Mecz w katowickim Spodku chwilami przypominał zresztą szaloną jazdę na górskiej kolejce. Polacy rozpoczęli go w imponującym stylu. Grali pewnie, dobrze przyjmowali zagrywkę rywali i dzięki temu raz za razem wyprowadzali skuteczne ataki. I choć Amerykanie ambitnie walczyli, to jednak nie byli w stanie dotrzymać nam kroku w inauguracyjnym secie.
Niestety, tak wysokiego poziomu gry Polacy nie byli w stanie utrzymać na dłuższym dystansie. W drugiej partii było jeszcze 14:16, ale od tego momentu zarysowała się wyraźna przewaga rywali, którzy doprowadzili do remisu w meczu. Wygrana w drugiej odsłonie wyraźnie dodała skrzydeł mistrzom olimpijskim z Pekinu, którzy w trzecim secie wręcz zmietli naszych siatkarzy z parkietu.
Polacy szybko się jednak podnieśli po tym nokaucie i czwartego seta rozpoczęli od prowadzenia 8:2. Niewiele to jednak dało, bo za moment było już po 11 i wielotysięczna widownia ponownie musiała studzić emocje. Szybko jednak na trybunach znowu zrobiło się gorąco, bo biało-czerwoni złapali wiatr w żagle i w prowadzonej na przewagi końcówce, po atomowej zagrywce Jakuba Jarosza, doprowadzili do tie breaku.
W nim po raz kolejny gra była na przewagi, a prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie. Tę wojnę nerwów wygrali jednak Polacy, którzy po ostatnim ataku Jarosza mogli szaleć z radości. W niedzielę obie drużyny zmierzą się po rak kolejny. Tym razem we Wrocławiu. Początek spotkania o godz. 20.15.
Polska - USA 3:2 (25:22, 19:25, 13:25, 30:28, 18:16)
Polska: Żygadło, Jarosz , Możdżonek, Nowakowski, Kurek, Winiarski, Zatorski (libero) oraz Kubiak, Kosok.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?