Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spotkanie z tirem, czyli mężowie wobec wypadków

Kamilla Placko-Wozińska
Rozumiesz? Wjechał we mnie, bo mnie nie widział, a nie widział, bo w najlepsze przez komórę gadał - przyjaciółka zbulwersowana opowiadała o tym, jak tir auto jej zniszczył, jej na szczęście niczego podobnego nie czyniąc.

- To i tak dobrze, że nie z premedytacją - baba wtrąciła. - Że kierowca na tych kursach nie był, co w telewizji pokazywali, jak instruktor uczył, że jakby co, to po osobówkach jechać można... Ciężko teraz w domu masz pewnie - dodała współczująco.

- A, bo siedzieć u siebie na wsi muszę? Nie muszę, Zbyszek swoim mnie wozi - odparła.

- Ale atmosfera pewnie ciężka... - baba oczyma wyobraźni już widziała, jak małżonek zły od ściany do ściany się przechadza i pouczeń udziela. - Zbychu marudzi...

- Zbychu? Nie, skąd - przyjaciółka się zadziwiła. - Nakrzyczał trochę...

- No, właśnie, oni tacy są - znów baba wtrąciła.

- ... nakrzyczał, że najpierw o wozie mówię, a dopiero potem, że nic mi się nie stało - koleżanka wyjaśniła. - A teraz to miły bardzo jest.

To i w zazdrość baba popadła, bo jak ona wypadek miała nie z winy własnej, to dziad długo bardzo miłym nie był. Tak długo, że aż dziecko awanturę zrobiło, że po wypadku wszyscy obcy, od policjantów po warsztat mili byli, tylko on fochy stroi.

- Bo baba nie słucha, mówiłem, że przez Bydgoszcz jechać ma, a nie Chojnice - tłumaczył się, więc widać winę swoją choć z lekka czuł.

A tu Zbyszek żadnych pretensji do żony nie wnosi.
- Mógł się Kubica rozwalić, to i moja Magda mogła - zdrowo ocenił i za formalności ubezpieczeniowe się wziął. I tu już baba całkiem w zachwyt popadła. Za żonę załatwia. A u baby to zimówki nawet niezmienione jeszcze w samochodzie co wspólny, czyli jedyny jest. I meble w kuchni, co to dawno już stoją, nadal listew zamocowanych nie mają. Tak ta niesprawiedliwość ją dotknęła, że zaraz do dziecka, co w Portugalii wypoczywa, maila wysłała.

Odpisało, że poparzyło się na plaży i że odpoczywanie takie nudne bardzo jest, co kolejną niesprawiedliwością w życiu babie się wydało. Bo ona to chętnie by się tak ponudziła choć trochę. Na koniec pociecha refleksją się podzieliła: "Wiem czemu ludzie tak chętnie pracują, jak wracają z urlopów, pewno są tak wynudzeni, że już im się potem chce robić cokolwiek. Więc może tatuś powinien dokądś pojechać?"

Parę dni po wypadku do koleżanki baba zadzwoniła, celem przełożenia terminu spotkania babskiego.
- No, co ty, nie będziemy przekładać, Zbychu mnie przywiezie i przyjedzie potem po mnie - przyjaciółka zaprotestowała. - Nawet lepiej, że samochodu nie mam, nie będę się sokiem katować.

I wszelkie wątpliwości baby rozwiała, że mąż jej z pewnością złym nie będzie, że fatyga taka.
Zaraz jak dziad wrócił do domu, opowiedziała mu baba, jaki to ze Zbycha mąż udany - wozi, załatwia, sam dom re-montował... No i stronę żony w sytuacjach trudnych trzyma.

- To pewnie dlatego, że między nami taka różnica lat występuje - dziad oświadczył słusznie, wyrzut baby w tle słysząc.

- Jaka różnica? - baba się zadziwiła. - Przecież rocznik ten sam, co Zbyszek jesteś...

- Rocznik tak - dziad ze spokojem odparł. - Ale my prawie 30 lat po ślubie, a on całkiem niedawno się ożenił...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski