CZYTAJ TEŻ KOMENTARZ:
CZAS NA REKLAMOWY SAVOIR VIVRE W TYM MIEŚCIE
W ubiegłą sobotę udaliśmy się na spacer z krytykiem architektury Jakubem Głazem, by poszukać miejsc, gdzie plastyk powinien interweniować w pierwszej kolejności. Zaczynamy od Gwarnej.- Jednej z najbrzydszych ulic w mieście i zarazem z największym potencjałem. Na tej ulicy widać jak dużym problemem dla miasta są płachty reklamowe, których coraz więcej wisi na zabytkowych kamienicach w centrum - mówi Jakub Głaz i oprócz wielkich banerów na Gwarnej (Dom Książki i Hotel Lech), wskazuje Stary Rynek, ale także Collegium Historicum (tam reklama jest "bardziej cywilizowana", w kasetonie i podświetlana) przy św. Marcinie. Płachty reklamowe mijamy również na narożnej kamienicy przy Piekarach i św. Marcinie, na zabytkowej kamienicy u zbiegu św. Marcina i al. Marcinkowskiego i na Kupcu Poznańskim.
Koniec bałaganu reklamowego w centrum Poznania? Jest już kodeks dobrych praktyk
- Kiedyś św. Marcin miał specjalnie zaprojektowane partery włącznie z reklamami. W latach 70. ulicę łączył ciąg neonów i wspólne szyldy. Tu nie było przypadku. Teraz każdy wiesza, co mu się podoba - dodaje Głaz. Po drodze pokazuje zaklejone okna NeoBanku. – Zupełny brak logiki. Okna są po to by przez nie patrzeć, a nie zaklejać – komentuje.
Idziemy dalej w dół św. Marcinem i docieramy do jednego z najbrzydszych miejsc w mieście. - To skrzyżowanie z Piekarami i dalej plac Wiosny Ludów - mówi nasz przewodnik. - Reklamy, które tu wiszą nic nie mówią, przekrzykują się i przestają reklamować cokolwiek. Raczej odpychają od kupowania.
W jednej z bram, tuż przy Galerii MM widać pomarańczową, fluorescencyjną tablicę z informacją o „pieczątkach w siedem minut”, obok zdjęciem mężczyzny na żółtym tle reklamuje się jubiler. Dalej niebieskie, żółte, pomarańczowe i różowe litery układają się w komunikat o grach, filmach i bajkach. – Patrząc na to wszystko nie widzi się już nic. Cały przekaz zlewa się w jedno – ocenia Głaz.
Dziwimy się również wielkiemu dmuchanemu prostokątowi tuż przy kościele św. Marcina. - Razem z drewnianą budą ze skarpetami, autem z hot - dogami i pomniejszymi reklamami tworzą skandaliczny widok. To samo dotyczy budek na placu Wiosny Ludów - mówi.
Dramatem są także świecące reklamy led. Spotykamy taką na placu Wiosny Ludów oraz kawałek dalej przy Uniwersytecie Ekonomicznym, na działce Wechty. - Ta druga wygląda jak ustawiona na barykadzie - żartuje Głaz.
Koniec bałaganu reklamowego w centrum Poznania? Jest już kodeks dobrych praktyk
Dalej, Półwiejska. Choć ulica jest żywa - to dobrze - i na niej wiele rzeczy należałoby poprawić. - Jerzy Gurawski projektując deptak pomyślał o stojakach na reklamę. Dziś one nie działają. Znikają w tłumie innych, bo reklamami, jadłospisami obklejone są wszystkie skrawki ścian w parterach - ubolewa Głaz. - Kilka szyldów trzeba by usunąć, inne zmniejszyć - ocenia.
Na Moście Teatralnym, stojąc obok blaszaków, gdzie handluje się niemiecką chemią i słodyczami, zastanawiamy się na ile plastyk miejski poradzi sobie z morzem tandety zalewającej miasto. - Jego funkcja będzie pewnie bardziej lobbingowa. Zobaczymy w jakich realiach prawnych i urzędowych przyjdzie mu się poruszać - mówi Głaz.
Zwycięzca konkursu na stanowisko koordynatora ds. estetyki wizerunku miasta będzie znany na początku listopada.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?