18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sóley zaśpiewała w Sali Wielkiej Zamku. Uroczo niezdarna Islandka rozbroiła publiczność! [RELACJA]

Kamil Babacz
Sóley zaśpiewała w Zamku
Sóley zaśpiewała w Zamku Archiwum artysty
Islandzka piosenkarka zaczarowała i rozbawiła publiczność Sali Wielkiej Zamku, przypadkiem nazywając wszystkich... brzydalami.

Widownia w Sali Wielkiej Zamku podczas piątkowego koncertu islandzkiej piosenkarki, Sóley Stefánsdóttir, związanej z rozpoznawalnym również w Polsce indie folkowym zespołem Seabear, wypełniona była do ostatniego miejsca. Sóley przyjęto w Poznaniu gorąco, mimo że koncert rozpoczęła od małej wpadki.

- How are you Poznań? Good? Bad? Or… ugly? (Jak się macie? Dobrze? Źle? A może jesteście brzydcy?) - zakrzyknęła po zagraniu pierwszego utworu, wywołując salwę śmiechu.

Od razu wytłumaczyła, że nie chciała nas obrazić. Do głowy przyszedł jej film "The Good, The Bad and The Ugly":
- Nie wiem czemu to powiedziałam. Znacie ten film, prawda? Nie mówię, że jesteście brzydcy. Wszyscy jesteście pięknymi ludźmi! - przepraszała kilkukrotnie z charakterystycznym urokiem.

CZYTAJ TAKŻE:
Sóley zaśpiewa z Zamku. Porównują ją do CocoRosie i Lykke Li!

Spośród wielu koncertów, które ostatnio widziałem, występ Sóley był jednym z… najzabawniejszych. Mimo że piosenki Sóley są dosyć smutne, artystka wydaje się być bardzo pozytywnie nastawioną do świata osobą. Jej sposób bycia na scenie najłatwiej jest mi określić angielskim słówkiem "awkward", oznaczającym pewną niezgrabność, nieśmiałość i nieporadność, która jednak jest niezwykle urocza.

Wyobraźcie sobie na scenie drobną dziewczynkę, która na dodatek mówi nieco łamanym angielskim z islandzkim akcentem. Na polskim podwórku nieco podobną postacią wydaje mi się Iza Lach - zresztą jej muzyka, mimo braku folkowego elementu, nie jest z zupełnie innej bajki.

Miejsca siedzące i statyczni wykonawcy nadają zwykle koncertem dość konserwatywnego charakteru. Humor Sóley kompletnie jednak rozbroił liczną publiczność i stworzył intymną, odprężającą atmosferę. Przez większość czasu w Sali Wielkiej było bardzo cicho ("Lubię cichych ludzi, sama jestem cicha"), ale publiczność nie raz zanosiła się śmiechem.

Zwłaszcza w trakcie zapowiedzi jednego z ostatnich utworów - "miłosnej piosenki o ptaszku, a właściwie dwóch ptaszkach, które się wzajemnie szukają i chyba się znajdują, ale nie wiem, bo nie skończyłam pisać tekstu".

O Sóley mówi się czasem, że to Tim Burton islandzkiej muzyki. Niektóre nieco kabaretowe i groteskowe utwory faktycznie faktycznie brzmiały jak zapis dziwnego snu, ale chwilami, wyłącznie przy akompaniamencie dźwięków pianina, jej proste piosenki o miłości wydały mi się bardzo klasyczne. Innym razem atmosfera niepokojących koszmarów ustępowała miejsca wrażeniu sennego raju, pozwalając oderwać się od wszystkich zmartwień codziennego życia.

Skąd ten kontrast? Pewnie stąd, ze część utworów Sóley napisała podczas zimnych, przygnębiających nocy polarnych, ale czasem to dzień trwa tam całą dobę.


GŁOS WIELKOPOLSKI POLECA:


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski