Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa Ziętary nadawała się do umorzenia

Krzysztof M. Kaźmierczak
W 1992 roku poznańska prokuratura nie widziała podstaw do podjęcia śledztwa w sprawie porwania Jarosława Ziętary, a kiedy pod presją rodziny, dziennikarzy i Rzecznika Praw Obywatelskich postępowanie po roku od uprowadzenia podjęła, to umorzyła je stwierdzając, że do żadnego przestępstwa nie doszło.

Później wielokrotnie, zarówno poznańskie prokuratury wszystkich szczebli, jak i Prokuratura Generalna zgodnie twierdziły, że nie ma powodów do podjęcia śledztwa. Kiedy mimo ogromnego oporu organów ścigania, w wyniku kilkuletniej akcji społecznej zainicjowanej publikacjami "Głosu Wielkopolskiego" udało się w 2011 roku doprowadzić do wznowienia postępowania, nie wróżono mu dobrze.

Zobacz też: Sprawa Ziętary: Prokuratura oskarży Aleksandra G. o namawianie do zabicia dziennikarza

Wprawdzie po podjęciu śledztwa przeniesiono je (o co starania trwały kilkanaście lat) poza Poznań, to nie było to jeszcze żadną gwarancją tego, że sprawa nie zakończy się tak jak dwukrotnie wcześniej, czyli umorzeniem. Krakowska Prokuratura Apelacyjna bynajmniej nie zgłosiła się na ochotnika do wyjaśniania sprawy Ziętary, a Piotr Kosmaty, któremu ją przydzielono, nie był zadowolony (o czym powiedział mi później) z tego, że będzie musiał nią się zajmować. Trudno się temu dziwić. Każdy śledczy doskonale wie, że im starsza sprawa, tym mniejsze szanse na jej rozwikłanie. Kosmaty nie ukrywał tego, że będzie musiał śledztwo umorzyć. Takiego finału spodziewało się wielu ludzi obytych w realiach pracy prokuratorskiej. Do pesymizmu skłaniały realia - liczne błędy nie do naprawienia, zaniedbania i zaniechania poznańskich organów ścigania.

Kiedy, wbrew wielu przeciwnościom, krakowskiej prokuraturze udało się ustalić, co stało się z dziennikarzem i postawić zarzuty - doszło do poważnego kryzysu. Z powodu wycofania się kilku zastraszonych świadków zwolniono podejrzanych z aresztu. Wyglądało na to, że sprawa zmierza nieuchronnie do tego, co wieszczono jej od początku - do umorzenia.

Pesymiści będą zawiedzeni. Dzięki uporowi prokuratora Kosmatego, wysiłkom jego oraz współdziałających z nim policjantów udało się kryzys pokonać, uzyskać kolejne dowody i zeznania. Wkrótce będziemy świadkami swoistego cudu - do sądu trafi akt oskarżenia w sprawie, w której rzekomo nie było przestępstwa, nie było dowodów zbrodni, ani powodów do podjęcia umorzonego śledztwa...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski