Rodzice dzieci, które chodzą do szkoły na os. Jana III Sobieskiego rozpoczęli walkę o jej rozbudowę. Uczniowie nie mają sali gimnastycznej. Pomieszczenie, które pełni tę funkcję trudno salą nazwać. Nie jest one większe od zwykłej sali lekcyjnej. Zresztą, z tymi też szkoła ma problem. Klasy są za małe, a ich ilość jest niewystarczająca. Czasem jedną salę od drugiej oddzielają tylko prowizoryczne drzwi. Część zajęć odbywa się... w piwnicy.
W Zespole Szkół z Klasami Integracyjnymi i Specjalnymi nr 1 (o której mowa) uczy się 198 dzieci. Znajduje się tam Szkoła Podstawowa nr 68, Gimnazjum Specjalne nr 114 oraz oddział przedszkolny.
- Radzimy sobie, jak możemy - mówi Katarzyna Dahlke, dyrektorka zespołu. - Starsze dzieci korzystają z sali gimnastycznej sąsiedniej Szkoły Podstawowej nr 15. Organizujemy też częste wyjazdy na basen.
Dla dzieci i nauczycieli jest to jednak kłopotliwe. Dojście lub dojazd na zajęcia zajmuje sporo czasu. Dzieci muszą wychodzić na lekcje wf-u poza budynek szkoły - bez względu na pogodę. Rodzice i nauczyciele marzą o tym, by sala gimnastyczna stanęła tuż przy budynku szkoły, w miejscu gdzie dziś znajduje się niezagospodarowany plac. - Do nowopowstałego gmachu chcielibyśmy przenieść też sale, które dziś znajdują się w piwnicy - pracownię komputerową, bibliotekę i pomieszczenia do zajęć indywidualnych - wylicza K. Dahlke.
Małe klasy są potrzebne, ponieważ w szkole z roku na rok przybywa uczniów z autyzmem. Rodzice wiedzą, jak bardzo pomaga tym dzieciom kontakt ze zdrowymi rówieśnikami.
- Moja córka była bardzo zamknięta w sobie. Trudno było nawiązać z nią kontakt. To właśnie w szkole nauczyła się komunikować ze światem. Dziś jest radosnym dzieckiem, które z chęcią chodzi na lekcje - wyjaśnia Anna Niklewska, mama Oli, a zarazem nauczycielka w Zespole Szkół z Klasami Integracyjnymi i Specjalnymi nr 1.
Rodzice i nauczyciele marzą o poprawie warunków. Chcą jednak, by szkoła pozostała placówką kameralną, a nie stała się molochem dla 300 uczniów. To zakłóci ideę integracji, która przyświeca szkole. Z tych samych powodów zależy im, by pozostać w tym samym budynku.
- Jesteśmy szkołą pozarejonową. Dzieci, które wymagają specjalistycznej opieki, są dowożone przez rodziców z różnych części Poznania. Jednak pozostali uczniowie pochodzą z Piątkowa i okolic. Gdy szkoła zostanie przeniesiona, nie będą już do niej chodzić.
Problemem, który może stanąć na drodze do rozbudowy szkoły, są pieniądze. Jak tłumaczą urzędnicy, lista podobnych potrzeb jest długa.
- Musimy zrobić analizę kosztów - mówi Grażyna Lisiecka, zastępca dyrektora oświaty Urzędu Miasta. - Znalezienie pieniędzy może być jednak trudne. W wieloletniej prognozie finansowej jest już wpisana rozbudowa szkoły podstawowej i gimnazjum przy ul. Leśnowolskiej na Smochowicach. Uczniowie ci też nie mają sali gimnastycznej. W trudnej sytuacji jest również szkoła na Szczepankowie. Tam, prócz sali gimnastycznej, brakuje też sal lekcyjnych. Chcieliśmy by rozbudowa tej szkoły znalazła się w przyszłorocznym budżecie.
Miasto Poznań planuje też budowę zespołu szkolno-przedszkolnego w północnej części Poznania. Inwestycja ta pochłonie od 20 do 28 mln zł. a
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?