Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sobik i Glik w Lechu? Wszystko zależy tylko od kasy

Maciej Lehmann
Tomasz Jodłowiec (w środku) kosztuje 1,5 mln euro
Tomasz Jodłowiec (w środku) kosztuje 1,5 mln euro Grzegorz Dembiński
Dopiero 23 grudnia rada nadzorcza KKS Lech Poznań podejmie decyzję o tym, ile pieniędzy przeznaczone zostanie na zimowe zakupy. A od tego zależy, kto w tym okienku transferowym wzmocni Kolejorza.

O nowych transferach w poznańskim klubie mówi się praktycznie od dwóch miesięcy, czyli od październikowego "przesilenia". Wydawało się, że Lech przegrał wtedy wszystko, co było do przegrania. Odpadł przecież z Ligi Europejskiej, w żenującym stylu pożegnał się z Remes Pucharem Polski, w sześciu meczach zdobył tylko siedem punktów i tracił aż dziewięć do lidera. Wtedy też zawaliła się koncepcja budowania drużyny w oparciu o młodych, zdolnych zawodników zagranicznych, których będzie można sprzedać z dużym zyskiem na Zachód. Stało się tak dlatego, że Lech zanotował zbyt dużo transferowych niewypałów. Teraz ma się to zmienić. Kolejorz chce kupować graczy już ukształtowanych, choć oczywiście młodzież też znalazła się w kręgu zainteresowań klubu z Bułgarskiej.
Kto więc może przyjść do Kolejorza ? Rutkowski w obszernym wywiadzie przyznał, że Lecha stać na piłkarzy za 200-300 tysięcy, może w wyjątkowych przypadkach 500 tysięcy euro.

- Kupujemy zawodników, których obserwujemy wielokrotnie. Zastanawiamy się, czy i jakie błędy popełniliśmy przy transferach Handżica i Golika. Mieliśmy opinie trenerów, wygląda na to, że mimo wszystko popełniliśmy błąd - mówił właściciel Lecha. Problem w tym, że do tych dwóch nazwisk doszły kolejne - Chrapek, Zapotoka, Kasprzik. Ta piątka kosztowała prawie 3 miliony złotych. Gdyby teraz tych piłkarzy z powrotem udało się zamienić na gotówkę, dyrektor sportowy Marek Pogorzelczyk mógłby obiecać kibicom pozyskanie naprawdę wartościowych piłkarzy.

Lecz tak wesoło nie jest. Pogorzelczyk otrzymał więc zadanie, by pozbyć się niepotrzebnych piłkarzy. Handżica i Golika próbuje wypożyczyć do klubów z Bałkanów, a Grzegorza Kasprzika albo sprzedać do Górnika Zabrze, albo zamienić z niewielką dopłatą na Kamila Glika.

Gdyby rzeczywiście ludzie odpowiedzialni za transfery w poznańskim klubie mieli się kierować wytycznymi Jacka Rutkowskiego, to o spektakularnych zakupach trzeba by... zapomnieć. Ale Lech jak ryba wody potrzebuje sportowego sukcesu. Za kilka miesięcy zostanie oddany nowy stadion, na którym będzie mogło zasiąść ponad 40 tysięcy widzów. To olbrzymi kapitał. Można go jednak łatwo roztrwonić, jeśli nie uda się zbudować zespołu, który swoją grą nie porwie tłumów. Po fatalnym, zarówno jeśli chodzi o frekwencję, jak i o dochody, ostatnim półroczu, trzeba na nowo wkraść się w łaski kibiców. Muszą oni dostać atrakcyjny "produkt", który będzie w stanie nie tylko rywalizować z Wisłą i Legią w słabiutkiej ekstraklasie, ale przede wszystkim powalczy w Lidze Europejskiej. Najgorsze dla Lecha jest to, że w Polsce brakuje piłkarzy, których pozyskanie gwarantowałoby skok jakościowy. Jeśli znalazłoby się kilka nazwisk, to trzeba płacić za nich krocie. Z tego właśnie powodu Lech szuka też wzmocnień za granicą.

Dlatego tak ważne będą decyzje rady nadzorczej. Czy Lech zdecyduje się już zimą na ofensywę i przeznaczy na transfery 2 mln euro, które z nawiązką wrócą latem do kasy po sprzedaży Roberta Lewandowskiego? Może się też zdarzyć, że zimą do wydania będzie tylko milion euro i wtedy Kolejorz pozyska jednego piłkarza ze znanym nazwiskiem i dopiero latem rozejrzy się za kolejnymi wzmocnieniami. Możliwy jest też wariant bardzo oszczędnościowy, a wtedy do Lecha trafią piłkarze z kartą na ręku, tacy jak Zbigniew Zakrzewski.

- W wielu klubach jest podobna procedura. Od dyrektora sportowego wymaga się, by był przygotowany na każdy wariant, więc obserwowani są zawodnicy z różnych krajów, o różnych cenach - tłumaczy nam jeden z piłkarskich menedżerów.

W praktyce wygląda to następująco: jeśli możemy wydać dużo, to kupujemy Tomasza Jodłowca z Polonii, Witalija Rodionowa z BATE Borisow i Janusza Gancarczyka ze Śląska. Jeśli środki są ograniczone, to w grę wchodzą Andrzej Niedzielan bądź Artur Sobiech z Ruchu, Zakrzewski i jeden z młodzieżowych reprezenantów Słowacji czy Bośni i Hercegowiny.

Gracze Ruchu są zresztą bardzo wysoko na liście potencjalnych wzmocnień Lecha. Wiadomo, że sytuacja finansowa chorzowskiego klubu jest bardzo zła. Mówi się, że już od kilku miesięcy piłkarzom wypłaca się tylko gołe pensje. Ruch będzie zmuszony sprzedać jedną ze swoich gwiazd, a gorącym towarem jest też środkowy obrońca Maciej Sadlok.

- Wierzę, że dojdzie trzech zawodników, którzy byliby prawdziwymi wzmocnieniami, a nie tylko uzupełnieniem składu - mówi trener Jacek Zieliński. - Priorytetem jest napastnik. Robert Lewandowski przez pół rundy był jedynym zawodnikiem w tej formacji o umiejętnościach pierwszoligowych. Jeśli chcemy grać o mistrzostwo, nie możemy pozbyć się ani jednego kluczowego zawodnika. Mam zresztą zapewnienie zarządu, że ani Sławomir Peszko ani Robert Lewandowski nie zostaną sprzedani - powiedział po meczu z Koroną szkoleniowiec Kolejorza.

Wszystko wskazuje też na to, że w Lechu zostanie Anderson Cueto, o którym mówiło się, że podobnie jak Luis Henriquez czy Zlatko Tanevski miał sobie szukać nowego klubu.

- Występ Andersona oceniam bardzo poprawnie. Mimo wszystko jest to chłopak, który ma smykałkę do gry. Jego problemem jest jednak w dalszym ciągu czytanie gry, ustawienie taktyczne oraz przygotowanie fizyczne. Anderson już w 60. minucie gry oddychał rękawami. Ale jest to ciekawy zawodnik i może nam wiele pomóc. Jeśli Anderson Cueto w dalszym ciągu będzie starał się tak jak dziś i w jego grze oraz podejściu do treningów nadal będę widział taką poprawę, to ja nie chcę się go pozbywać - powiedział w sobotę trener "Kolejorza".

Kto i za ile

- Wariant optymistyczny, Lech ma do dyspozycji 2 mln euro na transfery
Przychodzą: Witalij Rodionow, Tomasz Jodłowiec i Kamil Glik lub Janusz Gancarczyk

- Wariant najbardziej prawdopodobny, Lech może wydać milion euro na transfery
Przychodzą: Rodionow lub Artur Sobiech, za którego Lech stara się rozłożyć płatności w ratach, Zbigniew Zakrzewski, Matesz Cetnarski lub Marko Milinković

- Wariant oszczędnościowy. Lech ma tylko pół miliona euro na transfery
Przychodzą: Andrzej Niedzielan, Zbigniew Zakrzewski, Kamil Glik. Odchodzi Grzegorz Kasprzik

- Oni opuszczają Lecha:
Hernan Rengifo - Meksyk, Rosja lub Turcja
Gordan Golik - powrót do Varteksu Varażdin
Luis Henriquez - menedżer ma mu szukać nowego klubu
Zlatko Tanevski - szuka klubu

Znaleźli się na celowniku Lecha


Napastnicy:

Witalij Radionow - Białorusin, 26 lat. W tym roku wiosną strzelił w II Bundeslidze 4 gole dla Freiburga. Wyceniany na 800 tysięcy euro.
Artur Sobiech - Ruch Chorzów 19 lat, 7 goli jesienią. 600 tys. euro.
Andrzej Niedzielan - 30 lat, Ruch Chorzów, 7 goli jesienią. Kosztuje tylko 500 tys. złotych
Nemania Bilbija - 19 lat, lewonożny napastnik, gra w Boracu Banja Luka, 6 goli w 15 meczach, wyceniany na 400 tys. euro
Ivan Milicevic - 21 lat, Chorwat, gra w NK Osjjek, strzelił 6 bramek w 14 meczach. 800 tys. euro
Adin Dzafic - Bośniak. Występuje w FK Velez Mostar. 20 lat. Reprezentant kadry U-21 Bośni i Hercegowiny. W 15 jesiennych meczach strzelił 10 bramek. Kosztuje 400 tys. euro.

Pomocnicy:

Janusz Gancarczyk - 25 lat, Śląsk Wrocław, 300 tys. euro
Mateusz Cetnarski - 21 lat, Bełchatów, 400 tys. euro
Marko Milinković - Serb, gra na Słowacji w MFK Kosice. Lewy pomocnik, 800 tys. euro

Obrońcy:

Tomasz Jodłowiec, 24 lata, Polonia warszawa. 1,5 mln euro
Maciej Sadlok - Ruch, 21 lat, 1,5 mln złotych
Kamil Glik - Piast, 1,5 mln zł, do negocjacji
Edin Cocolic - 22 lata, Zeleznicar Sarajevo, Bośniak, kończy mu się kontrakt

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski