Śląsk u siebie w tym sezonie jeszcze nie przegrał. Przed meczem z Wartą mógł pochwalić się bilansem czterech zwycięstw i dwóch remisów. Trener Zielonych Piotr Tworek wierzył jednak, że jego podopieczni sprawią niespodziankę i zrobią sobie oraz kibicom świąteczny prezent.
Szybko okazało się jednak, że wrocławianie są dobrze dysponowani i w starciu z beniaminkiem nie zamierzają zgubić punktów. Dobrze weszli w mecz i już w 5 min. objęli prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Israel Puerto ubiegł pilnujących go Kielibę oraz Trałkę i który precyzyjnym strzałem otworzył wynik spotkania.
Marzenia gości o bezbramkowym remisie zostały więc rozwiane. Zieloni niestety nie mieli piłkarskich argumentów, by odrobić straty. Owszem zdarzały im się efektowne zagrania, jak choćby podanie piętką Grzesika, ale gdy dochodzili pod bramkę Śląska, tracili piłkę po dosyć łatwych stratach.
Inicjatywę mieli gospodarze i gdyby nie dobre interwencje Adriana Lisa, już to przerwy mecz byłby rozstrzygnięty. Bramkarz Warty zapobiegł utracie gola, gdy w oko w oko z nim stanął Bartłomiej Pawłowski. Lis ofiarnie rzucił mu się pod nogi i okazał się lepszy w tym pojedynku.
W 29 min. Lisowi przyszedł w sukurs słupek. Śląsk zaskoczył gości długim podaniem, świetną okazję miał Robert Pich , ale trafił w aluminium.
Na początku drugiej odsłony gospodarze też sprawiali lepsze wrażenie. Znów doskonałą paradą popisał się Lis, broniąc kąśliwy strzał Pawłowskiego. Śląsk wywalczył jednak rzut rożny, po którym Pawłowskiemu udało się już trafić do siatki. Zbyt krótko wybił piłkę Laskowski, trafiła ona do napastnika Śląska, który efektownym i mocnym uderzeniem pokonał Lisa.
W tym momencie goście nie mieli już nic do stracenia. I przeszli prawdziwą metamorfozę. Ruszyli odważnie do ataku i okazało się, że defensywa Śląska nie stanowi monolitu. W 62 min sytuację miał Kuzdra, ale został w ostatniej chwili zablokowany. Chwilę później Warta miała kolejna znakomitą okazję. Po wrzutce z prawej strony uderzył Mateusz Spychała, ale trafił tym w słupek bramki rywali.
Zieloni kreowali sobie kolejne sytuacje i w 76 min. wreszcie zdobyli kontaktowego gola. Po znakomitym zagraniu z lewej strony boiska Mateusza Kuzimskiego piłka trafiła do Roberta Janickiego, który plasowanym strzałem pokonał Michała Szromika. W ostatnim kwadransie Zieloni niemal nie schodzili z połowy Śląska. Momentami nie poznawaliśmy poznańskich piłkarzy, bo grali nie tylko dużym animuszem, ale też kombinacyjnie. Do ostatnich sekund kotłowało się na przedpolu bramki Śląska, ale drugiego gola, mimo aż 17 strzałów na bramkę rywali, Warcie nie udało się już zdobyć.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?