Gmina mogła stracić na niewłaściwej wycenie gruntów nawet milion złotych. Sprawę pod koniec stycznia tego roku ujawnił “Głos Wielkopolski". Od kilku tygodni prokuratura prowadzi postępowanie.
Materiały najpierw trafiły do prokuratury w Śremie. Ta wszczęła śledztwa, ale szybko doszła do wniosku, że nie powinna go prowadzić. Bo śremscy prokuratorzy czasami współpracują z samorządowcami z Mosiny. Uznali więc, że dla “czystości" sprawy powinna prowadzić ją inna jednostka. W końcu poznańska Prokuratura Okręgowa uznała, że postępowanie będzie prowadzić jednostka z Wrześni.
- Gromadzimy dokumenty w tej sprawie. Między innymi policja otrzymała polecenie zabezpieczenia ich w urzędzie gminy w Mosinie. Na razie nie doszło jeszcze do przesłuchań świadków - mówi prokurator Małgorzata Bodus z wrzesińskiej prokuratury.
Sprawa prowadzona jest z artykułu kodeksu karnego mówiącego o przekroczeniu uprawnień. Prokuratorzy przede wszystkim chcą się przyjrzeć postawie burmistrz Mosiny Zofii Springer. Przypomnijmy, że do przetargu doszło w 2010 roku. Gmina określiła grunty jako “łącznik ekologiczny bez prawa zabudowy, grunty orne i pastwiska".
Dla deweloperów nie znających szczegółów była to nieatrakcyjna oferta. Ale niektórzy wiedzieli “co w trawie piszczy", czyli jakie są plany wobec terenu. Bo gmina miała już uchwalone studium przewidujące ten teren pod zabudowę.
Na przetargu pojawiło się kilku oferentów. Wśród nich Jakub Pyżalski z Family House. Firmy, która sponsorowała piłkarzy Warty Poznań. Pojawił się też m.in. Janusz Ludwa, prowadzący niewielką firmę budowlaną. Licytowali tylko oni. Ludwa powiedział nam potem, że w dniu przetargu Pyżalski nakłaniał go do wycofania się. Miał tłumaczyć, że tylko Family House może zabudować teren. Ludwa twierdził też, że jeszcze przed przetargiem firma Pyżalskiego postawiła swój sprzęt na terenie, który dopiero zamierzała kupić.
Ostatecznie Family House dało za 1,2 ha 90 tys. zł. Gdyby ziemię od razu sprzedawać jako budowlaną, gmina mogła zarobić milion złotych więcej.
Jakub Pyżalski nie chciał rozmawiać o szczegółach sprawy. Z kolei burmistrz Mosiny Zofia Springer twierdziła, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Tłumaczyła, że działka miała spadzisty kształt, była zaśmiecana, trzeba ją było zniwelować. Powiedziała też, że nie było uzasadnionych powodów do odwołania przetargu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?