Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sołacz. Raj dla mieszkańców, kąsek dla deweloperów

Anna Jarmuż
Sołacz. Raj dla mieszkańców, kąsek dla deweloperów
Sołacz. Raj dla mieszkańców, kąsek dla deweloperów Łukasz Gdak
Sołacz to wymarzone miejsce do życia - między innymi ze względu na bliskie sąsiedztwo parku Sołackiego. Niestety, z atrakcyjności tej okolicy zdają też sobie sprawę deweloperzy. Walka z nimi trwa od lat.

Oaza wypoczynku, zdrowia i spokoju - tym jest dla mieszkańców Poznania park Sołacki. Po parkowych alejkach spacerują z przyjaciółmi lub psami. Na Sołaczu codziennie bawią się dzieci, można tam spotkać wielu biegaczy.

- Jest to park wypoczynkowy - nie ma wątpliwości Danuta Kańska, radna osiedlowa, która mieszka tu od wielu lat. - Jest tak umiejscowiony, że nie słychać tam hałasu samochodów. Dojazd jest bardzo dobry. Tuż przy parku, na ulicy Nad Wierzbakiem jest przystanek autobusowy i tramwajowy.

- Dziesięć minut drogi od centrum miasta mamy park, gdzie jest cisza i spokój - wtóruje jej Marcin Nowak, przewodniczący Rady Osiedla Sołacz.

To sprawia, że do zielonego Sołacza przyjeżdżają ludzie z całego Poznania. Choć nie wszyscy korzystają z komunikacji miejskiej.

- W niedziele w okolicach parku nie ma gdzie zaparkować. To pokazuje, ilu ludzi wypoczywa na Sołaczu - dodaje Michał Kamiński, wiceprzewodniczący rady. Sam bywa w parku codziennie.

Jak zauważają mieszkańcy, gdy ktoś bierze ślub, na sesję zdjęciową też przyjeżdża do parku Sołackiego. To obowiązkowy „punkt programu”.

- Gdy Restauracja Meridian, która znajduje się na terenie parku, była przez jakiś czas zamknięta, ponoć ludzie przekładali daty ślubu - żartuje Paweł Szwaczkowski, członek RO Sołacz.

Sąsiedzi to sarny i bażanty
- Tam jest życie - mówią o parku sami mieszkańcy dzielnicy.

Teren ten zamieszkują kaczki, traszki i żaby. Swoje siedliska mają zresztą różne gatunki ptaków.

- W sąsiedztwie mojego domu jest łąka. Można tam zobaczyć sarny, lisy i jeże. W moim ogrodzie gościła kiedyś cała rodzina bażantów - wylicza Ewa Drobczyń- ska, która mieszka przy ulicy Bocianiej. Przypomina sobie, jak kiedyś w piwnicy jej domu zamieszkały ropuchy - chroniony gatunek.

- Ukryły się... w węglu. Wszystkie umyliśmy i wypuściliśmy - wspomina kobieta.

Mieszkańcy Sołacza zaobserwowali, że w ostatnim czasie w parku pojawiły się gatunki ptaków, których wcześniej tam nie było. Przewidują jednak, że jeśli polityka miasta się nie zmieni, to co poznaniacy kochają w parku Sołackim, może stać się w przyszłości tylko wspomnieniem. Wszystko z powodu planu zabudowy sąsiednich terenów.

„Nie” dla zabudowy
Zgodnie z projektem miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, osiedle domów jednorodzinnych (ponad 40 budynków) ma stanąć pomiędzy ulicami Grudzieniec, Poleska, Niestachowska i Litewska. Mieszkańcy osiedla uważają, że najlepszym rozwiązaniem będzie pozostawić tam tereny zielone. Pojawił się pomysł, by działkę o powierzchni 12,5 hektara przeznaczyć na poszerzenie parku Sołackiego, który powoli robi się za ciasny. Petycję w tej sprawie podpisało ponad 1400 osób. W listopadzie apel trafił do rąk prezydenta Jacka Jaśkowiaka.

- Nie walczymy o park Sołacki dla samej walki. Leży nam na sercu jego dobro - tłumaczy Paweł Szwaczkowski.

Problem polega na tym, że teren, o którym mowa, w większości należy do dewe- loperów. By poszerzyć park, miasto musiałoby go wykupić lub uwzględnić takie przeznaczenie w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Wtedy trzeba wziąć pod uwagę odszkodowania dla deweloperów, którzy kupili działki jako teren inwestycyjny. Jak szacuje Łukasz Olędzki z Miejskiej Pracowni Urbanistycznej, mowa o 48 mln złotych. Dlatego w nowym planie, który jest właśnie opracowywany, pod uwagę wzięto wersję kompromisową. Park zostanie poszerzony, ale nie o kilkanaście hektarów, ale o 2,4 ha. Mieszkańcy Sołacza mówią krótko - to mydlenie oczu, a zabudowa może mieć fatalne skutki.

- Ekosystem parku zostanie zachwiany. W okresach suchych - z braku naturalnego magazynu wody, jakim jest ten teren - zaczną usychać drzewa i stawy. Zniknie nie tylko roślinność, ale i zwierzęta - tłumaczy Danuta Kańska.

Jak zauważa Michał Kamiński, park Sołacki może podzielić los rezerwatu Żurawiniec. Tam też woda opadowa, zamiast wsiąkać do gruntu, zatrzymywała się na chodnikach, drogach i dachach, a następnie trafiała do kanalizacji deszczowej, skąd była odprowadzana do rzeki.

- Zabudowa w tej części miasta sprawiła, że roślinność torfowa zniknęła. Obecnie wydawanych jest wiele milionów na rewitalizację rezerwatu - wyjaśnia Michał Kamiński.

Z drugiej strony park Sołacki położony jest w nizinie na terenie podmokłym. Dlatego, podczas ulewnych deszczów z Winiar, Jeżyc i Strzeszyna spływają tam ogromne ilości wody, na skutek czego tereny zielone i posesje na Sołaczu już teraz są zalewane.

Mieszkańcy zwracają też uwagę, że Sołacz to jeden z czterech głównych klinów zieleni, który według założycieli - profesorów Czarneckiego i Wodziczki - miał doprowadzać świeże powietrze do centrum miasta.

- Powietrze w Poznaniu już teraz jest zanieczyszczone. Pojawia się problem smogu. W przyszłości możemy nie mieć, czym oddychać - przewiduje Danuta Kańska.

Jak podkreśla, nie są to tylko opinie mieszkańców, ale wyniki badań wielu ekspertów. Wątpliwości, że zabudowa wokół parku zakłóci mikroklimat nie tylko Sołacza, ale też pozostałych części miasta, nie ma m.in. Janusz Kapuściński, miejski radny i profesor nauk rolniczych, który przeprowadził analizę na ten temat.

- Kiedy w latach 30. zakładano kliny zieleni, Poznań był na świecie przykładem, jak urządzać miasta - przypomina Danuta Kańska. - Park budzi zachwyt do tej pory. Kiedy wiele lat temu do urzędników Wydziału Ochrony Środowiska przyjechali goście z Niemiec, powiedzieli, że jesteśmy szczęściarzami. Bo mamy cudowny park w centrum miasta.

Jak zauważa Michał Kamiński, zagraniczni studenci, którzy przyjeżdżają do Poznania, także dziś zwracają uwagę na piękną zieleń. Niestety, w naszym mieście się tego nie szanuje. O zieleń nie dba się w należyty sposób. Brakuje miejskich ogrodników, którzy opiekowaliby się parkami.

- W innych europejskich miastach, na przykład w Londynie, parki są wizytówką miasta. U nas za taką uchodzą Stary Browar czy Galeria MM - ironizuje Michał Kamiński.

- Nie zdziwiłbym się, gdyby pojawiła się propozycja, że w parku Sołackim też ma stanąć galeria handlowa. Stawki zostaną umiejscowione w jej wnętrzu - drwi Grzegorz Rumatowski, mieszkaniec Sołacza.

- Poznań się wyludnia, mieszkańcy uciekają z miasta - zauważa Marcin Nowak. - Jeśli władze miasta chcą zatrzymać tę tendencję, muszą zrezygnować z zabudowy terenów zielonych.

Takiego samego zdania jest Lech Mergler, wiceprezes Stowarzyszenia Prawo do Miasta, zaangażowanego w opracowywanie planu miejscowego dla Sołacza, a wcześniej zapisów w studium przestrzennym.

- Została zgłoszona publicznie propozycja, aby przekazać deweloperom inne działki miejskie, o równej wartości, a tereny wokół parku Sołackiego przeznaczyć na zieleń. Pierwsza reakcja władz jest taka, że te inne działki także stanowią wartość dla miasta i są potrzebne do określonych celów. Władze Poznania muszą więc sobie określić, jak wysoko cenią park Sołacki. Próbujemy przekonywać, że jest on wartością unikalną - historyczną, rekreacyjną, ekologiczną, godną poniesienia kosztów na jej zachowanie i rozwój - tłumaczy Lech Mergler.

Jak podkreśla, opracowując plan miejscowy dla tego terenu (obecnie to się dzieje), należy w prognozie środowiskowej, wchodzącej w skład planu i określającej konsekwencje dla środowiska przyrodniczego wprowadzenia w życie zapisów planu - uwzględnić te rozmaite oddziaływania i problemy ekologiczne, o których tu mówimy. W poprzedniej wersji planu prognoza środowiskowa je ignorowała.

- Obecnie opracowuje się plany zagospodarowania tej części Jeżyc, która przylega do sąsiedztwa parku Sołackiego, granicząc przez nasyp z torami kolejowymi. Plany te zakładają przekształcenie terenów poprzemysłowych w intensywną zabudowę mieszkaniową. W niedalekiej przyszłości w tej dzielnicy przybędą tysiące mieszkańców, o rzut kamieniem od parku Sołackiego. Ci wszyscy ludzie, w poszukiwaniu wypoczynku w zieleni, będą przybywać do parku Sołackiego, bo na Jeżycach prawie nie ma terenów zieleni, jedynie na przeciwnym ich krańcu Stare Zoo - wyjaśnia Lech Mergler. - To kolejny argument, który przemawia za poszerzeniem parku, jeśli nie chcemy, bo został zadeptany, bo ma przecież ograniczoną pojemność.

Jak zaznacza Marcin Nowak, powszechne mniemanie, że projekt Stübbena zakładał zabudowę na tym terenie w związku z czym należy się tego trzymać jest błędne. Stübben przygotował plan, niebiorący pod uwagę warunków geologicznych. Dlatego od stu lat teren ten nie jest zabudowany.

To nie pierwsza walka o Sołacz
Po latach stało się jasne, że tereny wokół parku Sołackiego są wyjątkowo atrakcyjne dla deweloperów. Groźba zabudowy zielonych terenów na Sołaczu pojawia się nie pierwszy raz. Podobna dyskusja jak dziś toczyła się już w 2010 roku - podczas opiniowania projektu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu. Projekt zakładał budowę nowych domów na obrzeżach parku Sołackiego i parku Wodziczki. Przeciwko takiemu rozwiązaniu byli mieszkańcy całego Poznania. Do protestu włączyli się poznaniacy z innych dzielnic - m.in. Ogrodów, Jeżyc, Winograd i Moraska. Pod sprzeciwem w sprawie zabudowy członkowie Towarzystwa Przyjaciół Sołacza i radni osiedlowi zebrali 10 tysięcy podpisów. Planu ostatecznie nie uchwalono.

Na początku 2012 roku o warunki zabudowy dla swoich działek, znajdujących się przy ul. Litewskiej wystąpił Uniwersytet im. Adama Mickiewicza. Radni osiedlowi z Sołacza obawiali się wówczas, że może to być pierwszy krok w kierunku sprzedaży terenu firmie deweloperskiej. Do takiej transakcji ostatecznie nie doszło.

Mniej więcej w tym samym czasie toczyła się też dyskusja na temat budowy czterech wieżowców, które miałyby stanąć u zbiegu ulic Urbanowskiej i Drzymały, wśród domków willowych. Budynki o wysokości od 8 do 12 kondygnacji chciał postawić deweloper - spółka Zero 1. Plan ten nie powiódł się ku radości mieszkańców.

Ostatnia walka rozegrała się w 2014 roku, podczas powstawania nowego studium dla miasta Poznania. Projekt zakładał zabudowę zieleni. Mieszkańcy Sołacza zwrócili wówczas uwagę na niekonsekwencję urbanistów. W dokumencie, mówiącym o kierunkach rozwoju miasta, podkreśla się znaczenie układu zieleni, postuluje się jego ochronę i poszerzenie. Natomiast w zapisach szczegółowych, wprowadza się możliwość zabudowy. W tym przypadku protesty na nic się zdały. Ostatecznie radni zdecydowali, że na południe od parku Sołackiego (między ul. Grudzieniec a parkiem) oraz między ul. Drzymały a parkiem Wodziczki mogą powstać nowe domy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski