty Bydgoszcz, wygrywając z nimi rundę zasadniczą. W czwórce już niczego nie zwojował, ale sama obecność jego podopiecznych w tym gronie i tak była największą niespodzianką sezonu.

45-letni szkoleniowiec cierpliwie czekał na swoją nominację, po czym zaczął udzielać pierwszych wywiadów. Przeczytałem je licząc na jakieś kontrowersje. Srodze się zawiodłem, bo Makowski we wszystkich palących kwestiach wypowiedział się niezwykle rozsądnie. Problemy łagodził, deklaracji nie składał i robił wszystko, by ktoś nie pomyślał, że woda sodowa uderzyła mu do głowy.

Dowodów na powyższą tezę nie brakuje. Bydgoski trener podpisał umowę bezterminową, bo wychodzi z założenia, że jak będą go mieli w związku zwolnić, to i tak zrobią to bez względu na kruczki prawne. Nikogo na siłę do kadry nie będzie ciągnął, bo w drużynie narodowej powinny grać tylko te zawodniczki, które naprawdę tego chcą.

Zapowiedział, że nie wszystkie reprezentantki muszą go kochać, wystarczy, że będą szanować się nawzajem. Przyznał też, że nie ma kompleksów wobec zagranicznych trenerów i nie przejmuje się opiniami zawodniczek o swoim warsztacie, bo od oceny trenera są wyniki drużyny i jego pracodawcy (jak często o tym się zapomina, a jakie to oczywiste). Wreszcie zapowiedział, że wprowadzi do kadry nowe twarze, ale rewolucji nie zrobi, bo już na wstępie skazałby się na porażkę.

Dlatego z całego serca życzę mu samych zwycięstw, a jak o nie będzie trudno, to chociaż niezmienności poglądów.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski