Śmiertelnie pobił zapaśnika z Poznania. Gdzie się ukrywa? Policja wciąż poszukuje Olgierda Michalskiego

- Podejrzany nadal jest poszukiwany listem gończym - przyznaje prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Śmiertelne pobicie w Poznaniu. Nie żyje zapaśnik

Do tragicznego zdarzenia doszło w nocy z 26 na 27 stycznia 2020 roku na poznańskim Starym Rynku. Dominik Sikora, zapaśnik klubu KS Sobieski, został tam pobity przez 42-letniego Olgierda Michalskiego. Na nagraniu z monitoringu widać, jak obaj mężczyźni, wraz z innymi osobami, stoją przed jednym z klubów. W pewnym momencie Olgierd Michalski nagle uderzył w twarz Dominika Sikorę. 29-latek upadł na ziemię i nie był w stanie się podnieść.

- To był jeden strzał w twarz. Zapaśnik się przewrócił – opowiadała nam osoba znająca szczegóły sprawy. Mężczyzna kilka dni walczył o życie, ale mimo to zmarł 31 stycznia na skutek obrzęku mózgu.

Policjanci o całej sprawie dowiedzieli się dopiero ze szpitala. W dniu tragedii nikt bowiem nie wezwał na miejsce funkcjonariuszy. Z kolei w połowie lutego funkcjonariusze opublikowali zdjęcie poszukiwanego Olgierda Michalskiego. Mężczyzna jest już dobrze znany wielkopolskim policjantom.

W 2017 roku awanturował się na poznańskich Jeżycach, zaczepiał przechodniów. Gdy przyjechali policjanci, zaczął uciekać. Po chwili wywiązała się szarpanina. Jak relacjonował później Andrzej Borowiak, rzecznik KWP, mężczyzna był pod wpływem środków psychoaktywnych. Chwycił za broń, która wypadła jednemu z policjantów. Udało mu się oddać kilka strzałów z broni, którą trzymał również policjant. Był pobudzony i agresywny. Policjanci użyli wobec niego paralizatora. Później w jego mieszkaniu znaleziono anaboliki. Za sprawę z 2017 roku został tymczasowo aresztowany, ale później wyszedł na wolność.

42-latek pracował w jednym z poznańskim klubów fitness jako trener personalny. W mediach społecznościowych przedstawia się jako miłośnik ekstremalnych zajęć, w tym MMA.

Od trzech miesięcy policjanci poszukują 42-latka, za którym wystawiono list gończy. Niewykluczone, że tuż po zdarzeniu mężczyzna uciekła do Szwajcarii, gdzie miała przebywać jego partnerka. Jeśli zostanie zatrzymany, może usłyszeć zarzuty związane ze spowodowaniem ciężkiego uszczerbku na zdrowiu prowadzącego do śmierci. Grozi za to nawet dożywocie.

Zobacz też: