Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Silny złoty nie wszystkich ucieszy

Paweł Rożyński
Premier Donald Tusk obiecał niedawno policjantom, że to oni pierwsi odczują koniec kryzysu. W ten sposób pocieszał ich po kolejnych cięciach wydatków. Mylił się jednak.

Pierwsi koniec kryzysu namacalnie odczują kierowcy i kredytobiorcy. Ci pierwsi, bo płacą coraz mniej za paliwo, ci drudzy, bo topnieją miesięczne raty kredytów zaciągniętych we frankach szwajcarskich. To wszystko dzięki nabierającemu krzepy złotemu. Umocnienie naszej waluty ma także i ciemne strony.

Przyszło zupełnie niespodziewanie, podobnie jak osłabienie naszej waluty w końcu ubiegłego roku. Wtedy zabolało. Dla mnie wiązało się z koniecznością zwiększenia o blisko połowę wydatków na wyjazd do Włoch. Znacznie większy problem miały setki firm, które podpisywały z bankami umowy na opcje zabezpieczające przed wahaniami kursu walutowego. Poniosły gigantyczne straty.

Teraz sytuacja się odwróciła. Na umacniającym się złotym stracą oczywiście eksporterzy, dla których oznacza to mniejsze zyski. Nie przeceniałbym jednak aż tak bardzo znaczenia niskiego kursu naszej waluty dla rozwoju eksportu. Bardziej liczy się dobry produkt i stabilność kursu. W połowie ubiegłego roku złoty był najsilniejszy, a wciąż notowaliśmy pokaźny wzrost sprzedaży towarów za granicę.

Z punktu widzenia gospodarki obecnie najlepszy jest poziom 4 zł za euro. Pozwala na zachowanie w niej zdrowej równowagi. Po takim też mniej więcej kursie rząd chciałby, byśmy weszli do strefy euro, a wcześniej do korytarza ERM2.

Problem w tym, że złoty dalej może się umacniać i znacząco przekroczyć tę granicę. Nie można w końcu wykluczyć, że te same międzynarodowe instytucje finansowe, które przyczyniły się do dramatycznego spadku złotego w końcu ubiegłego roku, już teraz zajęły nowe pozycje i zaczynają grać na umocnienie się naszej waluty.

Zbyt mocny złoty mógłby zaszkodzić naszym negocjacjom z krajami strefy euro. Trudno byłoby je przekonać, że powinniśmy wejść do strefy po kursie niższym od rynkowego. Na zbyt wysoki zaś nie możemy się zgodzić, bo ucierpiałaby konkurencyjność naszej gospodarki, jak to miało miejsce w przypadku Słowacji.

Tani złoty był błogosławieństwem dla polskiej gospodarki w I połowie roku, nie tylko ułatwiając życie eksporterom, ale też eliminując ze sklepowych półek zagraniczne produkty.

Zbyt mocny złoty może zaszkodzić ożywieniu gospodarczemu, którego coraz wyraźniejsze oznaki obserwujemy. To na nim, i na nadziei na większe wpływy do budżetu, opiera teraz swe kalkulacje premier Tusk, zapowiadając, że nie podniesie podatków. Jeśli te kalkulacje wezmą w łeb, to pieniądze, które zaoszczędzimy na zagranicznej wycieczce, i tak oddamy fiskusowi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski