Sprawa śmierci Piotra Majchrzaka - prawda faktów i prawda filmowa

Krzysztof M. Kaźmierczak
Film "Pod opieką operacyjną" próbuje udowodnić, że Piotr Majchrzak poniósł śmierć z powodów politycznych. Konfrontujemy wizję filmową z przeczącymi jej ustaleniami prokuratur, sądów i pionu śledczego IPN.

Pokazany przed tygodniem o raz pierwszy w telewizji film "Pod opieką operacyjną" w sugestywny sposób forsuje polityczną wersję śmiertelnego pobicia Piotra Majchrzaka. Rzekomo z powodu noszonego opornika miał on zostać 11 maja 1982 roku spałowany do nieprzytomności przez ZOMO przed kościołem przy ul. Fredry w Poznaniu. Do tej wersji ma przekonać widzów fabularyzowana rekonstrukcja przedstawiająca szarpanego i bitego przed wejściem do świątyni chłopaka.

Tyle, że w rzeczywistości Piotr nie miał na ciele charakterystycznych śladów od pałowania. Podczas sekcji stwierdzono u niego jedną tłuczoną ranę głowy, która mogła powstać od upadku lub uderzenie jakimś przedmiotem i trzy rany kłute twarzy, z których jedna o głębokości 6 cm przebiła kość policzkową i wywołała wewnętrzny krwotok. Chłopaka znaleziono około godz. 21. obok nocnego lokalu W-Z słynącego z burd pijanej klienteli, wkrótce po tym, gdy doszło tam do kolejnej bójki. Nie leżał przed kościołem, gdzie miał być pobity według wersji z filmu, tylko między nim, a lokalem. Obok niego stał pijany Marian O. z parasolem zakończonym ostrym metalowym szpikulcem o długości 12 cm. Zomowcy zatrzymali go i w służbowej notatce napisali, że to on pobił Piotra, ale później z tego się wycofali twierdząc, że nic takiego nie widzieli.

Wątpliwości budzą motywy rzekomego pobicia pałkami. Noszenie oporników przez młodzież było wówczas powszechne i z tego powodu tolerowane przez władze, nie wiadomo zresztą czy nastolatek miał w chwili pobicia założoną tę oznakę oporu. Jego przyjaciel dobrze pamięta natomiast, że nosił on tamtego dnia odznakę klubu karate, w którym ćwiczył.

Infografika przedstawia ustalania faktograficzne z prowadzonych w latach 80. i 90. śledztw w sprawie śmierci Piotra. Wskazuje m.in. miejsca, gdzie go znaleziono oraz gdzie stał pijany Marian O., który według świadków brał udział w bójce w rejonie lokalu. Czerwonymi opisami przedstawione jest usytuowanie osób występujących w filmie jako rzekomo naoczni świadkowie pobicia przez ZOMO.

Troje z nich to pracownicy W-Z. Nie twierdzą oni, że widzieli pobicie, tylko (na podstawie tego, co się mówi) wyrażają opinie, że musiała to zrobić milicja. Osoby te miałyby fizyczny problem, by zobaczyć miejsce, gdzie pobito nastolatka. Były bowiem wewnątrz budynku. To właśnie występujący w filmie jako jeden ze świadków kierownik sali kazał zamknąć drzwi W-Z, gdy doszło przed nim do bójki. Co ważne, pracownicy tego nocnego lokalu przed dwoma laty zeznawali w procesie, który rodzice Piotra wytoczyli domagając się od państwa wypłaty 1 mln złotych za śmierć Piotra - ale nie wspomnieli wtedy, że widzieli pobicie.

Kluczowym dowodem filmowej tezy o zbrodni politycznej ma być przytaczana w nim wypowiedź nieżyjącego już mężczyzny z reportażu radiowego z 2001 roku. Pytany o pobicie przez ZOMO naprzeciwko jego domu, przy kościele powiedział on, że je widział, ale wskazał, że stało się to... przed wejściem do W-Z. Tymczasem miejsce to jest oddalone o kilkanaście metrów od tego, w którym znaleziono leżącego na wznak rannego Piotra. Poza tym mężczyzna mówił, że pod lokalem "działy się cuda" i często interweniowała milicja. To samo o powtarzających się burdach pod W-Z mówili w śledztwie inni mieszkańcy.

Film wprawdzie wspomina o tym, że Piotr mógł paść ofiarą przestępstwa kryminalnego, ale mimo tego, iż według sądu ta wersja jest bardziej wiarygodna, to przedstawiana jest w sposób marginalny. W "Pod opieką operacyjną" przemilczano np. sprawę przeszłości kryminalnej Mariana O. i to, że parasol oddano mu przed zbadaniem go na obecność krwi.

Nie wspomniano, że SB nie prowadziło żadnej sprawy operacyjnej przeciwko Piotrowi i jego rodzinie (zarówno przed śmiercią chłopaka jak i po niej) i że pokazaną w filmie relację o tym, że rodzinie groził funkcjonariusz SB obalił w 1992 roku wskazany przez matkę świadek tej rozmowy, przyjaciel rodziny, Ryszard B. Zeznał on, że nie był to SB-ek tylko milicjant oraz, że jedynie ostrzegał on przed samodzielnym ustalaniem przyczyn śmierci. Pominięto zarazem fakt, że rodzice tragicznie zmarłego i ich adwokat w czasach PRL konsekwentnie domagali się, by to Marianowi O. postawić zarzut śmiertelnego pobicia Piotra i twierdzili, że przed odpowiedzialnością chronią go... zomowcy.

O tych i innych zastanawiających okolicznościach sprawy widzowie z filmu się nie dowiedzą. Tak jak nie dowiadują się m.in. że w ramach działalności badającej zbrodnie PRL sejmowej Komisji Rokity stwierdzono, że prokurator i zomowcy kryli człowieka z parasolem. Film sugeruje natomiast, że O. był... kozłem ofiarnym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na Twitterze!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na Twiterze!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 16

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

K
Krzysztof M. Kaźmierczak
lecz jedynie skonfrontowałem filmową wizję z faktami. Rzekome sprostowanie nie spełniało wymogów prawnych - co ocenili prawnicy, a decyzję podjał redaktor naczelny, a nie ja.
!
Po tym jak Pa obrzucał inwektywami film, skądinąd bardzo dobry, trochę trudno dziwić się reżyserowi, że nie chce z Panem gadać i podpowiedź dla autorów zgodnie artykułem 31 a ustawy Prawo prasowe mają obowiązek opublikować sprostowanie, najlepiej skontaktujcie się dobrym z jakimś prawnikiem i walczcie z nierzetelnym medium.
a
alik
Co oznacza "wersja polityczna". W filmie nie ma mowy o tym, że Piotr M. był ofiarą polityczną lecz ofiarą stanu wojennego. Można było wtedy bezkarnie zatłuc człowieka na ulicy. Niech Pan nie dorabia do tego ideologii. Kogo Pan broni?
K
Krzysztof M. Kaźmierczak
dotyczących śmierci Piotra Majchrzaka. Zasadniczo składa się z opinii, ocen i komentarzy na ten temat.
Moje wypowiedzi nie zostały zmanipulowane - wybrano jednak drobne fragmenty z nagranego ze mną materiału, co daje fałszywy, spłaszczony, pozbawiony szerszej argumentacji obraz wersji sprzecznej z forowaną tezą filmu.
Co do zarzutu pominięcia przez ze mnie jakiś faktów w artykułach - proszę je wskazać.
Odnośnie publikacji komentarza autorki - zarzut niedochowania standardów jest bezpodstawny - nie ma żadnego standardu/obowiązku drukowania komentarzy w wydaniu papierowym. Każdy może natomiast umieścić swój komentarz w internecie pod publikacjami. A odnośnie zachowywania standardów - wypada odpowiadać na pytania, szczególnie zaś, gdy dotyczy to pieniędzy publicznych. Tymczasem już ponad miesiąc czekam na odpowiedź reżyserki.
K
Krzysztof M. Kaźmierczak
O tym jest w mojej recenzji. Film wbrew faktom forsuje wersję opartą na miejskiej legendzie - ale oczywiście autorzy filmu mają swobodę wypowiedzi, równie dobrze mogliby przedstawić wersję z kosmitami czy inną. Co do konsultacji z historykami - niestety, opinie konsultantów dowodzą nieznajomości dokumentów i podporządkowane są dopasowaniu filmu do przyjętej "jedynej słusznej" tezy.
Odnośnie szacunku - nie okazałem jego braku jakiejkolwiek osobie odpowiedzialnej za ten film. Natomiast sam zostałem zmieszany z błotem. Jeśli chodzi o szacunek to apeluję o szacunek dla faktów historycznych. Zastępowanie ich domniemaniami jest niepowetowaną szkodą.
C
Człowiek z branży
Czytanie tego monologu pana Kaźmierczaka nie ma sensu, zamiast tego lepiej zobaczyć film i dowiedzieć się tego co pan Kaźmierczak pominął w swoich artykułach. A pominął wiele istotnych informacji.
Druga rzecz - pan Kaźmierczak wystąpił w tym filmie i w sposób nieskrępowany wygłosił swoje tezy, które następnie autoryzował. Wypowiedź pana Kaźmierczaka została w tym filmie zaprezentowana w formie zgodnej z jego życzeniami i w żaden sposób nie została zmanipulowana. Wielka szkoda że tych samych standardów nie jest w stanie dochować "Głos" , któremu od przeszło miesiąca nie udało się opublikować stanowiska autorki filmu, wysłanego do Szanownej Redakcji w odpowiedzi na po-premierowe zarzuty pana Kaźmierczaka.
Szkoda czasu na dalsze utarczki z panem Kaźmierczakiem, zapraszam do zapoznania się ze stanowiskiem twórców filmu oraz obejrzenia filmu w TV Republika w najbliższym czasie
S
Sylwester
Z szacunkiem do wszystkich...Panie Krzysztofie filmy dokumentalne, reportaże, czy inne formy obrazowania rzeczywistości są zawsze głosem autora. W filmie "Pod opieka operacyjną" autorzy filmu, na pewno konsultowali się z historykami, wnikliwie przeglądali istniejącą dokumentację przebiegu śmierci Piotra oraz udało się (jak widzieliśmy wszyscy w filmie) dotrzeć do światków wydarzenia. Tak więc mieli prawo przyjąć wersję wydarzeń, tą, która była dla nich najbardziej wiarygodna!!! Proszę też dać głos innym osobom, którzy patrzą na sprawę śmierci Piotra, z innej perspektywy. Apeluję o szacunek dla autorów, a przede wszystkim osób, które najbardziej na tym ucierpiały, czyli rodzinie. Proszę również sprawdzić znaczenie słowa: szacunek.
K
Krzysztof M. Kaźmierczak
Tak jak napisałem w recenzji - w filmie są dwie wersje. Tyle, że nie są one przedstawiane równorzędnie, jako dwie alternatywne możliwości przebiegu zdarzenia - chociaż w trakcie realizacji filmu zapewniano mnie, że będą przedstawione równorzędnie.
Wersji politycznej (chociaż oparta jest na domniemaniach) poświęcono 3/4 jeśli nie więcej filmu - i co istotne nie przedstawiono żadnych okoliczności (a jest ich wiele), które tę wersje podważają. Wersja kryminalna jest natomiast przedstawiona w sposób marginalny i na dodatek towarzyszą jej podważające ją wypowiedzi.
Oczywiście autorka miała prawo zrobić film jaki jej się podoba - ale przekonując mnie do wystąpienia w nim przekazano mi, że obie wersję będą przedstawiane w sposób równorzędny, a odbiorca będzie mógł sam wyciągnąć wnioski. Tak się nie stało.
A odnośnie ustalenia przebiegu wydarzeń - pion śledczy IPN prawomocnie stwierdził, że nie ma podstaw do tego by śmierć Piotra uznać za zbrodnię polityczną. I już to chociażby (a podobnej wagi powodów jest więcej) jest wystarczającym argumentem za tym by nie forsować wersji politycznej.
a
alik
Oglądałam film i nie można powiedzieć, że forsuje tezę, że sprawa zabójstwa śmierci Piotra Majchrzaka miała charakter polityczny. W filmie pokazano dwie wersje zdarzeń. Żaden sąd nie ustalił jak wyglądał przebieg zdarzeń. Reakcja pana Kaźmierczaka na film jest zadziwiająca. Nie wiadomo dlaczego wypisuje takie bzdury i wciska ludziom tezę o zabiciu Piotra przez żyjącego do dziś gościa z parasolką.
K
Krzysztof M. Kaźmierczak
To nie była "parasolka" - pisząc tak lekceważąco wyobraża się typowe parasole, którymi raczej nie można nikomu zrobić krzywdy. Marian O. miał parasol z długim metalowym szpikulcem - dla wyobrażenia, szpikulec miał rozmiary zbliżone do długopisu, a ostrze miało średnicę odpowiadającą średnicy głębokiej rany kłutej, która przebiła kość policzkową i drążyła 6 cm w głąb czaszki Piotra. takiej rany nie można zadać milicyjną pałką, ani współczesną "parasolką" - natomiast parasolem Mariana O. jak najbardziej. Co więcej o tym, że właśnie to on zrobił była przekonana rodzina Piotra i domagała się oskarżenie człowieka z parasolem.
Co do filmu - napisałem w jego recenzji, że jest on bardzo sugestywny. Warto jednak oddzielić warstwę emocjonalną i oceny (stanowią one ok. 95% zawartości filmu) od podanych w filmie faktów (5%) na temat pobicia Piotra Majchrzaka. Recenzując film skupiłem się na nich, a już szczególnie na rzekomych czterech naocznych świadkach. Okazuje się wtedy, że tylko jedna z tych osób twierdzi, że widziała pobicie - ale okazuje się, że nie mogło chodzić o Piotra, gdyż mężczyzna ten podaje inną lokalizację. Jego relacja dotyczyć musi innej burdy pod W-Z z interwencją milicji, a było takich wiele.
Odnośnie liczby milicjantów - o tym że było ich czterech pisałem wielokrotnie (polecam np. cykl artykułów odo których linki są powyżej), dwaj pozostali byli poza obszarem widocznym na infografice, stali w podcieniach za W-Z, w kierunku Okrąglaka. Ich lokalizacja nie ma istotnego znaczenia dla przebiegu zdarzeń, nie jest też podnoszona w filmie, dlatego nie napisałem na ten temat w jego recenzji w Głosie.
c
cyt
PAP/paw, Śmierć Piotra Majchrzaka w stanie wojennym. Jest skarga do Strasburga, GW 02.12.2013

"Sąd Apelacyjny w Poznaniu podtrzymał w 2011 roku w mocy wyrok sądu okręgowego, który nie znalazł dowodów na śmiertelne pobicie przez ZOMO w stanie wojennym Majchrzaka i oddalił wniosek o zadośćuczynienie za jego śmierć. Sąd przyznał, że są różne wersje dotyczące śmierci Majchrzaka. Od wyroku została złożona kasacja, ostatecznie wniosek został odrzucony przez Sąd Najwyższy."

"Rodzice Piotra Majchrzaka, który zmarł w 1982 roku w wyniku pobicia złożyli skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, po tym jak sąd oddalił ich wniosek o zadośćuczynienie."
c
cyt
Krzysztof M. Kaźmierczak, Sprawa Piotra Majchrzaka: kontrowersyjny film za publiczne pieniądze, GW 21.12.2013:

"Prawie 119 tys. zł ze środków publicznych przekazano na film dowodzący, wbrew prawomocnym rozstrzygnięciom i dowodom, że Piotr Majchrzak jest ofiarą zbrodni politycznej. Przekazujący dotacje, poza IPN-em, nie wiedzieli, że jego treść przeczy faktom. Co więcej, dotacje były na film o rodzinie zmarłego, a tymczasem skupia się on na czymś innym."
C
Czytelnik
Każdy kto obejrzał ten film , a następnie skonfrontował z tym co o sprawie napisał KMK, bez problemu zauważy kto tu manipuluje i ukrywa fakty. Tezę o pobiciu parasolką jako pierwsza rozpowszechniła SB-cka gazetka w latach 80 , KMK tylko powiela tą teorię.
I jeszcze prośba na koniec do pana KMK , proszę poprawić sobie tą "rekonstrukcję", sam pan pisał że milicjantów było tam w sumie czterech i proszę pamiętać że wszyscy oni stali tyłem i nic nie widzieli gdy obok katowano człowieka
z
zomowiec
Masz jakieś wątpliwosci? Spróbuj sie dowiedzieć czy znależli winnych pobicia.I tyle.
M
Marek
Chodzi o kasę. Domagają się miliona. Kasa na piechotę nie chodzi.........Każdy sposób jest dobry jak widać
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski
Dodaj ogłoszenie