Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć psa na Piątkowie. Położyli owczarka niemieckiego na parapecie?

Marta Danielewicz
Sędzia Monika Smaga-Leśniewska przesłuchiwała w Sądzie Rejonowym Poznań - Stare Miasto kolejnych świadków w sprawie śmierci owczarka niemieckiego
Sędzia Monika Smaga-Leśniewska przesłuchiwała w Sądzie Rejonowym Poznań - Stare Miasto kolejnych świadków w sprawie śmierci owczarka niemieckiego Łukasz Gdak
- Zwierzę samo nie weszło przez zamknięte okno na parapet - mówią świadkowie, którzy widzieli, jak owczarek niemiecki spadł z czwartego piętra. Do zdarzenia doszło w marcu zeszłego roku na os. Chrobrego w Poznaniu.

- Leżał na wąskim parapecie. Tylko jedno wąskie okno było uchylone do góry. Pozostałe były zamknięte - zeznała we wtorek w sądzie Irena Słomińska, sąsiadka oskarżonego o wyrzucenie przez okna owczarka niemieckiego. To ona wraz z drugą sąsiadką widziały, jak pies spadł z parapetu mieszkania, które wynajmowało sześć osób.

- Z okna w kuchni miałam widok na ten parapet. Pies wyglądał tak, jakby ktoś go tam położył. Zresztą sam by na parapet nie wszedł, bo okna były zamknięte. Próbowałam się dobić do mieszkania, ale nikt mi nie otwierał - mówi pani Leokadia.

Przed poznańskim Sądem Rejonowym Poznań - Stare Miasto toczy się proces w sprawie owczarka niemieckiego, który wypadł z okna z czwartego piętra bloku na os. Chrobrego w Poznaniu. Oskarżonym w sprawie jest właściciel zwierzęcia Łukasz S., który miał, zdaniem prokuratury, w marcu zeszłego roku wystawić swojego psa na parapet i zamknąć okno. Mężczyzna nie przyznaje się jednak do winy. Sąd przesłuchał świadków.

- Gdy do tego doszło, Łukasza nie było w domu. Razem byliśmy w Przeźmierowie, a wcześniej wyprowadziliśmy Gaję (imię psa) na spacer. Łukasz zostawił psa w domu i zamknął drzwi od swojego pokoju. Nie wiem, czy okno zostawił otwarte - zeznała wczoraj Katarzyna S., współlokatorka Łukasza.
Tamtego dnia oskarżony po wycieczce za miasto jednak dodomu nie wrócił. Nie zjawił się też mimo telefonów współlokatorów, którzy informowali go o przesłuchaniach policji. Jak mówi dziewczyna, oskarżony był już wcześniej karany, jednak nigdy nie znęcał się nad psem.

- Miał wyrok w zawieszeniu, dlatego bał się policji. Może Gaja sama wskoczyła na parapet, gdy usłyszała nasze głosy pod blokiem - mówi Katarzyna S.

W sądzie przesłuchiwany był też kolejny lokator oskarżonego, Rafał M., który był w mieszkaniu w momencie, gdy pies wypadł z okna. - Byłem w tym czasie w swoim pokoju. Nie otworzyłem drzwi, gdy po raz pierwszy usłyszałem pukanie, bo byłem w toalecie - przyznał świadek. - Sąsiadka mnie poinformowała o tym, co się stało. Drzwi do pokoju Łukasza otworzyli dopiero policjanci. Jedno z okien było tam otwarte - dodaje Rafał.

Zarówno Rafałowi, jak i Katarzynie pies nie przeszkadzał w mieszkaniu. - Jedyną osobą, która narzekała na Gaję, był Mariusz, który po tej akcji wyprowadził się z mieszkania. Przez chwilę przeszło mi przez myśl, że to on mógł ją wyrzucić - przyznała Katarzyna.

Kolejna rozprawa w sprawie śmierci psa ma się odbyć 17 czerwca.

CZYTAJ TAKŻE: Czy owczarek niemiecki sam wypadł z czwartego piętra?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Śmierć psa na Piątkowie. Położyli owczarka niemieckiego na parapecie? - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski