– Miasto z premedytacją oferuje nam rozpadający się budynek. Z jednej strony próbuje dogadać się z właścicielem kamienicy, a z drugiej chce posprzątać na własnym podwórku i obciążyć nas kosztami remontu – przekonuje Bartek z Kolektywu Od:zysk.
Anarchiści w ubiegłym miesiącu dostali klucze do obiektu. Mieli 30 dni na zapoznanie się z jego stanem technicznym.
Stara drukarnia stoi pusta od lat i jej kondycja rzeczywiście jest fatalna. Pomieszczenia są zagrzybione i zawilgocone, a dach dziurawy. W znacznie lepszej kondycji obiekt był 4 lata temu, kiedy rozpoczęły się negocjacje między Stowarzyszeniem Inicjatyw Społecznych “Ulica” a Miastem.
– W 2011 roku wystąpiliśmy o wynajęcie drukarni. Chcieliśmy stworzyć tam przestrzeń dla inicjatyw kulturalno-społecznych. Po miesiącach rozmów okazało się, że status prawny własności gruntu jest nieuregulowany – mówi Tomasz Matysiak z organizacji “Ulica”. Anarchiści odstąpili wtedy od rozmów. Wrócili do nich w październiku 2014 r., a do ZKZL-u wpłynęło pismo o chęci podpisania umowy użyczenia budynku starej drukarni.
Skłot Odzysk otworzył punkt porad lokatorskich
Magdalena Gościńska, rzeczniczka ZKZL-u, dziwi się, że anarchiści tłumaczą swoją decyzję problemem własności gruntu:
– Członkowie stowarzyszenia wiedzieli o tym postępowaniu już dużo wcześniej. Informacja trafiła do nich podczas rozmów prowadzonych z ZKZL-em w 2011 roku – potwierdza Gościńska.
Miesiąc temu anarchiści spotkali z prezesem ZKZL-u Pawłem Augustynem. Odebrali klucze od obiektu i nastała cisza.
– Niestety, do dziś nikt ze stowarzyszenia nie skontaktował się z nami, nie zwrócił kluczy, nie zaproponował spotkania, by kontynuować rozmowy, czy też poinformować o podjętych decyzjach związanych z obiektem przy ul. Pułaskiego – mówi Magdalena Gościńska i zapewnia jednocześnie, że jeśli Stowarzyszenie Inicjatyw Społecznych “Ulica” sformułuje swoje oczekiwania, ZKZL jest gotowy do rozmów.
Skłotersi spisali już obiekt na straty i jak mówią, interesują ich tylko “poważne” propozycje Miasta.
– Stara drukarnia to przykład porażki polityki ZKZL-u. Miasto nie dba o swoją własność, a potem oferuje ją organizacjom takim, jak nasza, które nie posiadają dużych środków na remont – mówi Tomasz Matysiak. A ten według obliczeń ZKZL-u kosztować ma ponad 200 tysięcy złotych.
– Dla nas ta wycena jest już nieaktualna. W budynku nie można prowadzić żadnej działalności kulturalnej. W ogóle nie można przebywać. Stara drukarnia nadaje się tylko do rozbiórki – dodaje Bartek z Od:zysku. Anarchiści zostają zatem na Starym Rynku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?