- Był przerażony, tym, co zrobił. Nieudolnie próbował reanimować pokrzywdzonego, obudził kierownika i prosił, by wezwać pomoc - mówiła sędzia Małgorzata Susmaga w uzasadnieniu wyroku skazującego Stanisława B. na 6 lat za spowodowanie śmierci bratanka.
Stanisław B. nie chciał zabić Łukasza. Nawet z zamiarem ewentualnym, chociaż tak uważał prokurator - co dotyczy sytuacji, kiedy ktoś nie zamierza nikogo pozbawić życia, ale uderza nożem w okolice serca, co często kończy się zgonem.
Jako krewni nie byli skłóceni, pracowali zgodnie razem przez kilka miesięcy na budowie. Jednak, jak zauważyła sędzia Susmaga, 1 marca ubiegłego roku tylko jeden z robotników był trzeźwy. Ponieważ tego dnia pogoda nie sprzyjała pracy, ziemia była zbyt zmarznięta, by kłaść płytki, ktoś rzucił hasło, że można by coś wypić...
To "coś" w przypadku brygady ze Strykowa oznaczało trzy razy po trzy czwarte litra. Nie wiadomo, dlaczego doszło do nieporozumienia i szamotaniny pomiędzy Stanisławem i Łukaszem. Starszy mężczyzna wyciągnął scyzoryk z 7-centymetrowym ostrzem. Ciął płytko, tylko jedna rana w okolicy łokcia była głębsza. Nóż uszkodził naczynia tętnicze i żylne. Nastolatek, któremu nikt nie potrafił udzielić skutecznej pomocy, wykrwawił się na śmierć. Miał 3 promile alkoholu, jego wuj - 1,26.
- Oskarżony od samego początku przyznawał się, chociaż mówił, że niczego nie pamięta i wyrażał szczery żal - mówiła sędzia Susmaga, wyjaśniając, że także te okoliczności wpłynęły na niezbyt surowy wyrok. Za spowodowanie śmiertelnych obrażeń ciała grozi kara od 2 do 12 lat.
Wtorkowy wyrok jest nieprawomocny.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?