Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sklepy spożywcze, dyskonty: Lidl, Biedronka, Dino i inne wydłużają godziny pracy. Pracownicy pytają: - To pazerność czy bezduszność?

Marta Danielewicz
Marta Danielewicz
Większość sklepów spożywczych w odpowiedzi na restrykcje rządu postanowiła więc wydłużyć godziny otwarcia. Lidl i Biedronka, czyli największe w Polsce sieci dyskontów postanowiły, że pracownicy będą obsługiwać klientów do północy.  Dodatkowo w tygodniu przedświątecznym, czyli w dniach 7-10 kwietnia, sklepy Biedronka będą czynne całą dobę. Także wybrane sklepy sieci Lidl i Kaufland mają być otwarte przed świętami 24 godziny na dobę.
Większość sklepów spożywczych w odpowiedzi na restrykcje rządu postanowiła więc wydłużyć godziny otwarcia. Lidl i Biedronka, czyli największe w Polsce sieci dyskontów postanowiły, że pracownicy będą obsługiwać klientów do północy. Dodatkowo w tygodniu przedświątecznym, czyli w dniach 7-10 kwietnia, sklepy Biedronka będą czynne całą dobę. Także wybrane sklepy sieci Lidl i Kaufland mają być otwarte przed świętami 24 godziny na dobę. Paweł Relikowski
Największe sieci handlowe poinformowały, że w związku z drastycznymi obostrzeniami rządu dotyczącymi robienia zakupów, a także w trosce o swoich klientów w dobie pandemii koronawirusa wydłużają godziny pracy. Niektóre dyskonty, jak Lidl czy Biedronka przed samą Wielkanocą mają być otwarte nawet 24 godziny na dobę. Pracownicy tych sieci pytają więc: - To pazerność czy bezduszność?

1 kwietnia weszły w życie nowe obostrzenia mające na celu uchronienie nas przed zakażeniem koronawirusem. Według nowych wytycznych Ministerstwa Zdrowia, Głównego Inspektoratu Sanitarnego od tego dnia aż do odwołania, do każdego sklepu (zarówno małego, jak i wielkopowierzchniowego), a także do każdego lokalu usługowego może wejść maksymalnie tyle osób, ile wynosi iloczyn liczby wszystkich kas i liczby 3. To oznacza, że jeśli w jednym sklepie jest tylko jedna kasa czynne to mogą w nim przebywać jedynie trzy osoby.

Czytaj: Akcja "Lokalnie - solidarnie" w Poznaniu. Wspierają małe firmy w dobie pandemii koronawirusa

Co więcej, w godzinach od 10 do 12 każdego dnia sklepy i punkty usługowe mogą przyjmować i obsługiwać jedynie osoby powyżej 65 roku życia. W pozostałych godzinach sklepy i lokale usługowe są dostępne dla wszystkich.

Klienci mają obowiązek z kolei mieć założone rękawiczki jednorazowe.

Zdaniem rządu nowe obostrzenia mają doprowadzić do opanowania epidemii koronawirusa w Polsce.

W walce z koronawirusem sklepy będą czynne całodobowo

Większość sklepów spożywczych w odpowiedzi na te restrykcje postanowiła więc wydłużyć godziny otwarcia. Lidl i Biedronka, czyli największe w Polsce sieci dyskontów postanowiły, że pracownicy będą obsługiwać klientów do północy. Dodatkowo w tygodniu przedświątecznym, czyli w dniach 7-10 kwietnia, sklepy Biedronka będą czynne całą dobę. Także wybrane sklepy sieci Lidl i Kaufland mają być otwarte przed świętami 24 godziny na dobę.

Czytaj: Biedronka, Lidl, Kaufland otwarte 24h. Nowe godziny otwarcia sklepów w przyszłym tygodniu. Przed świętami - niektóre będą czynne całą dobę

- Wszystko po to, by klienci mieli szansę zakupu żywności, nawet przy nowych niższych limitach osób w placówkach handlowych. Dzięki temu Polacy będą mogli komfortowo zrobić tradycyjne zakupy na Wielkanoc - zapewnia biuro prasowe Jeronimo Martins, właściciela Biedronki.

Sklep czynny całą dobę kosztem pracowników?

Pracownicy sklepów nie są zadowoleni. Co więcej, związkowcy wskazują, że nic o planowanych zmianach nie wiedzieli.

Więcej:

- Nie wiem czy to pazerność, czy bezduszność. Myślałem, że to nieśmieszny prima-aprilisowy żart, gdy usłyszałem o tym pomyśle 1 kwietnia – tak decyzję właściciela sieci sklepów Biedronka komentuje Alfred Bujara, szef handlowej Solidarności. - Nic nie było z związkami zawodowymi oni pracownikami konsultowane, zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym - dodaje.

Związkowcy mówią wprost, że nie wyobrażają sobie wydłużenia działalności sklepów do północy, a następnie przemianowania ich na całodobowe. - Nie przy tak małej załodze i przy takim przeciążeniu pracą. Brakuje ludzi, grafiki są napięte. Wiele osób nie będzie miało czym wrócić do domu o tak późnych godzinach. Tego pracodawcy nie biorą pod uwagę. Niektórzy pracownicy się gorzko śmieją, że po zmianie grafiku z łóżkiem polowymi będą chodzili do pracy. Ograniczenia w liczbie klientów w sklepach były wprowadzone po to, by zwiększyć bezpieczeństwo dla pracowników i klientów. Sklepy działają, problemów z zatowarowaniem nie ma, najbliższa niedziela jest handlowa, więc nie rozumiem, dlaczego sieci, posługując się argumentem nadchodzących świąt, wydłużają godziny pracy, a sklepy będą czynne nawet w nocy - mówi A. Bujara.

W Dino pytają czy kasetka to też kasa

Z kolei jeszcze 31 marca związkowcy sieci Dino zaprotestowali, by właściciele marketów do kas zaliczali także kasetkę w biurze kierownika, która nie służyła obsłudze klientów.

Czytaj: Pracownicy marketów Dino apelują do pracodawcy. Obawiają się koronawirusa

- Nie widzimy potrzeby doliczania fikcyjnej kasy z biura tylko po to aby zwiększyć ilość klientów przebywających na markecie - pisali w liście do pracodawcy związkowcy Dino.

Nie zgadzają się także na proponowane wydłużenie czasu pracy. - W dobie epidemii wszędzie skraca się czas pracy, aby zminimalizować ryzyko stykania się z dużą ilością klientów przez osiem godzin pracy. Pracodawca nie potrafi nawet zaopatrzyć pracowników w dostateczną ilość rękawiczek i płynów dezynfekujących, a kuriozalne jest proponowanie używania woreczków jako rękawiczek - piszą w liście związkowcy.

W odpowiedzi przedstawiciele sieci tłumaczą, że błędnie zinterpretowali słowa premiera Mateusza Morawieckiego. - Dopiero po opublikowaniu rozporządzenia w Dzienniku Ustaw, w akcie prawnym użyto sformułowania „stanowisko kasowe”, zamiast „kasa”. Stąd dokonana korekta w komunikacie odnoszącym się do ilości osób na markecie (z pominięciem kasy w biurze) - informują przedstawiciele spółki.

Czytaj: Koronawirus w Wielkopolsce. Wsparcie dla lokalnych przedsiębiorców organizuje Polak Potrafi
Tłumacząc się społecznym obowiązkiem umożliwienia klientom realizowania bieżących potrzeb zakupowych właściciele Dino nie skrócą czasu otwarć sklepów.

Pracodawcy nakłaniają do łamania obostrzeń ministerstwa?

Docierają do nas także informacje, że po zaostrzeniach rządu dotyczących robienia zakupów wielu pracowników dużych sieci handlowych usłyszało od swoich bezpośrednich przełożonych, że nie mają się stosować do zaleceń Głównego Inspektora Sanitarnego oraz Ministerstwa Zdrowia.

Więcej:

- Dostaliśmy informację, że przywrócono normalny system pracy, nie ma już przerwy technicznej, jak to było wcześniej. A co do liczby klientów w sklepie, nie mamy się ściśle trzymać wytycznych rządu. Co więcej w godzinach dla seniorów, jeśli nie ma osób starszych, mamy także wpuszczać inne – informuje nas jedna z pracownic znanej marki. Dodaje przy tym, że zastosowane zabezpieczenia jak szyba z pleksi czy rękawiczki nie przynoszą żadnego rezultatu. - Daje nam to tylko złudne wrażenie bezpieczeństwa, bo przecież jaka to jest naprawdę dla nas ochrona? Zresztą jednorazowe rękawiczki to i tak my mamy dostarczać klientom - mówi.

Szef handlowej Solidarności zwraca uwagę na jeszcze jeden fakt. - Sklepy zaczęły stosować agresywne reklamy. Mamią klientów dużymi obniżkami świątecznych produktów, by zachęcić ich do coraz częstszych zakupów w sieciach. A tak naprawdę artykuły w atrakcyjnych cenach przychodzą na sklep w ograniczonych ilościach. Takie przyciąganie klientów w dniu promocji wzmaga niebezpieczeństwo zarażenia pracowników i klientów, czego dowodem były ubiegłotygodniowe niekontrolowane najazdy klientów na sklepy objęte promocją. Prawdziwym celem jest przyciągnięcie klienta, do zrobienia zakupów. Jak się to ma do zaleceń, by nie narażać siebie i innych i pozostawać w domach? A przecież bezpieczeństwo pracowników powinno być dla pracodawców nadrzędnym celem - pyta Alfred Bujara.

ZOBACZ TEŻ:

W czasie pandemii koronawirusa nie załamaliśmy się. W internecie kwitną grupy pomocowe, na klatkach schodowych mieszkańcy wywieszają kartki z propozycjami pomocy, prężnie działają wolontariusze Drużyny Szpiku, Caritasu i wielu innych stowarzyszeń. Lokalni restauratorzy, zamiast załamywać ręce, zakasali rękawy i codziennie dostarczają jedzenie do szpitali. Skrzyknęli się kibice, studenci, nauczyciele i naukowcy. Wszyscy chcą i pomagają. Szyją, robią zakupy, dostarczają środki do dezynfekcji. Czytaj dalej -->

Koronawirus w Wielkopolsce: Jak wygląda pomoc w czasie pande...

Koronawirus w Poznaniu - wyludnione centrum miasta

od 16 lat

Sprawdź też:

Koronawirus w Polsce - mapa na żywo:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski