Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa Jarosława Ziętary: Elektromis zarzucił szantaż głównemu świadkowi. "Boją się, co zezna ws. dziennikarza"

Łukasz Cieśla
Łukasz Cieśla
W styczniu ruszy proces byłych ochroniarzy z Elektromisu „Ryby” i „Lali”. Prokuratura zarzuca im porwanie i pomocnictwo w zabójstwie Jarosława Ziętary. Nie przyznają się do zarzutów
W styczniu ruszy proces byłych ochroniarzy z Elektromisu „Ryby” i „Lali”. Prokuratura zarzuca im porwanie i pomocnictwo w zabójstwie Jarosława Ziętary. Nie przyznają się do zarzutów Adam Wojnar
Twórcy firmy Elektromis, łączonej ze zbrodnią na dziennikarzu Jarosławie Ziętarze, twierdzą, że padli ofiarą szantażu ze strony głównego świadka prokuratury. Dowodem ma być… nagranie rozmowy świadka z jego prawnikiem, w której sami nie uczestniczyli. - Na nagraniu słychać, że świadek jednoznacznie łączy Elektromis ze zbrodnią na Ziętarze. A reakcja ludzi Elektromisu na nagranie wskazuje, że bardzo boją się tego, co świadek zezna w sądzie – mówi nam osoba znająca szczegóły sprawy.

We wrześniu tego roku wspólnie z Superwizjerem TVN dotarliśmy do byłego oficera UOP, głównego świadka prokuratury ws. porwania dziennikarza Jarosława Ziętary. Twierdzi, że w połowie 1992 roku przyjął tajne zlecenie od bardzo wówczas znanej, prężnej firmy Elektromis, na śledzenie Ziętary.

Świadek zapewnia, że widział, jak ochroniarze Elekromisu, przebrani za policjantów, 1 września 1992 roku porwali Ziętarę spod jego domu. Ciała dziennikarza, który miał zbierać dowody na wielki przemyt w firmie, do dzisiaj nie odnaleziono.

Świadek, były oficer UOP, w 2015 roku wycofał się ze współpracy z krakowską prokuraturą. Ale niedawno wrócił do rozmów ze śledczymi. W styczniu ma złożyć zeznania na rozpoczynającym się procesie oskarżonych ochroniarzy.

Podczas wcześniejszych spotkań były oficer UOP opowiadał nam, że środowisko dawnego Elektromisu, z którym przed laty ściśle współpracował, nadal do niego dociera. I próbuje dowiedzieć się, co zezna na rozpoczynającym się w styczniu procesie za porwanie Ziętary. Świadek pokazywał nam wcześniej różne dwuznaczne wiadomości wysyłane mu przez byłego milicjanta Krystiana Cz., jednego z twórców Elektromisu. Wskazywał również, że otoczenie Elektromisu dociera do jego prawnika Roberta B., próbuje się umówić z tym mecenasem, by „się dogadać” w sprawie zeznań składanych przez byłego oficera UOP.

WIĘCEJ:
Były oficer UOP głównym świadkiem ws. porwania dziennikarza Jarosława Ziętary
Elektromis zaprzecza związkom ze sprawą Ziętary. Tymczasem wiemy o przelewach na pół miliona złotych

Twórcy dawnego Elektromisu nie chcieli się z nami spotkać. Ale od września wiedzieli, że pracujemy nad publikacją ws. Ziętary. Wówczas otrzymali od nas pytania. W październiku kamera TVN-u pojawiała się pod siedzibą ich obecnej firmy.

W połowie listopada opublikowaliśmy obszerny materiał oparty o wypowiedzi byłego oficera UOP w kontekście zbrodni na Ziętarze. Jeszcze tego samego dnia zareagowali dwaj szefowie dawnego Elektromisu, Mariusz Ś. oraz wspomniany Krystian Cz. Wysłali do mediów zaskakujące oświadczenie. Zarzucili w nim głównemu świadkowi, że ich szantażował. Dodali, że o sprawie, 22 października, zawiadomili prokuraturę.

- Na dowód zostało załączone nagranie audio, na którym opowiada jak za kwotę 3 mln złotych jest gotowy zmieniać swoje zeznania opisujące rolę kierownictwa Elektromisu w sprawie – oświadczyli publicznie dwaj twórcy dawnego Elektromisu Mariusz Ś. oraz Krystian Cz.

Sprawa Ziętary: o co chodzi w nagraniach?

Rzeczywiście, 22 października wspomniany Krystian Cz. złożył zawiadomienie w poznańskim Wydziale Zamiejscowym Prokuratury Krajowej. Poznańscy śledczy, z uwagi na charakter sprawy, szybko wyłączyli się z postępowania. Akta trafiły do Prokuratury Krajowej w Warszawie z prośbą o wyznaczenie innej jednostki do zajęcia się sprawą.

Dotarliśmy do osób znających szczegóły sprawy: - Krystian Cz. do zawiadomienia dołączył nagranie rozmowy dwóch mężczyzn. Zapewniał, że są to główny świadek prokuratury ws. Ziętary oraz jego prawnik Robert B. Skąd miał nagranie rozmowy, w której sam nie uczestniczył? Krystian Cz. twierdził, że nagranie przypadkowo odnalazł w swojej skrzynce – mówią nasze źródła.
Co wynika z nagrania? - Podczas rozmowy główny świadek prokuratury przechwala się oraz mówi, że za 3 mln złotych może zmienić swoje zeznania o roli Elektromisu. Wskazuje, że tymi pieniędzmi podzieliłby się z innymi osobami, w tym z prawnikami z Poznania i śledczymi wyjaśniającymi sprawę Ziętary. Jednocześnie stwierdza, że w zbrodnię na Ziętarze jest zamieszany zwłaszcza Krystian Cz. z kierownictwa Elektromisu i to środowisko przed trzema laty przekazało mu pół miliona złotych. Te nagrania są niekorzystne dla obu stron: świadek mówi o pieniądzach, a Elektromis jest powiązany ze zbrodnią na Ziętarze i reakcja twórców tej firmy pokazuje, że boją się zeznań świadka – podsumowuje nasze źródło.

Kontekst nagranej rozmowy wskazuje, że została przeprowadzona we wrześniu lub w październiku tego roku. Być może w kancelarii Roberta B., prawnika, który od wielu doradza byłemu oficerowi UOP. Ale niewykluczone, że w innym miejscu. Z nagrania ma wynikać, jak mówią nasze źródła, że były oficer UOP jest aktywny, bardzo dużo mówi i nieco się przechwala. Prawnik Robert B. ma głównie słuchać, przytakiwać, mówić niewiele.

Prawnik chciał być jak struś, ale zmienił zdanie

Kim jest mecenas Robert B.? To prawnik ze skazą. Ma wyroki na koncie. Od znającej go osoby usłyszeliśmy, że Robert B., delikatnie mówiąc, nie miałby skrupułów, by zrobić coś niezgodnego z etyką zawodową.

Robert B. przed laty miał reprezentować twórcę Elektromisu w jednej ze spraw. Było to pod koniec lat 90. Wtedy, jako początkujący prawnik pracował w kancelarii adw. Wiesława Michalskiego, wieloletniego pełnomocnika ludzi Elektromisu w różnych sprawach. Obecnie adw. Michalski jest obrońcą obu ochroniarzy oskarżonych o porwanie i pomocnictwo w zabójstwie Ziętary.

Wspomniany Robert B. w 1999 roku uzyskał tytuł radcy prawnego, zaczął pracować na własny rachunek. Dość szybko, bo już od 2008 roku, wskutek skarg klientów zaczął mieć sprawy dyscyplinarne w poznańskim samorządzie radców prawnych. W 2016 roku sam skreślił się z listy radców prawnych. Miał poważne kłopoty. W dwóch procesach karnych został skazany za oszustwo i działanie na szkodę dwóch klientów. Brał pieniądze, 1,5 tys. zł oraz 15 tys. zł, ale spraw nie prowadził lub działał opieszale. Nie potrafił się też rozliczyć z pobranych kwot.

Obecnie w Poznaniu prowadzi biuro prawne. Jego klientem od lat jest były oficer UOP zeznający ws. Ziętary, który sam miał różne kłopoty z prawem i dwa wyroki na koncie.

Dotarliśmy do Roberta B. Początkowo odmówił spotkania. Jak potem tłumaczył, chciał jak struś schować głowę w piasek. Ale po kilku dniach zadzwonił i spotkał się z nami. Stwierdził, że jednak się wypowie „dla własnego bezpieczeństwa”. Jak tłumaczy fakt, że został nagrany podczas rozmowy z klientem? Kto i dlaczego nagrywał?
Robert B. zapewnia, że nigdy nikogo nie nagrywał. A czy kogoś oszukał? Odpowiada, że to zależy, co rozumiemy pod pojęciem oszustwa. Przyznaje, że jest osobą karaną. Potwierdził również, że główny świadek ws. Ziętary to jego wieloletni znajomy i klient.

- Poznaliśmy się jeszcze w latach 90., gdy pracowałem wówczas w kancelarii adw. Wiesława Michalskiego. On był klientem tej kancelarii. Ale nigdy nie nagrywałem rozmów z nim ani z żadnym innym klientem. Nie mam pojęcia, w jaki sposób nagranie naszej niedawnej rozmowy trafiło do ludzi z dawnego Elektromisu. Tych naszych rozmów było zresztą więcej, w różnych miejscach – zapewnia nas prawnik Robert B.

Szantaż czy prowokacja wobec ludzi Elektromisu?

Prawnik twierdzi również, że nie on inicjował temat nagranych rozmów.

- Świadek ws. Ziętary, mój wieloletni znajomy, chciał bym w jego imieniu poszedł do adw. Wiesława Michalskiego. Nie wiem, dlaczego akurat mnie o to poprosił. Z mecenasem Michalskim nie mam żadnych relacji od dobrych kilku lat. Świadek chciał, bym w jego imieniu złożył propozycję drugiej stronie, że za 3 mln złotych zmieni swoje zeznania o roli Elektromisu ws. Ziętary. Nie chciałem tego zrobić. Po pierwsze, byłby to szantaż. Po drugie, boję się zarówno środowiska Elektromisu, jak i świadka, byłego oficera UOP. Obie strony to nie są grzeczni chłopcy. Nie wiem tylko, kogo bardziej się bać – opowiada Robert B.

- Gdy odmówiłem zostania emisariuszem, świadek ws. Ziętary zaczął mnie uspokajać, że chodzi o prowokację wobec Elektromisu, o której wiedzą śledczy z Krakowa. Należałoby więc zapytać prokuraturę z Krakowa czy wiedziała o jakiejkolwiek prowokacji. Według mnie, gdyby prokuratura chciała robić prowokację, sama by się tym zajęła.

Robert B. snuje również przypuszczenia, że rozmowę mógł nagrywać… sam świadek ws. Ziętary. - On zarzuca mi, że to ja nagrałem naszą rozmowę i dałem ją ludziom Elektromisu. Ale przyszło mi przez myśl, o czym mu zresztą w emocjach powiedziałem, że może on nagrał i przekazał naszą rozmowę. Pokazałby w ten sposób, że jest niewiarygodny i mógłby wycofać się z zeznań ws. Ziętary– taką zaskakującą hipotezę przedstawia Robert B.
Co na to główny świadek ws. Ziętary, wieloletni znajomy Roberta B.? Przekonuje, że to prawnik nagrał rozmowę, która teraz jest wyrywana z kontekstu.

- Zarzut, że sam nagrywałem albo że szantażowałem szefów Elektromisu, jest absurdalny. Jak miałbym niby ich szantażować, skoro z nimi nie rozmawiałem. Uważam, że nagrał mnie prawnik Robert B. i przekazał to drugiej stronie. Poza tym kontekst był taki, że to mój prawnik Robert B., podobnie jak ja związany kiedyś z drugą stroną, zainicjował temat rozmów. Powiedział, że ludzie Elektromisu docierają do niego, bo chcą się ze mną dogadać. Powiedziałem mu wtedy, żeby ich podpuścił na 3 mln złotych i zrobimy prowokację. Gdyby faktycznie chcieli przekazać pieniądze, powiadomiłbym szefa policyjnego Archiwum X z Krakowa. Już kiedyś umówiłem się z nim, że gdyby Elektromis „podchodził” do mnie ws. korzystnych zeznań, zawiadomię go. Ostatecznie jednak nie doszło do prowokacji – mówi były oficer UOP, główny świadek prokuratury.

Kto (nie) słyszał o Ziętarze?

Wróćmy jeszcze do wypowiedzi prawnika Roberta B. Podczas rozmowy z nami stwierdził, że ma swoje przemyślenia na temat sprawy Jarosława Ziętary, że lata 90. to był „dziki zachód” i każdy wie, że Ziętara zajmował się niebezpiecznymi tematami.

- O sprawie Ziętary usłyszałem z gazet, w latach 90. To była bardzo głośna historia – zaznacza prawnik Robert B.

To ciekawa wypowiedź zważywszy na publiczne wypowiedzi środowiska dawnego Elektromisu i ich mecenasa. Zarówno adw. Wiesław Michalski, jak i szefowie dawnego Elektromisu zapewniali wcześniej, że o sprawie Ziętary dowiedzieli się dopiero w 2014 roku. Krakowska prokuratura stawiała wtedy zarzuty byłemu senatorowi Aleksandrowi Gawronikowi za podżeganie do zabójstwa Jarosława Ziętary oraz dwóm ochroniarzom Elektromisu za porwanie dziennikarza.

Teraz adw. Wiesław Michalski, obrońca ochroniarzy „Ryby” i „Lali”, nie chce komentować sprawy nagrań. Wskazuje, że nie ma wiedzy o tym wątku. A nawet gdyby miał, to nie mógłby niczego powiedzieć. Trwa bowiem śledztwo ws. nagrań. Uważa, że nasza publikacja, na obecnym etapie, może bardzo zaszkodzić sprawie.

Zbliżone argumenty przedstawia Krystian Cz., jeden z twórców dawnego Elektromisu. Choć wcześniej wystosował publiczne oświadczenie w tej sprawie, teraz nie odpowiedział na nasze pytania ws. nagrania odnalezionego rzekomo w skrzynce pocztowej. Krystian Cz. wskazuje, że wszczęto śledztwo po jego zawiadomieniu, on jest stroną w sprawie i nie może o niej rozmawiać z dziennikarzami.

Sprawę nagrań, po tym jak z prowadzenia sprawy wyłączyła się poznańska prokuratura, wyjaśnia krakowski Wydział Zamiejscowy Prokuratury Krajowej. Ten sam, który oskarża byłych ochroniarzy o porwanie i pomocnictwo w zabójstwie Jarosława Ziętary. Śledczy nie chcą komentować trwającego śledztwa. Z kolei proces „Ryby” i „Lali” rozpocznie się 8 stycznia w poznańskim Sądzie Okręgowym.

POLECAMY:

"Masa" obciąża w procesie Aleksandra Gawronika:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski