Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sielsko, anielsko, atechnicznie

Leszek Waligóra
Leszek Waligóra
Kierowca miejscowego ludziowozu, co to kiedyś odpalał go na korbę, prowadził w jednej ręce trzymając kubek kawy, a w drugim różaniec, teraz kubek kawy trzyma niezmiennie (ale styropianowy), a zamiast różańca – smartphona. Pewnie ma aplikację do odmawiania zdrowasiek.

Trzy tygodnie temu się pakowałem. Czas się rozpakować. I spakować od nowa. Coś jakby pakowanie tornistra. Niby pierwszy dzień szkoły dawno minął, ale po takich wakacjach człowiek do pracy idzie jak do szkoły. Czy koledzy urośli? Czy będzie nowy w klasie? Kto się opalił, a kto nie? I czy nauczyciele będą surowi? Tylko kredek do tornistra pakować nie trzeba. Ot, parę elektronicznych gadżetów, od których przez ostatnie tygodnie był odwyk. To znaczy: miał być.

Ale nie wyszło, jak zwykle. Prawie jak zwykle.

Polskich gazet nie było. Telewizja była jedna, ale kto by oglądał polską telewizję, skoro w niej najwięcej mówią o Syrii? Zwłaszcza, jeśli ta Syria o rzut beretem? Telefon już pierwszego dnia ustawiony w tryb: nie odbierać maili, nie przeglądać Internetu, słowem: z dala od wszystkiego co każe klikać, lubić, komentować, przeglądać.

Tylko w takim jednym hoteliku Internet dali za darmo… to jak tu nie skorzystać? Ale człowiek na wakacjach w hotelu bywa rzadko, telefon nosi przy tyłku tylko na wypadek porwania przez piratów czy też nagłego zmorzenia słońcem, olejkami, tudzież płynami. To znaczy, rzecz jasna, brakiem płynów. Człowiek nie wielbłąd, pić musi. Odparowywanie trwa intensywnie, zwłaszcza, gdy powierzchnia ciała pod wpływem owoców morza gwałtownie wzrosła. Razem z objętością.

Ma być więc sielsko, anielsko, prymitywnie i atechnicznie. Płyniesz sobie środkiem morza, jak okiem sięgnąć tylko fale. Bujają, bujają, góra – dół, góra – dół, i jeszcze trochę na boki. I jeszcze trochę. Czujecie? Nawet mew nie widać, aż tu dzyń-dzyń-dzyń. Taaaa, atechnicznie jak jasny gwint. – Halo? – pyta człowiek, przekonany, że to jakiś omam, fatamorgana (wiadomo: odwodnienie). – Proszę pana, wyśle mi pan tę kosiarkę do Wieliczki?

Ki czort? Kosiarkę? Na środku morza? Do Wieliczki? No tak, i tu i tu zasolenie podobne.

Pewnie przez odwodnienie człowiek zapomina, że w przypływie porządkowania wystawił na sprzedaż wszystko co niepotrzebne, a zwłaszcza co zepsute. Kosiarkę wielkości kombajnu również. I weź ją teraz wyślij. Do Wieliczki. Pffff…

Komórkę masz ochotę rzucić w morze. A tu jeden sms. Drugi. Trzeci, czwarty. Ochdziesiąt wpisów na fejsbuku. Miało się nie sprawdzać, ale odkąd ten diabelski gadżet przypomina całemu światu, że masz urodziny, to życzenia można dostać nawet od Baracka Obamy. Zawsze to miło poczytać, ego wywindować sobie ciut ponad Mount Everest. Ha, taki jestem fajny, że pamiętają (o urodzinach własnej matki sam za to, kretyn, nie pamiętam, bo jej na tym diabelskim portalu nie ma).

Kierowca miejscowego ludziowozu, co to kiedyś odpalał go na korbę, prowadził w jednej ręce trzymając kubek kawy, a w drugim różaniec, teraz kubek kawy trzyma niezmiennie (ale styropianowy), a zamiast różańca – smartphona. Pewnie ma aplikację do odmawiania zdrowasiek. Nic dziwnego, jak ograniczenie prędkości nad przepaścią traktuje jak informację o wilgotności powietrza. Kapitan statku klika w swojego tableta, pewnie żeby sprawdzić jak go gwiazdy mogłyby poprowadzić, gdyby chciało się patrzeć w górę. Barman w miejscowej knajpie w telefonie sprawdza skład popularnego drinka: woda z lodem. A ja, kiedy kończy się ostatnia strona ostatniej książki, a do opalenia zostało jeszcze tyle fragmentów boskiego, bo większego ciała, gram w sudoku. W telefonie.

Nie, nie, nie. Wakacje mają być bez techniki. Ludzi trzeba poznawać. I ze zdziwieniem człowiek stwierdza, że jak już kaprawe oczka znad ekraniku podniesie, to ludzie są. Żywi. Nawet na ładnym końcu świata, gdzie tylko wpław dostać się można, jak zagadasz po polsku, to się okaże, że ten miejscowy, co wygląda jakby się pod południowym niebem urodził, „Pana Tadeusza” prawdopodobnie zna na pamięć. Ba, Polak z krwi i kości. Na dodatek przelotnie poznaniak. Na dodatek nieźle gada. Aż żal się żegnać.

A co, dodam go sobie do znajomych na fejsbuku.

Koniec wakacji, czas wracać do świata telefonów, komputerów…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski