Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sport: Paweł Baraszkiewicz nie kończy kariery

Jacek Pałuba
Paweł Baraszkiewicz wielokrotnie stawał na najwyższym podium
Paweł Baraszkiewicz wielokrotnie stawał na najwyższym podium Marek Zakrzewski
Rozmowa z Pawłem Baraszkiewiczem, kanadyjkarzem Posnanii, wielokrotnym mistrzem Polski, wicemistrzem olimpijskim z Sydney 2000

To był znakomity występ podczas tegorocznych kajakowych mistrzostw Polski na jeziorze Maltańskim. Wywalczył Pan trzy złote medale w jedynkach na 1000, 200 i sztafecie 4x200 metrów z klubowymi kolegami z Posnanii. Spodziewał się Pan tych sukcesów?
Paweł Baraszkiewicz: Ten ostatni występ w mistrzostwach Polski wyniknął z determinacji, zaangażowania i chęci udowodnienia innym, że dalej mogę wygrywać. Chciałem również pokazać, że jeśli coś robię, to robię to jak najlepiej potrafię. Rzeczywiście na Malcie wszystko ułożyło się po mojej myśli, stąd te medale.

Podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata w Poznaniu, wywalczył Pan dwa brązowe krążki - w kanadyjkowej dwójce na 200 metrów oraz w sztafecie 4x200 metrów. A w tym sezonie w której konkurencji czuje się Pan lepiej - w dwójce czy jedynce?
Paweł Baraszkiewicz: W tym sezonie właściwie w ogóle nie startuję w dwójkach. Od początku pływam jedynki i jak na razie widać, że z dobrym skutkiem, zarówno na 1000, moim koronnym dystansie 500 oraz 200 metrów.

Ubolewam, że w programie olimpijskim nie ma pięćsetki, w której czuję się najlepiej, tym bardziej że w ostatnich mistrzostwach Europy w Belgradzie, tydzień przed poznańskimi mistrzostwami kraju, zdobyłem srebrny medal, przegrywając tylko różnicą 0,12 sekundy z Azerem Demianienką.

Ale dystanse 1000 i 200 metrów są w programie igrzysk i obecnie naprawdę czuję się nieźle w tych konkurencjach.

Czy obecnie są w kraju rywale, którzy mocno naciskają w rywalizacji Pawła Baraszkiewicza?
Paweł Baraszkiewicz: Bardzo dobrze że naciskają i chciałbym aby jeszcze mocniej naciskali, oby nie było zbyt spokojnie. Najlepiej, gdyby takich mocnych przeciwników był jak najwięcej. To jedynie może zwiększyć w przyszłości rywalizację w naszych kanadyjkowych jedynkach.

W poprzednich sezonach nie miał Pan tak spektakularnych sukcesów. Z czego to wynikało?
Paweł Baraszkiewicz: Rzeczywiście chciałem sobie nieco odpocząć, bo przecież wcześniej sezon po sezonie pokazywałem swoje umiejętności, zdobywając medale mistrzostw świata i Europy. Byłem już naprawdę trochę tym zmęczony.

Co roku na wysokich obrotach, to ogromny wysiłek. Kiedy więc nie byłem w najlepszej dyspozycji, dochodziły mnie informacje, że Baraszkiewicz już się nie pozbiera, że właściwie powinienem skończyć karierę. To mnie zmobilizowało, aby po raz kolejny udowodnić, że tak wcale nie jest.

Pod trenerską opieką Ireneusza Pracharczyka w klubie i Rafała Rogozieckiego podczas wyjazdów, pokazałem że stać mnie jeszcze na wiele. Myślę że wyniki, jakie ostatnio osiągnąłem, udowodniły że wspólnie wykonaliśmy kawałek dobrej roboty.

Ma Pan za sobą występy w czterech igrzyskach olimpijskich w: Atlancie 1996, Sydney 2000, gdzie zdobył Pan srebro w dwójkach na 500 metrów, Atenach 2004 i Pekinie 2008. A za rok kolejne igrzyska w Londynie. Widzi Pan już tam siebie?
Paweł Baraszkiewicz: Póki co, jeszcze tak naprawdę siebie tam nie widzę, chociaż już o nich kilka razy myślałem. Dzisiaj to nie jest najważniejsza sprawa i dość trudno znaleźć konkretną mobilizację. Jeżeli miałbym się wybrać to Londynu, to tylko i wyłącznie po to, aby walczyć o najcenniejsze laury. Inne rozwiązanie mnie nie interesuje. Zdaję sobie sprawę z tego, że teraz coraz częściej moje myśli będą się kierowały ku Londynowi.

Jakie więc są Pana najważniejsze priorytety w drugiej części obecnego sezonu?
Paweł Baraszkiewicz: Za półtora miesiąca odbędą się mistrzostwa świata w węgierskim Szeged, będące jednocześnie kwalifikacjami olimpijskimi. Te zawody z pewnością pokażą, czego nam brakuje i co możemy jeszcze poprawić.

Mam nadzieję, że wywalczymy miejsce w igrzyskach we wszystkich konkurencjach, czyli jedynkach na 200 i 1000 metrów oraz dwójkach na 1000 metrów, bo to są kanadyjkowe konkurencje olimpijskie. Oczywiście obecnie stawka w tych konkurencjach jest na świecie wyrównana, co pokazują kolejne imprezy. Paszporty do Londynu wywalczy siedem czołowych osad w każdym finale, a oceniam, że nas stać na zajęcie takich lokat. Wierzę też, że na Węgrzech nie opuści nas również szczęście, które jest bardzo potrzebne.

Jak będą wyglądały przygotowania do mistrzostw świata?
Paweł Baraszkiewicz: Teraz rozpoczynamy tygodniowe zgrupowanie w Wałaczu, potem jedziemy na tydzień do Szczyrku aby poprawić koordynację i złapać trochę tlenu.

I wracamy ponownie do Wałcza, aby stamtąd jechać do Szeged. Mam nadzieję, że wrócimy z Węgier w dobrych humorach.

Czyli wcale Pan nie zamierza jeszcze kończyć sportowej kariery?
Paweł Baraszkiewicz: Nie, nie zamierzam tego robić. Jak to się mówi w naszej dyscyplinie "póki ręka kręci" , to chcę to wykorzystać jak najdłużej. Gdybym tylko zauważył, że nie stać mnie na walkę o najwyższe cele, co zawsze podkreślałem, to wtedy rzeczywiście zastanowiłbym się nad końcem kariery. Ale nadal mam ambicje, aby walczyć o najwyższe laury, a nie tylko jeździć na imprezy po to, aby tam być.

SPORT PO WIELKOPOLSKU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski