Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Soczi 2014: Poznaniak wolontariuszem. Ogląda z bliska zmagania Polaków

Anna Łoś
Dawid Lemanowicz pracuje w centrum medialnym w Soczi
Dawid Lemanowicz pracuje w centrum medialnym w Soczi
Z Dawidem Lemanowiczem, poznańskim wolontariuszem na Igrzyskach Olimpijskich w Soczi, rozmawia Anna Łoś.

Bycie wolontariuszem na igrzyskach Olimpijskich w Soczi to bardziej praca, czy przygoda?
To wielka przygoda, a przy okazji praca. Zagraniczny wyjazd, poznanie nowych ludzi i kultur, możliwość współorganizowania największej światowej imprezy, jaką są igrzyska olimpijskie. Taka okazja może się nie powtórzyć. Jestem podróżniczym zapaleńcem i dlatego wolontariat w nieznanym państwie, jakim była dla mnie Rosja, bardzo mi się podoba.

To nie Twój pierwszy wolontariat na dużej imprezie sportowej. Jakie widzisz różnice między Euro 2012 a IO w Soczi?
Igrzyska to zdecydowanie większa impreza, są zawody w różnych dyscyplinach, a co za tym idzie jest więcej wydarzeń i pracy dla wolontariuszy, którzy zostali podzieleni na różne tematyczne sekcje. Druga sprawą jest to, że wtedy pracowałem w Poznaniu, blisko domu, a teraz wyjechałem 3000 km dalej.


SOCZI 2014: WSZYSTKO O IGRZYSKACH OLIMPIJSKICH W NASZYM SERWISIE!


Jesteś fotoasystentem. Jak wygląda Twój dzień? Znajdujesz czas na zwiedzanie i zabawę?
Na wszystko jest czas. Mam określony grafik, wyznaczone godziny pracy i dni wolne. Zwiedzanie i zabawa to moje priorytety, zaraz po skończonej zmianie. Do Laury, czyli mojego miejsca pracy, podróż trwa około dwóch godzin. Później, już na trasie biegów, odpowiadam na pytania fotoreporterów, kieruję ich we właściwe miejsca i pilnuję, czy zajmują przeznaczone dla nich pozycje.

Za swoją pracę nie dostajesz wynagrodzenia. Ile trzeba dołożyć do takiej wyprawy?
To prawda, wynagrodzenia nie dostaję, ale mam zapewnione zakwaterowanie i wyżywienie. Musiałem sobie tylko zorganizować przelot. Leciałem z Berlina do Soczi, z przesiadką w Moskwie. To i tak się opłaca, bo spędzę tutaj praktycznie miesiąc. Nie ukrywam, że jest tu świetna atmosfera, a dla mnie to pewien rodzaj wakacji.

W mediach słyszymy, że w Soczi brakuje kibiców i wolontariusze zajmują miejsca na trybunach. Miałeś to szczęście?
To prawda, że wolontariusze mają okazję zobaczyć na żywo niektóre zawody. Ja na razie byłem tylko na próbie ceremonii otwarcia. Niesamowite przeżycie. Zawsze takie wydarzenia oglądało się w telewizji, a teraz sam w nich uczestniczę.

A słynne "grupowe" toalety widziałeś?
Nie, ale wiem, że zadziwiły cały świat. Może jeszcze się na nie natknę. Wbrew temu, co się mówi, moje pierwsze wrażenia były takie, że wszystko, co miało być gotowe, Rosjanie zapięli na ostatni guzik. Chwalę sobie zakwaterowanie. Mam tu wszystko, czego potrzebuję.

Na igrzyskach są ludzie z całego świata. Spotkałeś też reprezentantów Polski?
Miałem okazję być na ceremonii wręczenia medali skoczkom narciarskim. Kamil Stoch otrzymujący złoty medal, hymn i flaga Polski, a w tle płonący znicz olimpijski - zaparło mi dech w piersiach! To przeżycie, na które długo czekałem, i którego nigdy nie zapomnę.

Poleciłbyś innym taką formę podróżowania i śledzenia sportowych zmagań?
Oczywiście, że tak. To niesamowite i niepowtarzalne przeżycie. Tutaj na żywo oglądam niektóre ceremonie i zmagania sportowców. W jednym miejscu spotykam wolontariuszy z całego świata - Chin, Stanów Zjednoczonych, Kanady, Francji, Włoch, Polski i innych państw. Już mam na mojej liście kolejne wolontariaty - zbliża się Rio2016.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski