Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spory w KOD o politykę, pieniądze i wojskowy dryl szefa

Łukasz Cieśla
Spory, wyrzucanie działaczy z Facebooka, zarzuty o spiskowanie z Nowoczesną - tak wyglądały ostatnie tygodnie w Komitecie Obrony Demokracji. Czy wielkopolski KOD się rozpadnie?

Jeśli się nie dogadamy, to niebawem z wielkopolskiego KOD-u może wyjść ze sto osób. Na czele ze Zbigniewem Zawadą, szefem naszej struktury. Nie zgadzamy się na zbyt duże zbliżenie do partii, zwłaszcza do Nowoczesnej oraz na próbę robienia pieniędzy na naszych ideach - mówił nam w zeszłym tygodniu jeden z działaczy KOD.

Nazwiska podać nie chce, przedstawia się jako „Kodowiec”. Dodaje, że dziwi się obecnemu szefowi Zbigniewowi Zawadzie, bo ten ma okazywać zbyt dużą cierpliwość dla wybryków niektórych działaczy.

Kilkanaście dni temu o tarciach wśród działaczy napisała „Gazeta Wyborcza”. Choć zdaniem „Kodowca” Zawada bywa zbyt miękki, jest i druga strona medalu. Grupa działaczy uważa, że Zawada, emerytowany pilot wojskowy, wprowadza autorytarne metody zarządzania i niemalże wojskowy dryl. Ponoć powiedział, że najważniejsza jest dyscyplina.

Zbigniew Zawada: - To nieprawda, jestem daleki od takiego stylu rządzenia. Daję ludziom swobodę. Może na Facebooku pojawiły się czasami jakieś „suche” komunikaty i niektórzy źle je odebrali.

O rzekomej chęci odejścia z KOD-u około 100 osób, Zawada wypowiada się dyplomatycznie. - Pojawiły się różne emocje, czasem dochodzi do zmęczenia materiału. Była groźba, że część osób odejdzie. Czy ja także? Kapitan schodzi ostatni z mostka - odpowiada szef wielkopolskiego KOD-u.

W poniedziałek w Poznaniu, w obecności wysłanników warszawskiej centrali KOD, doszło do spotkania zwaśnionych działaczy. Z obu stron padają teraz pojednawcze głosy o „światełku w tunelu”, ale też i takie, że spory są tak duże, że już nie da się ich rozwiązać.
Usunięci z funkcji i Facebooka

Niedawny konflikt jest kolejnym w wielkopolskim KOD-zie. W styczniu odeszła ówczesna koordynatorka Beata Polak. Jak mówiła, dla dobra komitetu nie będzie komentować powodów rezygnacji. Wiadomo, że działacze zarzucali jej rządy silnej ręki. Teraz, choć KOD liczy sobie dopiero kilka miesięcy, historia miała się powtórzyć.

W ostatnich tygodniach z wielkopolskiego KOD, a właściwie z zamkniętej grupy na Facebooku, zostało usuniętych nawet ze 20 osób. A kilka osób pożegnało się ze stanowiskami. Z funkcji wiceszefa, wskutek sporu ze Zbigniewem Zawadą, zrezygnował chirurg Krzysztof Galbas. Z kolei rzecznik prasowy Zdzisław Kałek został odwołany przez Zawadę.

- Mam prawo dobierać sobie osoby do współpracy. Ich praca nie spełniała moich oczekiwań - komentuje Zawada.

Więcej mówi wspomniany wcześniej „Kodowiec”. Twierdzi, że niektórzy działacze, w tym zwłaszcza były wiceszef Krzysztof Galbas, prą w kierunku Nowoczesnej i upartyjnienia KOD-u.

- Galbas jest lekarzem i chciałby być w przyszłości wiceministrem zdrowia w rządzie, w którym byłaby Nowoczesna. Proszę sprawdzić, jak aktywnie uczestniczył w różnych akcjach tej partii - mówi nam „Kodowiec”.

Zbigniew Zawada, pytany o partyjne zaangażowanie i sympatie niektórych aktywistów KOD-u, mówi, że tego nie potwierdzi, ani nie zaprzeczy: - Pojawiają się różne sugestie, plotki, ale nie zamierzam wszystkiego sprawdzać i weryfikować. Na pewno KOD jest łakomym kąskiem dla różnych partii, fundacji czy stowarzyszeń. Wyciąganie naszych członków groziłoby zakłóceniem stabilności działania. Jestem przeciwny, by KOD był partią - mówi Zbigniew Zawada.

Co ciekawe, sam ma polityczny epizod w swoim życiu. Emerytowany pilot myśliwca F-16 w 2011 roku był na poznańskiej liście SLD w wyborach do Sejmu. Miał ósme miejsce na liście. Zdobył 330 głosów, co było trzynastym wynikiem. - Startowałem jako osoba bezpartyjna - zaznacza Zawada.
KOD nie chce być Nowoczesną

Przeciwnicy rzekomego upartyjnienia KOD-u, twierdzą, że miał powstać plan, by aktywiści komitetu skupili się wokół Joanny Schmidt, poznańskiej posłanki Nowoczesnej. Celem byłaby walka Joanny Schmidt o prezydenturę Poznania w 2018 roku. Część jej zaplecza mieliby stworzyć działacze KOD-u. Ile w tym prawdy?

Joanna Schmidt dystansuje się od tych pogłosek. Zaznacza, że KOD powinien pozostać niepartyjną organizacją, działać niezależnie, bo na tym przecież polega jego siła.

- Wiem, że w KOD doszło do różnicy zdań, ale nie angażuję się w ten spór. Uznaję, że każda organizacja przeżywa czasami różne kłopoty. A jeśli ktoś mówi o przenikaniu się środowiska KOD-u z Nowoczesną, nie jest to niczym zaskakującym. Badania pokazują, że 90 procent naszego elektoratu popiera również działania KOD-u - zaznacza Joanna Schmidt.

Posłanka Nowoczesnej nie wyklucza jednak, że rzeczywiście powalczy za dwa lata o prezydenturę Poznania.

- Biorę to pod uwagę, ale z drugiej strony wkręciłam się w ogólnopolską politykę i mam sporo zajęć. Jesienią tego roku podejmiemy w Nowoczesnej decyzję o naszych kandydatach w wyborach samorządowych w największych miastach w Polsce. Chcemy, żeby były to mocne nazwiska - mówi posłanka z Poznania.

Z kolei działacze KOD-u, którym zarzucono zbyt bliską współpracę z Nowoczesną, mówią, że problem leży zupełnie w innym miejscu. I dementują pogłoski o upartyjnieniu komitetu.

- Zbigniew Zawada chciałby wprowadzić pionową strukturę zarządzania, a przecież nie jesteśmy armią. Powinniśmy podejmować decyzje kolegialnie - stwierdza chirurg Krzysztof Galbas, do niedawna zastępca Zawady w wielkopolskich strukturach KOD.

Właśnie on ponoć chciałby zostać wiceministrem w rządzie Nowoczesnej. - To nieprawda, chciałbym zostać wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych - ironizuje Krzysztof Galbas.

Po czym, już na poważnie, stwierdza, że nie zależy mu na stanowiskach, nie zamierza działać w Nowoczesnej, jedynie na początku istnienia tego ugrupowania włączył się w jego działania.
- W maju usłyszałem od Zbyszka Zawady oficjalny zarzut, że współpraca między nami się nie układała. Zasugerował mi rezygnację, a ja to zrobiłem. Z kolei w rozmowie telefonicznej usłyszałem od niego, że gram na siebie - wspomina Krzysztof Galbas. - Mój pogląd na temat sytuacji w KOD-zie jest taki, że Zbyszek stosuje pewną przemoc. Przykładem takich działań oraz braku etyki jest usuwanie ludzi z grupy bez dania im prawa do obrony. Zawadzie wydaje się, że najlepiej wie, kto powinien działać w naszym komitecie, jaki mamy mieć program. Problemem jest brak dialogu z jego strony i zarządzanie niczym w wojsku. Podobne zdanie mają inni działacze. Chciałbym, żebyśmy wszyscy skupili się na dialogu i wspólnej pracy dla KOD-u. Wystarczy przeprosić wyrzuconych i zaprosić ich do współpracy, bez żadnych warunków - dodaje Galbas.

Stanowisko stracił także przedsiębiorca Zdzisław Kałek, do niedawna rzecznik prasowy wielkopolskiego KOD. Gdy został odwołany przez Zawadę, była to jego druga dymisja z tego stanowiska w krótkim żywocie organizacji. Kałek nie wyklucza, że wróci, jeśli Zawada zaproponuje, by znowu był rzecznikiem. Ale dzisiaj jest to mało prawdopodobne.

- U podłoża naszego konfliktu legły zastrzeżenia licznej grupy członków KOD w Wielkopolsce wobec pana Zawady o styl zarządzania i brak otwartości na dialog. Ale po ostatnim, poniedziałkowym spotkaniu, został zrobiony pierwszy krok do porozumienia - twierdzi Zdzisław Kałek.

Dlaczego w maju przestał być rzecznikiem prasowym? - Usłyszałem od pana Zawady pięć zarzutów, z czego jeden był merytoryczny. Dotyczył tego, że nie opublikowałem podziękowań za udział w jednej z manifestacji. Pozostałe zarzuty mówiły, że za blisko mi do partii politycznych, czyli PO i Nowoczesnej. Doszło do nieporozumienia. Ja jedynie ustalałem z rzecznikiem Nowoczesnej, że jeśli pójdziemy na ich manifestację, to oni pojawią się na naszej. Chodziło o kwietniowe akcje związane z 1050. rocznicą chrztu Polski. Pojawiły się także absurdalne zarzuty, oparte na towarzyskich plotkach, o braku lojalności wobec niektórych członków „rady regionalnej” - wspomina Zdzisław Kałek.

Pytania o Artykuł Ósmy

Oprócz rzecznika prasowego Zdzisława Kałka, wiceszefa Krzysztofa Galbasa, stanowiska w KOD-zie straciły także Grażyna Ciesielska oraz Joanna Wesołowska. Obie wchodziły w skład rady regionu wielkopolskiego KOD. Zostały usunięte z facebookowej grupy, bo podobno przyjmowały do niej osoby już usuwane.

I w tej sprawie Zbigniew Zawada waży słowa. - Mówienie, że zostały wyrzucone z KOD-u, jest nieprawdą. Dopiero formalizujemy członkostwo w naszej organizacji, więc jak można wyrzucić kogoś, kto nie jest członkiem? Czasami zdarza się jednak, że ktoś zostanie zablokowany na Facebooku, bo na przykład łamie regulamin. Dlaczego akurat one zostały zablokowane? To sprawy wewnętrzne - komentuje Zawada.

Grażyna Ciesielska także nie chce wchodzić w szczegóły. Zaznacza jedynie, że miała prawo przyjmować inne osoby.

- Doszło do niepotrzebnego nieporozumienia. Prowadzimy w tej chwili rozmowy i jesteśmy na dobrej drodze, żeby wrócić. Zbigniew Zawada był przez pewien czas nieobecny w Polsce i może z tego względu pojawiły się pewne niedomówienia. Widzimy jednak dobrą wolę z jego strony - mówi Grażyna Ciesielska.

Jest jeszcze jeden, istotny element sporu. Dotyczy tworzonej właśnie fundacji „Artykuł Ósmy”. Chce ona organizować szkolenia, np. w szkołach.

Wspomniany wcześniej „Kodowiec” twierdzi, że fundacja będzie dublować idee KOD-u i jeszcze zarabiać na tym pieniądze.

- W statucie fundacji jest mowa o prowadzeniu działalności gospodarczej i organizowaniu szkoleń. Słyszałem, że chce ona zapraszać profesorów związanych z KOD-em i zarabiać na tych spotkaniach. Na to nie może być zgody, bo KOD nie jest na sprzedaż. Nasza organizacja też może działać w szkołach i już to robi w niektórych miejscach - mówi „Kodowiec”.

Jedną z fundatorek Artykułu Ósmego jest Dorota Modrzewska, działająca również w KOD-zie. - Zarzuty, które się pojawiają, wynikają zapewne z niezrozumienia, jak działają organizacje pozarządowe. Wśród założycieli naszej fundacji są różne osoby, nie tylko związane z KOD-em. Chcemy działać „non profit” i promować społeczeństwo obywatelskie, głównie w szkołach, wśród młodzieży. KOD, choć oczywiście nie jest organizacją polityczną, jest kojarzony jako uczestnik sporu politycznego. Komitetowi trudno więc byłoby wejść do szkół - wskazuje Modrzewska.

Działaczka powstającej fundacji dodaje, że ją także usunięto z grupy KOD na Facebooku. Potem taki los miał spotkać inne osoby związane z „Artykułem Ósmym” lub podejrzewane o związki z fundacją.
- A później zaczęto usuwać osoby, które nas broniły. Dla wielu, którym zależy na KOD i się w niego zaangażowali, było to bardzo bolesne doświadczenie - podkreśla Dorota Modrzewska.

We wrześniu w wielkopolskim KOD mają odbyć się wybory nowego koordynatora. Zbigniew Zawada uważa, że spory uda się szybko wyjaśnić.

- Przypuszczam, że rozpadu nie będzie. To znaczy, jestem przekonany, że tak się nie stanie. Nadchodzą wakacje, czas relaksu i odpoczynku. Myślę, że złe emocje zejdą z ludzi - stwierdza Zawada.

Ale jak nieoficjalnie mówią inni działacze KOD-u, konflikt wciąż istnieje, a osoby odwołane nadal nie zostały przywrócone na stanowiska.

Poniedziałkowe mediacje w KOD

W poniedziałek w Poznaniu pojawili się Jarosław Marciniak i Radomir Szumełda, członkowie zarządu centrali KOD w Warszawie. W spotkaniu uczestniczyli też zwaśnieni działacze Wielkopolski. Jedno z ustaleń dotyczyło tego, że wszyscy odwołani działacze mają zostać przywróceni na stanowiska i do grupy na Facebooku.

- Usłyszałem potem, że kierownictwo z Poznania najpierw chce z każdym z osobna przeprowadzić indywidualne rozmowy. Nie wiadomo jednak, kiedy to się stanie, bo podobno teraz nie ma czasu. Obawiam się więc, że konflikt nie zostanie zażegnany i będzie narastał - mówi jeden z działaczy komitetu.

Czym jest Komitet Obrony Demokracji?

KOD powstał jesienią 2015 r. w odpowiedzi na działania rządu PiS. Inspiracją stał się artykuł Krzysztofa Łozińskiego, opozycjonisty z okresu PRL. 18 listopada 2015 roku opublikował artykuł, w którym postulował powołanie KOD-u wzorowanym na powstałym w 1976 roku Komitecie Obrony Robotników. Łoziński pisał, że trzeba to zrobić w odpowiedzi na jawne próby demontażu demokracji dokonywanych przez PiS. Wskazał również, że bardzo ważne jest pokazywanie społeczeństwu, jak bardzo jest okłamywane, a poza tym żadna dyktatura nie lubi, gdy „spisane są czyny i rozmowy”. Z czasem KOD zaczął organizować w całej Polsce olbrzymie manifestacje w obronie m.in. Trybunału Konstytucyjnego, konstytucji, podstaw demokracji. Szefem KOD jest Mateusz Kijowski z Warszawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Spory w KOD o politykę, pieniądze i wojskowy dryl szefa - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski