Smudę bardzo popiera Grzegorz Lato, choć prezes PZPN nie chce tego na razie oficjalnie potwierdzić. Dzień po meczu przeprosił tylko Beenhakkera za to, że zwolnił go przed telewizyjnymi kamerami, za co Holender miał do niego (skądinąd słuszne) pretensje.
Lato nie tracił wczoraj humoru. Choć jak podkreślał, jest zniesmaczony grą reprezentacji i porażką 0:3 ze Słowenią. - W kadrze panuje zima - rozpoczął rozmowę. - Czy będzie mi brakowało Beenhakkera? Chyba wam - dodał i wybuchnął śmiechem.
Po chwili, już poważnie, tłumaczył. - Widziałem to samo, co wy. Kompromitację. Nie mogę przede wszystkim zrozumieć, dlaczego brakowało zaangażowania i woli walki. To jest reprezentacja!
Lato przyznał, że decyzję o zwolnieniu Beenhakkera podjął pod wpływem emocji.
- Wszedłem po meczu do szatni. Podałem wszystkim rękę, trenerowi też. Przed kamerami nerwy mi puściły. Powiedziałem, co powiedziałem i z te-go się nie wycofuję. Coś się wypaliło. Mogę Leo nawet przeprosić, że nie powiedziałem tego najpierw jemu. Ale mleko się wylało. Kipiało zresztą długo w tym garnku. Jak mogłem, to tonowałem nastroje. Czy oczekiwałem od Beenhakkera dymisji? Dobre pytanie. Do tej pory się zastanawiam, jak on chciał rozwiązać sprawę - mówił.
Prezes PZPN odniósł się także do słów Holendra, który na konferencji po meczu zarzucił mu brak klasy. - Nie będę tego komentował, bo musiałbym dosadnie powiedzieć, kto ma klasę. Lato potwierdził, że do końca eliminacji kadrę poprowadzi Stefan Majewski. - To wariant tymczasowy. Będziemy mieli trochę czasu, by porozmawiać z kandydatami, wysłuchać ich wizji rozwoju reprezentacji. Kandydatów jest wielu: Smuda, Skorża, Kasperczak, może z kadrą zostanie Majewski. Janas? Ciekawa propozycja - uśmiechnął się tajemniczo prezes.
Beenhakker, zamiast z kadrą do Polski, odleciał do Amsterdamu. Na lotnisku czekali na niego miejscowi dziennikarze, którym opowiedział z detalami o kulisach swojego zwolnienia.
- To piękne odzwierciedlenie polskiego stylu bycia - powiedział Leo. - Po meczu usłyszałem od Laty, że mam się z nim spotkać we wtorek. Spytałem: po co? Ale tylko coś burknął w moją stronę. Jak to często bywa u ludzi takich jak on, poczułem zapach alkoholu. Pożegnanie z zawodnikami było wzruszające, ale zawodowcy nie mogą pracować w takich warunkach - dodał Beenhakker, na którego czeka już posada w Feyenoordzie Rotterdam.
Jak podaje "AD Sportwereld", nasz były selekcjoner zostanie niebawem zaprezentowany jako dyrektor techniczny tego klubu. "To koniec zabawy w chowanego" - pisze bez owijania w bawełnę holenderski serwis.
Na Beenhakkera czeka również... pokaźna premia. Klub wypłaci mu rekompensatę za ostatnie pół roku, gdy pracował w Rotterdamie za darmo. Trzeba przyznać, że Leo umie się w życiu ustawić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?