Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spór o linię energetyczną

Maciej Łosiak
Wójt Bartosz Derech
Wójt Bartosz Derech archiwum
Rozmowa z Bartoszem Derechem, wójtem Rokietnicy.

Przebieg przez Rokietnicę linii energetycznej 400 kV, prowadzącej z Plewisk w kierunku Piły, budzi protesty. Dlaczego?
Bartosz Derech: Tak, mamy u siebie poważny problem, w dużej mierze wywołany przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne. Gdy 4 lata temu pojawił się temat przebudowy obecnej linii 220 kV na dwutorową 400 kV, PSE mówiły tylko o przebiegu dotychczasowym śladem. Teraz przedstawiły aż 6 wariantów, a jeden z nich, zakładający całkowite ominięcie naszej gminy, został dodatkowo wskazany jako preferowany. To rozbudziło nadzieje. Konieczna do przebudowy linia mogłaby powstać nie wywołując u nas konfliktów. Opowiedzieliśmy się oczywiście za tym wariantem.

Ma on jeszcze jakiekolwiek szanse na realizację?
Bartosz Derech: Moim zdaniem bardzo małe. Wariant dla nas najkorzystniejszy okazał się najgorszym dla Dopiewa i Tarnowa Podgórnego. Poza tym fragment północny, od Rokietnicy do Piły, w obecnym przebiegu nie budzi zasadniczych sprzeciwów. Dlatego pozostałe samorządy, wybierając mniejsze zło, opowiedziały się za starym śladem.

Czy protesty mogą coś zmienić?
Bartosz Derech: Trudno dziwić się rozgoryczeniu mieszkańców. Kiedy 31 budynkom, w tym 14 mieszkalnym, grozi wyburzenie, a w przypadku innych, położonych 35 metrów od linii energetycznej, mówi się o szkodliwym oddziaływaniu, trzeba liczyć się z protestem. Zwłaszcza w sytuacji, gdy przedstawiono bezkonfliktową alternatywę.

Czym różni się nowa sieć od dotychczasowej?
Bartosz Derech: Obecna to 220 kV, nowa to dwa razy 400 kV. Słupy są dwukrotnie wyższe. Zdaniem ekspertów ich konstrukcja pozwala uniknąć szkodliwego oddziaływania, będzie ono mniejsze niż obecnie. Są one jednak szersze, zajmują większą powierzchnię. Jakie rozwiązanie widzi zatem inwestor?

Chcąc uniknąć konfliktów wynikających z obecnej lokalizacji, chciałby wskazać nowy przebieg. Trzeba podkreślić, że myśli o terenach niebranych dotychczas pod uwagę. To jednak byłoby pozbyciem się problemu, poprzez podsunięcie go innym mieszkańcom. Idealne rozwiązanie nie istnieje. Na terenie gminy nie ma nowego miejsca na bezkolizyjne poprowadzenie 70-metrowego pasa potrzebnego dla budowy linii. Mimo sugestii wykonawcy, ja z pewnością go nie wskażę.

Czy gmina może zablokować tę inwestycję?
Bartosz Derech: PSE działają na podstawie tzw. specustawy. Możemy jedynie wydać opinię, niestety nie jest ona dla inwestora wiążąca. Zadeklarowałem mieszkańcom pełną otwartość. Spotykamy się, wymieniamy wiedzą. Chcemy być poważnie traktowaną stroną na każdym etapie planowania i przygotowywania tej inwestycji. Oczekujemy tego od inwestora, wyłonionego przez niego wykonawcy, organów administracyjnych wydających decyzje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Spór o linię energetyczną - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski