Trener Jacek Zieliński ostrzega przed Brazylijczykiem Evertonem, który jest najgroźniejszym napastnikiem wicemistrza Norwegii.
Zarówno lechici jak i piłkarze Fredrikstad FK zremisowali swoje ostatnie mecze 1:1. Poznaniacy walczyli jednak o Superpuchar i trzeba było wyłonić zwycięzcę. Nasza drużyna lepiej strzelała rzuty karne od Wisły i zanotowała pierwszy sukces w tym sezonie.
- Wygraliśmy ważny, prestiżowy mecz. Pokonaliśmy mistrzów Polski i to ma swoją wagę. Takie sukcesy cementują zespół. Dziś można jednak sobie powiedzieć, że wbrew pozorom to wcale nie wyglądało tak dobrze. Było dużo mankamentów w grze. Było ich nawet trochę więcej niż plusów, nie licząc oczywiście wzniesienia pucharu. Wiemy o błędach, rozmawialiśmy o nich i chcemy je wyeliminować - mówił wczoraj trener Jacek Zieliński.
Przyciśnięty pressingiem w sobotę Lech łatwo tracił piłkę. Mało było płynnych akcji, kilka niepewnych interwencji zanotowała też obrona. - Nikomu nie obiecałem, że będziemy w pełni formy już pod koniec lipca - podkreśla poznański szkoleniowiec i dlatego przestrzega swoich graczy przed zbytnią pewnością siebie.
- Fredrikstad to bardzo solidny zespół. Nieprzypadkowo zdobyli wicemistrzostwo Norwegii. Są do bólu skuteczni. Potrafią atakować przeciwnika już daleko od bramki i wywierać na niego presję. Mają dużo atutów w ofensywie, dzięki trzem ciekawym napastnikom. Najgroźniejszy wydaje się Brazylijczyk Everton. Całą grę ustawia pod siebie, rzadko do kogoś podaje, ale gdy otrzyma dobrą piłkę, jest bardzo niebezpieczny. W poniedziałek znowu zdobył bramkę po indywidualnym trzydziestometrowym rajdzie. Nikt nie potrafił go dogonić - stwierdził trener Lecha.
- Ciekawym zawodnikiem jest Kostarykańczyk Celso Borgas. Warto wspomnieć też o wysokim Johannsonie. Norweg jest bardzo groźny przy stałych fragmentach gry, zagrywa wysokie piłki do partnerów, świetnie walczy w powietrzu. Na tych zawodników trzeba zwrócić szczególną uwagę. Na szczęście będziemy dobrze przygotowani do tego meczu pod względem taktycznym - podkreślał Jacek Zieliński.
Na szczęście w trochę mniej entuzjastycznym tonie o zespole Fredrikstad wypowiada się Hubert Małowiejski. Szef banku informacji Kolejorza oglądał Norwegów w poniedziałkowym pojedynku z Aalesund FK. Po tym spotkaniu z 19 punktami na koncie, czwartkowi rywale Lecha plasują się na 12. miejscu w tabeli.
- Nie są w najwyższej formie. W lidze wyraźnie im nie idzie. Zdecydowanie lepiej prezentują się, gdy posiadają piłkę. Gdy muszą się bronić, popełniają dużo błędów - powiedział dla klubowej telewizji analityk Lecha.
Kolejorz zagra w czwartek w identycznym składzie jak przeciwko Wiśle Kraków. Co prawda pod małym znakiem zapytania stał występ Sławomira Peszki, ale wczoraj okazało się, że kontuzja palca nie jest groźna.
- Trochę jeszcze boli, bo rana musi się zagoić, ale trenowałem już na pełnych obrotach, więc wszystko jest OK. Chcemy powtórzyć nasz pucharowy sukces z ubiegłego roku, a to oznacza, że musimy okazać się lepsi od Norwegów. Jaki wynik nas satysfakcjonuje? Zwycięstwo, albo bramkowy remis - powiedział nam skrzydłowy Lecha.
Dziś wieczorem Lechici mają zaplanowany trening na stadionie Fridrikstad.
Transmisji jednak nie będzie
- Szanse na to, że jakaś telewizja pokaże mecz Lecha z Fridrikstad, są niestety iluzoryczne. Nawet nie wiemy, czy zostanie wyprodukowany sygnał w Norwegii - powiedział nam wczoraj Tomasz Cieślik z firmy Sportfive, dysponującej prawami do transmisji telewizyjnej.
Cieślik podkreślał, że choć cena za pokazanie meczu poznańskiego zespołu nie była wygórowana, żadna stacja nie chciała zapłacić. - Nie oddamy naszych praw za darmo, trzeba nas też zrozumieć - dodał przedstawiciel Sportfive.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?