Skruszony przestępca Kanada: Implikacja to rodzaj przestępstwa

Rozprawa nie przebiegała bez zakłóceń. Co pewien czas zrywało się połączenie wideo z biegłą z Wrocławia, co utrudniało pracę sądu, jak i pani psycholog.

Psycholog o "nawróconym przestępcy" Kanadzie: Nie konfabuluje

Dzisiejsze zeznania Kanady dotyczyły grupy osób oskarżanej przez prokuraturę o udział w gangu kierowanym przez poznaniaka Jana L. Zarzuca się im kradzieże luksusowych samochodów, rozboje czy podpalenia. Kanada mówił także, że pewnego razu gang porwał w okolicach Śremu 18-letnią dziewczynę, którą zmuszono do pracy w agencji towarzyskiej. Żaden z oskarżonych o udział w gangu, w tym sam Jan L., nie przyznaje się do winy.

Członkowie domniemanego gangu kwestionują wiarygodność Kanady wskazując, że im więcej czasu mija od rzekomych przestępstw, tym więcej nowych szczegółów przypomina sobie Kanada. Jak podkreślają, to wbrew zdrowemu rozsądkowi. Twierdzą też, że Kanada zeznaje tak, jak chce prokuratura.

W dzisiejszych zeznaniach Kanady pojawiały się fachowe zwroty znane z sądowych sal, które padają jednak nie z ust przestępców lecz prawników. Albo tak bardzo przesiąkł językiem prawników, albo też, jak twierdzą jego wrogowie z półświatka, jego zeznania są "wyuczone". Krzysztof W. kradzieże samochodów nazywał "zaborem pojazdu", często używał także słowa "implikacja". Takiego pojęcia używają prawnicy, a oznacza związek logiczny między dwoma zjawiskami. Z tym słowem mają także do czynienia np. studenci na zajęciach z logiki.

Sąd dopytywał dzisiaj Kanadę, dlaczego tak często używa pojęcia "implikacja" i czy aby na pewno zna jego znaczenie. Okazało się, że nie.

- Implikacja jest to rodzaj przestępstwa. Tego słowa można także użyć w życiu - stwierdził Kanada, czym wywołał ironiczne uśmieszki obecnych na sali adwokatów.

Większa wesołość, ale i konsternacja zapanowały, gdy Krzysztof W. zeznał, że jedno ze zdarzeń miało mieć przy ulicy… prezydenta Grobelnego 13. W Poznaniu takiej ulicy nie ma, tym bardziej, że chodzi o urzędującego prezydenta miasta. Jak wytłumaczyć tę pomyłkę Kanady? Sąd nie dopytywał, skąd przyszła mu do głowy ulica Ryszarda Grobelnego.

Kanada tłumaczy, że czasami niektóre zdarzenia pamięta lepiej, inne gorzej. I przyznaje, co zarzucają mu wrogowie, że wracając do swojej przeszłości, przypomina sobie nowe okoliczności przestępstw. Zapewnia, że mówi prawdę i może się poddać badaniom na wariografie. Skarży się też, że rzucone są mu kłody pod nogi, straszona jest jego rodzina. Ma to być cena jego pójścia na współpracę ze śledczymi. Ale także efekt m.in. tego, że w innej sprawie obciążył swoimi zeznaniami przedstawicieli organów ścigania. Dlatego, jak twierdzi, do tej pory nie został przedterminowo zwolniony z więzienia mimo odbycia ponad połowy swojej kary i wzorowej opinii.

Ocena wiarygodności Kanady ma kluczowe znaczenie dla procesu Jana L., jego rzekomych "żołnierzy", ale także innych spraw karnych prowadzonych przez prokuraturę i sądy. W grudniu przed poznańskim sądem rozpocznie się proces rodziny gangstera Makowca, dla którego Kanada miał pracować po odejściu z grupy Jana L. Wciąż trwa z kolei proces poznańskich policjantów i żony Makowca dotyczących zarzutów korupcyjnych. W pierwszej instancji wszyscy zostali uniewinnieni. Wcześniej w jeszcze innym procesie skazano jednego z synów Makowca za to, że przed laty podczas bójki śmiertelnie ugodził nożem swojego przeciwnika.