Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sielska dolina kontra Zaczarowane wzgórze

Leszek Waligóra
Leszek Waligóra
Czy Urocza dolina to była ta, którą najpierw zasypano gruzem, później ziemią, a jak już doliny nie było – to nazwę wykorzystano dla tych bunkrów na niej. Czy też to było to wzgórze, reklamowane jako ciche i zaczarowane, choć 50 metrów dalej biegnie 4-pasmowa jezdnia?

Uroczy zakątek – głosi nazwa. A może Sielska dolina? Cicha przystań? Leśne uroczysko? Osiedle jak z bajki? Próbowałem spamiętać.

Ale nijak nie potrafię sobie przypomnieć, czy Urocza dolina to była ta, którą najpierw zasypano gruzem, później ziemią, a jak już doliny nie było – to nazwę wykorzystano dla tych bunkrów na niej. Czy też to było to wzgórze, reklamowane jako ciche i zaczarowane, choć 50 metrów dalej biegnie 4-pasmowa jezdnia. A może to było to osiedle, co miało być zaciszne, urocze i w sam raz do wychowywania dzieci, tylko przy okazji zapomniano wybudować tam dojazd. Sielsko być może jest, zwłaszcza jeśli zimą oprócz tradycyjnego pokonywania wilczych dołów, dochodzą jeszcze zaspy. Jak nic: musi być sielsko, bo komunikacja nie dociera, nie dociera listonosz, ale nie dotrze też w razie czego komornik.

Krótka droga do pracy, a tyle reklam najpiękniejszych miejsc pod słońcem mnie zaatakowało. Aż dziw, że deweloperzy (kiedyś zwani budowlańcami), nie oferują widoku na morze. W końcu – co za różnica?

Skoro apartamentowcem dziś nazywa się zestaw bloków położonych od siebie w odległości splunięcia sześciolatka? Luksusowe otoczenie to zestaw rachitycznych krzaczków, które ocalały przejazd ciężkiego sprzętu, a znakomity dojazd jest, i owszem, o ile się zapomni o tym, że nie ma drogi. Apartamenty to z kolei mieszkania o średniej powierzchni 56 metrów. Ależ ja oczywiście rozumiem: takie się najlepiej sprzedają. Przy uwzględnieniu średniej krajowej na głowę w rodzinie już po 35 latach kredyt da się spłacić.

Zastanawia mnie wciąż, kiedy nasi cudni architekci upadli na głowy. W sąsiedztwie starych, pamiętających jeszcze Gierka, bloków, których nikt nie nazwałbym ekskluzywnymi, buduje się coś, co eksluziv ma już w nazwie. Mimo że przy tych blokach wygląda jak szopka. Fakt, świeżo odmalowana, kontrastująca z szarym blokiem obok, ale przecież nikt nie powie, że jak Burkowi odmalujemy budę, to możemy ją zaraz nazywać willą. Zwłaszcza jeśli Burek wybieg ma mniejszy niż zlewozmywak, za park robi mu uschnięty iglak, a jakby jakimś cudem miał samochód, to miejsce parkingowe starczyłoby na hulajnogę. Tak samo z tymi blokami: te stare niby wszystko miały źle, ale sąsiad sąsiadowi w okno zajrzeć nie mógł. Może słyszał, co robi ten z góry, ale niekoniecznie rozpoznawał nawet jego astmatyczny oddech. Ale cóż... widocznie apartamentowiec to trzy poziomy niżej niż gierkowiec.

Wszystko to kwestia nazwy. Malucha można nazwać limuzyną. Klitkę pałacem. Na upartego deweloper może być nawet kwintesencją stylu i uczciwości. Taką trochę zaczarowaną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski